Aleksander Dziewa: Chcę grać w ekstraklasie

Materiały prasowe / Maciej Sztajnert (sportsiedlce) / Na zdjęciu: Aleksander Dziewa
Materiały prasowe / Maciej Sztajnert (sportsiedlce) / Na zdjęciu: Aleksander Dziewa

21-letni podkoszowy jest jednym z najbardziej utalentowanych koszykarzy w Polsce. Eksperci i kibice wróżą mu wielką karierę. Obecnie jest gwiazdą I ligi w barwach Śląska Wrocław.

[b]

Jakub Artych, WP SportoweFakty: Niewielu kibiców wie, że pana przygoda ze sportem rozpoczęła się od szachów. Jak to wyglądało?[/b]

Aleksander Dziewa, koszykarz FutureNet Śląska Wrocław: To prawda, zacząłem grać jako bardzo młody chłopak, bodajże w podstawówce. Przygoda z szachami trwała 7-8 lat, przestałem grać dopiero w gimnazjum. Nie trenowałem jakoś szczególnie mocno, robiłem to dla przyjemności i trochę z przyzwyczajenia.

Co skłoniło pana, aby porzucić szachy i poważnie zająć się basketem?

W szachach wpadłem w rutynę, przestało sprawiać mi to większą przyjemność. Na początku liceum pojawiła się możliwość trenowania w koszykówkę, więc z niej skorzystałem. Tym bardziej, iż uprawiałem tę dyscyplinę jeszcze w gimnazjum.

Doświadczenie z gry w szachy pomaga panu teraz w koszykówce?

Nie, to zupełnie dwie różne dyscypliny. Koszykówka jest grą bardzo szybką, decyzje trzeba podejmować w ułamku sekundy. W szachach jest odwrotnie. Jest bardzo dużo czasu i każdy ruch można dokładnie przemyśleć.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: uliczne popisy serbskiego gwiazdora. Pokazał moc swojej "bestii"

Dosyć późno rozpoczął pan poważną przygodę z koszykówką, dopiero w wieku 16 lat. Spodziewał się pan, iż zaledwie po 4-5 latach będzie już w tym miejscu?

Nigdy o tym nie myślałem w ten sposób.

Wiele osób mówi wprost, że jest pan za dobry na I ligę.

Nie chcę tego oceniać, ja cały czas robię swoje. Każdego dnia chcę stawać się lepszym. Póki co dobrze mi to wychodzi.

Jestem pewien jednak, iż są już myśli o PLK.

Oczywiście, moim celem jest wywalczenie awansu ze Śląskiem Wrocław. W przyszłym sezonie widzę siebie w ekstraklasie. Wydaje mi się, że dla dobra mojej kariery, to powinien być ostatni sezon w I lidze.

Załóżmy, że Śląsk Wrocław nie awansuje do ekstraklasy. Odchodzi pan wtedy z klubu?
 
Mam ważny kontrakt ze Śląskiem Wrocław jeszcze kilka lat. Powiem szczerze, że w ogóle o tym nie myślę. Mam jasny cel przed sobą - awans do ekstraklasy. Nie mogę konkretnie odpowiedzieć na to pytanie, gdyż nie przyjmuję do wiadomości takiego scenariusza. Mamy bardzo silny zespół. Jesteśmy w stanie wygrać rozgrywki.

Latem zgłosił się pan do draftu NBA. Niewielu kibiców zna jednak okoliczności takiej decyzji. Na czym to dokładnie polegało?

Zgłosiłem się tylko po to, aby dostać się na camp w Treviso i tam móc porównać swój poziom z rówieśnikami, pokazać się również na trochę szerszej arenie niż krajowa. Niestety, nie udało mi się tam dostać. Z tego co dowiedziałem się od mojego agenta, zostałem przekreślony przez sam fakt, że gram tylko w pierwszej lidze.

Był pan rozczarowany?

Na pewno tak, ale nie byłem mocno załamany, gdyż dostałem szansę gry z reprezentacją Polski B w Chinach. Miałem szansę pokazać się na arenie międzynarodowej. Było to dla mnie ważne doświadczenie i inna gra niż w I lidze.

Chiny zrobiły na panu wrażenie?

Zdecydowanie tak. Jest to zupełnie inne życie, byliśmy w wielkim mieście. Wszędzie jest nowoczesna technologia, zachowanie ludzi było inne niż w Polsce.

Grał pan z koszykarzami z ekstraklasy. Była myśl, że pasuje do tego poziomu i jestem gotowy na PLK?

Na pewno czułem, iż inni zawodnicy mają większe doświadczenie. Myślę jednak, iż poradziłbym sobie na wyższym poziomie. Potrzebowałbym tylko trochę ogrania i wspomnianego doświadczenia.

Przed nami święta Bożego Narodzenia. Jak ma pan plany?

Spędzam czas przede wszystkim z rodziną. Wyjeżdżam do mojego rodzinnego miasta Konina. W Wigilię spotykam się z najbliższymi, dostaliśmy trzy dni wolnego. Ważne, aby głowa odpoczęła. Musimy naładować akumulatory i od razu po świętach wracamy do ciężkiej pracy.

Źródło artykułu: