Kevin Durant jest bezapelacyjnie jednym z najlepszych koszykarzy w . W lipcu skrzydłowy będzie mógł jednak zmienić klub. W umowie z ma zawartą tzw. opcję gracza, a to oznacza, iż w lipcu może dobrowolnie trafić na rynek wolnych agentów. Wtedy będzie mógł podpisać kontrakt z dowolnym zespołem w NBA.
Najwięcej mówi się, że od lipca będzie koszykarzem New York Knicks, którzy mogą zaoferować mu wielkie pieniądze. Durant ma jednak dość pytań o ewentualną zmianę klubu.
- Nie mam nic wspólnego z Knicks. Przychodzicie tu wszyscy codziennie i pytacie mnie o moją wolną agenturę, pytacie o to moich kolegów z zespołu, trenerów, wkurzacie naszych kibiców. Pozwólcie nam grać w koszykówkę - mówi koszykarz.
ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"
Jeden z liderów Golden State Warriors nie ukrywa, iż ma na pieńku z dziennikarzami. - Nie ufam żadnemu z was. Za każdym razem kiedy coś powiem, to jest to potem przekręcane w tak wielu publikacjach, próbujecie mnie zniszczyć za pomocą moich własnych słów. Kiedy nic nie mówię, okazuje się to problem. Ja chcę po prostu grać w kosza. Co ja wam wszystkim zrobiłem? - dodaje.
Czytaj także: Kłótnia w szatni Los Angeles Lakers. Chodzi o transfery
Przypomnijmy, iż Durant to nie jedyny zawodnik "Wojowników", który latem może zmienić pracodawcę. Wolnym agentem będzie także Klay Thompson, który podobno ma ciekawą ofertę z Los Angeles Lakers. Do Kalifornii miałby trafić razem z Anthonym Davisem z Pelicans.
Kevin Durant jest dwukrotnym mistrzem NBA (2017 i 2018 rok). Za każdym razem również statuetka MVP finałów trafiała w jego ręce. Na przestrzeni dwóch lat, trudno znaleźć bardziej utytułowanego gracza od skrzydłowego.
Czytaj także: Vladimir Mihailović opuszcza Anwil Włocławek