Ivan Almeida: Wiele czynników przemawiało za Anwilem

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Ivan Almeida
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Ivan Almeida

Ivan Almeida z przytupem wrócił do Energa Basket Ligi, już w pierwszym meczu zanotował 12 punktów, 6 asyst, 4 zbiórki i tyle samo przechwytów, a jego Anwil Włocławek wygrał z Treflem Sopot 97:85. - Cieszę się, że znów tu mogę być - mówi Almeida.

Michał Wietrzycki, WP SportoweFakty: Jak to jest wrócić do miejsca, w którym świętowało się największy sukces w karierze?

Ivan Almeida, skrzydłowy Anwilu Włocławek: To uczucie, które ciężko opisać słowami. Bardzo się cieszę, że znów mogę zagrać we Włocławku i że wróciłem po poważnej kontuzji tak szybko. Odnieśliśmy z Treflem Sopot ważne zwycięstwo, zagraliśmy niezłe spotkanie. Dobrze znów tu być.

Choć Trefl Sopot ma ostatnie miejsce w tabeli, to ich gra nie do końca to obrazuje…

Dokładnie. Mają w swoim zespole kilku naprawdę mocnych zawodników, którzy w każdym momencie mogą "odpalić". W takich sytuacjach po prostu trzeba zagrać agresywnie w obronie, spowolnić ich, ustawić mecz pod swoje dyktando. Pokazali się z dobrej strony, ale my mierzymy wysoko i w końcówce musieliśmy pokazać swoją wyższość przez mądrzejszą grę.

Jak się pan czuje po kontuzji? Ostatni mecz grał pan pod koniec października.

Czuję się już w porządku. Najgorsze już za mną. Myślę, że nie mam w sobie jakiejś blokady przed graniem tak, jak lubię i jak się ode mnie wymaga. Największym wyzwaniem dla mnie teraz to wrócić do optymalnej formy i pomóc drużynie w tym sezonie.

Czytaj także: Igor Milicić: Nie jesteśmy zespołem ataku

Niedawno rozstał się pan z BC Kalev. Co było kluczowe w kwestii wyboru następnej drużyny drużyny?

Ważna dla mnie była sytuacja w jakiej znajduje się drużyna. Znam Anwil i wiem o co gra. Wiedziałem, że przychodząc tutaj będę się czuł komfortowo, znam trenera Milicicia, znam kilku zawodników i wiem jakiej gry mogę się spodziewać. W moim przypadku ważne było by wybrać miejsce, w którym będę się po prostu dobrze czuł i będę w stanie grać o najwyższe cele. Oczywiście swój wkład mieli też fani, którzy swoją miłość pokazywali na każdym możliwym kroku. To co się działo było nie do opisania - setki wiadomości, zbiórka... Było wiele czynników które zaważyły o tym, że znów zakładam koszulkę Anwilu.

Czytaj także: Michał Michalak: granica między awansem, a jego brakiem była bardzo cienka

Spodziewał się pan takiego powitania na lotnisku?

Nigdy w życiu! To było bardzo miłe i szalone, fani przyjechali do Warszawy już godziny przed moim przylotem i powitali mnie w świetny sposób. Na pewno czegoś takiego się nie spodziewałem i nigdy wcześniej nie spotkałem z taką sytuacją. Fajnie gdy fani pokazują takie zaangażowanie.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek dogoni osiągnięciami Roberta Lewandowskiego? "To inny typ zawodnika"

Czy dopasowanie do drużyny w pana przypadku będzie łatwiejsze? Zna pan doskonale wymagania i system gry trenera Milicicia.

Myślę, że będzie mi trochę łatwiej, ale mimo wszystko czeka mnie ciężka praca. Tu nie chodzi tylko o dopasowanie się do systemu, ale i do drużyny. Znów muszę złapać tę chemię z innymi, większości chłopaków jeszcze nie znam i nie wiem jaką grę preferują. Na pewno zajmie mi to trochę czasu, ale lubię wyzwania i już nie mogę doczekać się kolejnych meczów.

Wyjaśni pan swoją sytuację z rozstaniem z BC Kalev?

Myślę, że to już dla mnie zamknięty rozdział kariery. Dziękuję im za to, że dali mi szansę gry, ale teraz jestem ponownie we Włocławku i tylko to mnie zajmuje.

Źródło artykułu: