Michał Wietrzycki, WP SportoweFakty: Jak to jest wrócić do miejsca, w którym świętowało się największy sukces w karierze?
Ivan Almeida, skrzydłowy Anwilu Włocławek: To uczucie, które ciężko opisać słowami. Bardzo się cieszę, że znów mogę zagrać we Włocławku i że wróciłem po poważnej kontuzji tak szybko. Odnieśliśmy z Treflem Sopot ważne zwycięstwo, zagraliśmy niezłe spotkanie. Dobrze znów tu być.
Choć Trefl Sopot ma ostatnie miejsce w tabeli, to ich gra nie do końca to obrazuje…
Dokładnie. Mają w swoim zespole kilku naprawdę mocnych zawodników, którzy w każdym momencie mogą "odpalić". W takich sytuacjach po prostu trzeba zagrać agresywnie w obronie, spowolnić ich, ustawić mecz pod swoje dyktando. Pokazali się z dobrej strony, ale my mierzymy wysoko i w końcówce musieliśmy pokazać swoją wyższość przez mądrzejszą grę.
Jak się pan czuje po kontuzji? Ostatni mecz grał pan pod koniec października.
Czuję się już w porządku. Najgorsze już za mną. Myślę, że nie mam w sobie jakiejś blokady przed graniem tak, jak lubię i jak się ode mnie wymaga. Największym wyzwaniem dla mnie teraz to wrócić do optymalnej formy i pomóc drużynie w tym sezonie.
Czytaj także: Igor Milicić: Nie jesteśmy zespołem ataku
Niedawno rozstał się pan z BC Kalev. Co było kluczowe w kwestii wyboru następnej drużyny drużyny?
Ważna dla mnie była sytuacja w jakiej znajduje się drużyna. Znam Anwil i wiem o co gra. Wiedziałem, że przychodząc tutaj będę się czuł komfortowo, znam trenera Milicicia, znam kilku zawodników i wiem jakiej gry mogę się spodziewać. W moim przypadku ważne było by wybrać miejsce, w którym będę się po prostu dobrze czuł i będę w stanie grać o najwyższe cele. Oczywiście swój wkład mieli też fani, którzy swoją miłość pokazywali na każdym możliwym kroku. To co się działo było nie do opisania - setki wiadomości, zbiórka... Było wiele czynników które zaważyły o tym, że znów zakładam koszulkę Anwilu.
Czytaj także: Michał Michalak: granica między awansem, a jego brakiem była bardzo cienka
Spodziewał się pan takiego powitania na lotnisku?
Nigdy w życiu! To było bardzo miłe i szalone, fani przyjechali do Warszawy już godziny przed moim przylotem i powitali mnie w świetny sposób. Na pewno czegoś takiego się nie spodziewałem i nigdy wcześniej nie spotkałem z taką sytuacją. Fajnie gdy fani pokazują takie zaangażowanie.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek dogoni osiągnięciami Roberta Lewandowskiego? "To inny typ zawodnika"
Czy dopasowanie do drużyny w pana przypadku będzie łatwiejsze? Zna pan doskonale wymagania i system gry trenera Milicicia.
Myślę, że będzie mi trochę łatwiej, ale mimo wszystko czeka mnie ciężka praca. Tu nie chodzi tylko o dopasowanie się do systemu, ale i do drużyny. Znów muszę złapać tę chemię z innymi, większości chłopaków jeszcze nie znam i nie wiem jaką grę preferują. Na pewno zajmie mi to trochę czasu, ale lubię wyzwania i już nie mogę doczekać się kolejnych meczów.
Wyjaśni pan swoją sytuację z rozstaniem z BC Kalev?
Myślę, że to już dla mnie zamknięty rozdział kariery. Dziękuję im za to, że dali mi szansę gry, ale teraz jestem ponownie we Włocławku i tylko to mnie zajmuje.