Koszykarze ze Szczecina musieli ten pojedynek wygrać, jeśli nie chcieli sytuacji, w której jeden z ich bezpośrednich rywali w walce o grę w play-offach odskoczy im w tabeli. Od samego początku było widać w nich wielką determinację oraz świadomości wagi tego spotkania. To pozwoliło im pokonać Legię i sprawić, że ich sytuacja w tabeli jest wciąż nie najgorsza.
Goście z Warszawy nie rozgrywali jednak w niedzielne południe zbyt dobrego meczu. Jedyną jasną postacią był w ich szeregach Omar Prewitt. Amerykanin bardzo się starał, ale wyraźnie brakowało mu wsparcia w ofensywie ze strony kolegów. Nie najlepszy występ zaliczył także nowy nabytek Legii Filip Matczak. Rzucający, co prawda zapisał na swoim koncie 12 punktów, ale trafił zaledwie 4/15 rzutów z gry, a z linii rzutów wolnych mógł pochwalić się jedynie 43% skutecznością.
Kluczowa dla losów tego spotkania okazała się druga kwarta wygrana przez Kinga zaledwie 22:15. To tylko pokazuje, jak wyrównany był to mecz. Od tamtego momentu do samego końca meczu to właśnie gospodarze prowadzili. Legia potrafiła zbliżyć nawet na dwa punkty, ale nie umiała pójść za ciosem i objąć prowadzenia.
Co ciekawe szczecinianom udało się wygrać pomimo trafienia zaledwie 3 rzutów z dystansu, co jest bardzo słabym wynikiem, szczególnie we własnej hali. Legia w tej kwestii wypadła nieco lepiej - 8 trafionych trójek, ale i to nie wystarczyło do wywiezienia cennych dwóch punktów ze Szczecina.
Świetne zawody w barwach Kinga zagrał Litwin Tauras Jogela. Podkoszowy pomorskiej ekipy zapisał na swoim koncie 21 punktów, 4 zbiórki oraz 2 asysty, będąc główną opcją w ataku swojej drużyny. Dzielnie wspomagał go także lider zespołu Paweł Kikowski, autor 13 punktów. Dla Legii najwięcej oczek - 16 rzucił Omar Prewitt.
King Szczecin - Legia Warszawa 80:72 (18:19, 22:15, 19:20, 21:18)
King: Tauras Jogela 21, Paweł Kikowski 13, Jakub Schenk 12, Martynas Sajus 10, Łukasz Diduszko 9, Martynas Paliukenas 6, Mateusz Bartosz 6, Dominik Wilczek 3, Darrell Harris 0.
Legia: Omar Prewitt 16, Filip Matczak 12, Sebastian Kowalczyk 10, Michał Kołodziej 9, Adam Linowski 7, Rusłan Patiejew 5, Mo Soluade 5, Keanu Pinder 4, Patryk Nowerski 4, Mariusz Konopatzki 0, Roman Rubinsztejn 0.
ZOBACZ WIDEO Michael Ballack radzi Lewandowskiemu: Rób swoje!