Ekipa z Teksasu od dłuższego czasu chciała pozbyć się Michaela Carter-Williamsa, który nie był pierwszoplanową postacią Houston Rockets. Wystąpił w tym sezonie tylko w 16 meczach (jeden w pierwszym składzie). Średnio przebywał na parkiecie dziewięć minut. Rockets dzięki temu zaoszczędzili 2,6 mln dolarów i poprawili swoją sytuację w tzw. Salary Cup, czyli limicie zarobków. Zmniejszył się on z 16,3 mln dolarów do 13,7 mln.
Chicago Bulls teoretycznie zyskali nowego gracza. W zamian musieli oddać drugi wybór w przyszłorocznym drafcie oraz zapłacić ekwiwalent (sumy nie ujawniono). "W praktyce jednak od razu po wymianie zwolnili Michaela Carter-Williamsa, zyskując pieniądze na nowego koszykarza" - informuje ESPN.
Michael Carter-Williams po raz drugi nie zagra w Chicago. W sezonie 2016/17 rozegrał w barwach Bulls 45 spotkań, z czego 19 w pierwszym składzie.
Kolejne zmiany przeprowadza także ekipa Memphis Grizzlies. Z klubu odszedł Chandler Parsons, który z powodu kontuzji wystąpił w tym sezonie tylko trzy razy. - Jestem bardzo mocno rozczarowany tym, że nie mogę dokończyć sezonu razem z moimi kolegami z drużyny i sztabem szkoleniowym Grizzlies. Niestety takie rozwiązanie nie zostało mi zaproponowane - powiedział koszykarz.
ZOBACZ WIDEO Sytuacja Wisły Kraków to telenowela. "Opuścisz jeden dzień i jesteś zagubiony"