Kapitalnie do drużyny Rosy Radom wkomponował się Jakub Parzeński. Przed tygodniem zadebiutował w jej barwach, od razu zapisując na swoim koncie double-double w meczu z Legią Warszawa. Wówczas zdobył 12 punktów i miał 10 zbiórek, wydatnie pomagając w zwycięstwie 87:72. Piątkowe spotkanie z Miastem Szkła Krosno było jeszcze lepsze w jego wykonaniu, ponieważ przy swoim nazwisku zapisał 26 "oczek" i 12 zebranych piłek przez nieco ponad 22 minuty spędzone na parkiecie. Jego nowy zespół pokonał rywali 85:68.
- To jest wynik całego zespołu, ja wykonywałem tylko to, co do mnie należy. Koledzy podawali mi piłki, a mnie nie pozostało nic innego, jak kończyć te akcje. Tak to wyglądało - środkowy skomentował skromnie swój występ.
Poprzednie miesiące 27-latek spędził w Anwilu Włocławek, nie otrzymując jednak zbyt wielu minut od Igora Milicicia. Z kolei Robert Witka od razu obdarzył go dużym kredytem zaufania, który podkoszowy spłaca póki co w najlepszy możliwy sposób. - Można być w super zespole, a nie mieć tych minut, nie mieć zaufania i tak naprawdę nie grać. Człowiek wtedy nie spełnia się w stu procentach. Przyszedłem do Rosy, to jest nowy rozdział, gram póki co dobrze, obym podtrzymał to dalej - podkreślił Parzeński.
Po nie najlepszym początku sezonu, mocno poprawiła się nie tylko gra, ale i atmosfera w radomskiej ekipie. - Nie mam nic do zarzucenia w tym względzie. Atmosfera jest świetna, wyniki dopisują, oby tak dalej - przyznał środkowy.
Nowy zawodnik Rosy świetnie rozumie się z Obie Trotterem. Amerykanin był drugim, po Parzeńskim, najlepszym zawodnikiem drużyny w piątkowy wieczór. "Otarł się" o triple-double, kończąc zawody z trzynastoma punktami, jedenastoma asystami i dziewięcioma zbiórkami. W pierwszych meczach sezonu rozgrywający nie mógł wystąpić z powodu problemów zdrowotnych. Teraz widać, że wrócił do pełnej dyspozycji i robi różnicę na parkiecie. Po wielu jego dograniach do centra ręce same składały się do oklasków.
Poniżej jedno ze świetnych podań Trottera do Parzeńskiego i efektowny wsad środkowego: