- Czy człowiek był kiedyś na księżycu? Ja też w to nie wierzę - stwierdził przed kilkoma dniami Stephen Curry podczas podcastu "NBC". Słowa lidera Golden State Warriors o teorii spiskowej i sfingowaniu sukcesu Apollo 11 wywołały falę komentarzy.
Zareagowała m.in. NASA (Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej), która zaprosiła Curry'ego do Centrum Lotów Kosmicznych imienia Lyndona B. Johnsona. Tam koszykarz miał przekonać się, że blisko 50 lat temu naprawdę doszło do przełomowego lotu na Księżyc.
Curry z zaproszenia faktycznie skorzysta, tyle że jego wizyta w Houston, gdzie mieści się instytut badawczy, nie będzie miała na celu przekonania go do zmiany wyznawanej teorii. Lider GSW stwierdził bowiem, że mówiąc o spisku tak naprawdę... żartował.
- Oczywiście, że żartowałem. Gdy słyszałem, że ludzie wzięli moje słowa na serio, w głębi duszy głośno się z tego śmiałem. To było naprawdę głupie, że ktoś w to uwierzył. Zaproszenie od NASA? Na pewno z niego skorzystam! To będzie świetne doświadczenie - wyjaśnia Curry.
Swoją drogą Curry nie był pierwszym koszykarzem NBA, który publicznie podważył wiarygodność powszechnie znanych teorii. Rok temu Kyrie Irving, zawodnik Boston Celtics, zasugerował, że Ziemia jest płaska, co także wywołało lawinę komentarzy.
ZOBACZ WIDEO: "Podsumowanie Tygodnia". Efekt Nawałki w Lechu Poznań już działa?