Pojedynek w Koszalinie miał dużo zwrotów akcji i zmian prowadzenia. Najpierw odskoczył AZS, potem GTK, a w końcówce była regularna wymiana ciosów. - Udało nam się wygrać na trudnym terenie, więc mamy powody do zadowolenia - przekonuje Paweł Turkiewicz, szkoleniowiec GTK Gliwice. - To nasz wielki zespołowy triumf - dodaje z kolei jego podopieczny Riley LaChance.
Początek meczu należał do gospodarzy, którzy prowadzili nawet 40:28. - Daliśmy zdecydowanie za dużo swobody Torey'owi Thomasowi. Potem udało się to skorygować - tłumaczy Turkiewicz.
Amerykański gracz AZS-u w samej pierwszej kwarcie zdobył 12 "oczek". Potem dobrze pilnowany forsował rzuty z dystansu, ale piłka nie znajdowała drogi do kosza, a GTK zdołało odrobić straty i wypracować przewagę. - Defensywa w trzeciej kwarcie wyglądała zdecydowanie lepiej w porównaniu z pierwszą połową. To dzięki niej objęliśmy prowadzenie - przekonuje LaChance. Amerykanin w końcówce trafił niesamowicie istotną "trójkę", która pomogła ostatecznie wygrać.
Nerwowej końcówki jednak wcale być nie musiało. - Wyszliśmy na prowadzenie różnicą 10 punktów i myślę, że to nas troszeczkę uśpiło, a to z kolei spowodowało, że AZS wrócił do gry - komentuje Turkiewicz. - Obniżyli skład i chcieli nas zaskoczyć, co na początku im się udało. Zawodnicy pokazali jednak charakter, w końcówce bardzo ważne rzuty z dystansu trafili Myles Mack, potem LaChance.
"Trójki" nie były silną stroną GTK podczas spotkania w Koszalinie - w całym meczu gliwiczanie zza łuku trafili zaledwie sześciokrotnie z czego połowę w samej czwartej kwarcie, a dwa kluczowe rzuty w ostatnich dwóch minutach pojedynku.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Tak lider ograł wicelidera. Zobacz skrót meczu NMC Górnik - PGE VIVE