James Harden mówił ostatnio, że marzy o ponownym tytule MVP. Jeśli utrzyma taki poziom, to nikt mu nagrody nie zabierze. Houston Rockets po niesamowitym, aż trudnym do opisania spotkaniu, pokonali Golden State Warriors 135:134. I to osłabieni brakiem Chrisa Paula oraz Erica Gordona.
"Brodacz" doprowadził do dogrywki, a później trafił rzut na zwycięstwo, pomimo, że był kryty przez dwóch rywali. W 44 minuty, które spędził na parkiecie, zdobył w sumie 44 punkty, miał 10 zbiórek i 15 asyst. Trafił 10 na 23 rzuty za trzy. Piąty raz z rzędu przekroczył barierę 40 "oczek", dziewiąty następny raz zanotował minimum 35 punktów i pięć asyst. Bije rekord, za rekordem.
U mistrzów NBA 35 punktów rzucił Stephen Curry, po 26 "oczek" mieli Kevin Durant i Klay Thompson. Ale to oni musieli przełknąć 14. porażkę w sezonie, Houston Rockets odnieśli 22. zwycięstwo. Co więcej, drugi raz pokonali Warriors i tym razem na ich parkiecie. Przed nami jeszcze dwa bezpośrednie spotkania tych drużyn: 24 lutego i 14 marca.
JAMES HARDEN WINS IT FOR THE @HOUSTONROCKETS FROM DOWNTOWN!
— NBA (@NBA) 4 stycznia 2019
Final in Oakland:#Rockets 135#DubNation 134 pic.twitter.com/SOJ374U8P0