Stelmet Enea BC wygrał w Gliwicach. Jovović dumny, Sokołowski zdziwiony
Faworyt wygrał, a takie rzeczy nie powinny dziwić. Co prawda Stelmet Enea BC nie rozegrał wielkiego meczu, ale doskonała czwarta kwarta przechyliła szalę na korzyść zielonogórzan. Patrząc w statystyki Michał Sokołowski był jednak zdziwiony.
- Jestem naprawdę dumny z moich zawodników. Wiedzieliśmy przed meczem, że nie będzie on łatwy. W ostatnim czasie dużo podróżujemy. Podróż do Koszalina, podróż z powrotem do domu, teraz podróż do Gliwic. To był trzeci mecz w pięć dni - przekonuje trener zielonogórzan.
Widać było, że lider Energa Basket Ligi jest zmęczony i chce wygrać mecz możliwie najmniejszym nakładem sił. - Nie było czasu na odpoczynek, ani na przygotowanie - komentuje Jovović. - Powiedziałem drużynie: wygrajmy mecz jednym "oczkiem" i wracajmy do domu z dwoma punktami w tabeli. I to się udało. - Mogliśmy zagrać lepiej. Pewnie, że tak. Powtarzam jednak, że najważniejsza była wygrana. Ja dodatkowo modlę się, żeby wszyscy moi zawodnicy wytrwali ten okres w zdrowiu bez urazów - dodał szkoleniowiec.
Patrząc w pomeczowe statystyki Michał Sokołowski nie wiedział, jak udało się jego drużynie wygrać w Gliwicach. - Jak popatrzymy w statystyki to dziwię się, że wygraliśmy. 20 procent w rzutach za trzy punkty, 60 procent z linii rzutów wolnych. Do tego mieliśmy 20 strat. Ta wygrana musi zatem cieszyć - komentuje "Sokół".
Ten znalazł jednak pozytyw. - Oprócz zwycięstwa po słabej grze cieszyć musi wygrana walka na deskach. To nieczęsto nam się ostatnio zdarzało - zaznaczył Sokołowski.
Mecz w Gliwicach to nie koniec maratonu dla Stelmetu Enea BC. Już w sobotę w ramach rozgrywek ligi VTB zielonogórzanie we własnej hali zagrają z drużyną Jenisej Krasnojarsk. Od ostatniego piątku będzie to czwarty mecz ekipy Jovovicia.