Układ sił w I lidze: FutureNet Śląsk najpoważniejszym kandydatem do awansu do EBL

Materiały prasowe / Na zdjęciu: koszykarze Śląska Wrocław
Materiały prasowe / Na zdjęciu: koszykarze Śląska Wrocław

Po wzmocnieniach w postaci Mateusza Jarmakowicza i Krzysztofa Jakóbczyka, FutureNet Śląsk wydaje się być wręcz murowanym faworytem do awansu do ekstraklasy. Czy w maju we Wrocławiu będą się cieszyć z osiągnięcia przedsezonowego celu?

Pojedynek wrocławsko-leszczyński

Dokładnie 15 stycznia minął czas na dokonywanie wzmocnień dla klubów grających w I lidze koszykarzy. Na ostatniej prostej najbardziej aktywne były FutureNet Śląsk Wrocław i Jamalex Polonia 1912 Leszno. W minionej kolejce zespoły te zmierzyły się ze sobą w bezpośrednim starciu i lepsza okazała się drużyna prowadzona przez Radosława Hyżego (102:88).

Leszczynianie ponieśli pierwszą w sezonie porażkę na własnym terenie, ale nie oznacza to, że tanio sprzedali skórę. Gracze Łukasza Grudniewskiego długo byli w grze, ale ostatecznie dwa punkty pojechały do stolicy Dolnego Śląska. Ekipa z Wrocławia ma obecnie dużo szerszy skład, a po dokonaniu wzmocnień, jest on niemalże kompletny. Z kolei Jamalex Polonia, choć wzmocniła strefę podkoszową, czeka cały czas przede wszystkim na powrót Tomasza Ochońko. Przeciwko FutureNet Śląskowi nie zagrał także Adrian Mroczek-Truskowski. Pytanie więc brzmi, czy w pełnym składzie trzecia ekipa poprzednich rozgrywek miałaby szansę na postawienie się przeciwnikom?

Klub z Wrocławia od samego początku nie owija w bawełnę, że ma tylko jeden cel, czyli awans. W Lesznie tak daleko nie wybiegają, ale skład, który pierwotnie zbudowano, na pewno predysponuje do tego, aby przynajmniej spróbować pokrzyżować szyki głównym rywalom. Na razie jednak sami zmagają się z problemami.

Jeszcze przed startem sezonu kontuzji doznał Ochońko, wobec czego parę rozgrywających stworzyli Marc-Oscar Sanny i Karol Kutta. Tego drugiego nie ma już w Lesznie, zatem rotacja na tej pozycji stała się jeszcze węższa. Od początku kłopoty były też pod koszem. Tylko Szymon Milczyński to nominalny środkowy, który wspomagany był przez Mateusza Stawiaka, a bliżej pola trzech sekund musiał występować też Adam Kaczmarzyk.

Pozyskano jednak dwóch młodych wysokich graczy - Wojciecha Majchrzaka i Jakuba Motylewskiego. Po ostatnim meczu widać, że zwłaszcza ten drugi powinien dać zespołowi naprawdę sporo. Zebrał wrocławianom aż 5 piłek z ich tablicy, ale też spudłował 6 z 9 rzutów wolnych. Pracy przed nim dużo.

ZOBACZ WIDEO Brak gry w reprezentacji służy Piszczkowi. "Zrezygnował, ale nie odcina kuponów"

Jak ma się to do FutureNet Śląska? Ten zespół od samego początku nadawał ton rozgrywkom, a jeszcze się wzmocnił. Krzysztof Jakóbczyk od razu pokazał swoje możliwości, a Mateusz Jarmakowicz powinien pomału dochodzić do pełni formy. Obecnie wrocławska drużyna wydaje się nie mieć słabych stron, ale do końca pozostało jeszcze wiele kolejek, a inni rywale także mają czym straszyć.

Enea Astoria coraz równiejsza, Rawlplug Sokół już ze Śląskiem wygrał

Poza zespołem z Leszna są jeszcze dwie inne ekipy, które wydają się mieć możliwości ku temu, aby naprawdę przeciwstawić się chłopakom Radka Hyżego. Wysokie miejsca w tabeli zajmują także WKK i GKS, ale w pierwszej rundzie nie miały one szans w starciu z liderem. Z kolei Pogoń Prudnik i AZS AGH Kraków sprawiły pojedyncze niespodzianki, wygrywając ze Śląskiem u siebie, ale w serii do trzech wygranych raczej nie dałyby rady postawić się aż na tyle.

Zostaje więc Enea Astoria Bydgoszcz i Rawlplug Sokół Łańcut. Drużyna z grodu nad Brdą rozkręcała się dość długo, a po porażkach z Jamalex Polonią i WKK, jej kibice mieli sporo powodów do obaw. Domowa przegrana z wrocławianami miała jednak miejsce 11 listopada, a od tamtego momentu bydgoszczanie nie notują już wpadek. We wszystkich spotkaniach ostatniego okresu udźwignęli rolę faworyta, a przeciwko Śląskowi odrobili już 19-punktową stratę, wychodząc w 4. kwarcie na prowadzenie.

Gdyby lepiej rozegrali końcówkę, mogli wygrać, ale ostatecznie skończyło się na przegranej 86:91 po naprawdę świetnym widowisku. Od tego meczu bilans Enea Astorii to 5-0. Z kolei Rawlplug Sokół Łańcut nie przekonuje już tak, jak w kilku ostatnich latach. Owszem, w chwili obecnej znajduje się za plecami lidera w ligowej tabeli, ale coraz częściej podopiecznym Dariusza Kaszowskiego przytrafiają się wpadki.

Mimo wszystko pod koniec pierwszej rundy zdołali oni odebrać komplet punktów Śląskowi. We własnej hali wygrali 82:79. Ponadto, choć od połowy listopada są po prostu nierówni (bilans 5-5), skład mają na tyle szeroki i doświadczony, że widać w nim i potencjał, i możliwości na to, aby powalczyć w serii z wrocławianami.

Ktoś jeszcze?

Wśród pozostałych zespołów - na dziś - naprawdę nie widać rywala, który byłby w stanie pokrzyżować plany Trójkolorowych. Ewentualnie wspomniany już WKK Wrocław, choć akurat w ostatnim czasie podopieczni Tomasza Niedbalskiego przeżywają pewien kryzys. Zanotowali kilka dość poważnych wpadek, mają wielkie problemy grając poza swoją halą, a i ostatnie domowe wygrane nie były w ich wykonaniu zbyt przekonywające. Ich powrót do formy z początku rozgrywek jest jednak mocno oczekiwany, bo przyznać trzeba, że byli oni wówczas prawdziwą rewelacją zaplecza EBL.

W chwili obecnej FutureNet Śląsk Wrocław wydaje się być poza jakimkolwiek zasięgiem, ale nie jest powiedziane, że nie napotka na swojej drodze problemów. Jeśli wszystko ułoży się po myśli najgroźniejszych rywali, a więc: Jamalex Polonia będzie w pełni zdrowa, Enea Astoria nadal pewna, Rawlplug Sokół wróci do regularności, a WKK zacznie wygrywać na wyjazdach i przez to odzyska swoją przebojowość, kibice mogą mieć jeszcze naprawdę wielkie emocje, śledząc rozgrywki I ligi w sezonie 2018/19.

Źródło artykułu: