Stephen Curry tłumaczy się z teorii księżycowej. "Żartowałem!"

Getty Images / Ezra Shaw / Na zdjęciu: Stephen Curry
Getty Images / Ezra Shaw / Na zdjęciu: Stephen Curry

- W głębi duszy śmiałem się z ludzi, którzy uwierzyli w moje słowa - tłumaczy Stephen Curry, który przed kilkoma dniami podważył sukces Apollo 11. Jak przekonuje, to był żart.

W tym artykule dowiesz się o:

- Czy człowiek był kiedyś na księżycu? Ja też w to nie wierzę - stwierdził przed kilkoma dniami Stephen Curry podczas podcastu "NBC". Słowa lidera Golden State Warriors o teorii spiskowej i sfingowaniu sukcesu Apollo 11 wywołały falę komentarzy.

Zareagowała m.in. NASA (Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej), która zaprosiła Curry'ego do Centrum Lotów Kosmicznych imienia Lyndona B. Johnsona. Tam koszykarz miał przekonać się, że blisko 50 lat temu naprawdę doszło do przełomowego lotu na Księżyc.

Curry z zaproszenia faktycznie skorzysta, tyle że jego wizyta w Houston, gdzie mieści się instytut badawczy, nie będzie miała na celu przekonania go do zmiany wyznawanej teorii. Lider GSW stwierdził bowiem, że mówiąc o spisku tak naprawdę... żartował.

- Oczywiście, że żartowałem. Gdy słyszałem, że ludzie wzięli moje słowa na serio, w głębi duszy głośno się z tego śmiałem. To było naprawdę głupie, że ktoś w to uwierzył. Zaproszenie od NASA? Na pewno z niego skorzystam! To będzie świetne doświadczenie - wyjaśnia Curry.

Swoją drogą Curry nie był pierwszym koszykarzem NBA, który publicznie podważył wiarygodność powszechnie znanych teorii. Rok temu Kyrie Irving, zawodnik Boston Celtics, zasugerował, że Ziemia jest płaska, co także wywołało lawinę komentarzy.

ZOBACZ WIDEO: "Podsumowanie Tygodnia". Efekt Nawałki w Lechu Poznań już działa?

Komentarze (2)
avatar
Katon el Gordo
19.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chłopaki ciężko trenują od podstawówki, w liceum już wyczyn pełną gębą, na studia nie idą albo kończą po pierwszym roku to i nie dziwota, że trochę niedouczeni :-) 
bodzio_stawski
19.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ja nie mogę, naciągać agencję NASA na wycieczkę... Dla mnie to trochę żenada.