Defensywny mecz w Szczecinie. King zdominował Legię

PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Tane Spasev
PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Tane Spasev

Koszykarze Kinga Szczecin wygrali z Legią Warszawa 80:72. Goście przyczyn porażki upatrywali w zbyt małej agresywności oraz fatalnej skuteczności. To o tyle zaskakujące, że popełnili 30 przewinień przy 22 gospodarzy.

Niedzielny mecz nie był pięknym widowiskiem. Dominowała obrona, a obie drużyny często stawały na linii rzutów wolnych (czytaj relację). King Szczecin trafił 21/31 prób, a Legia Warszawa 18/26. Z tak twardej batalii zwycięsko wyszli gospodarze, którzy mieli również przewagę w zbiórkach (39:34).

- Bardzo zacięte spotkanie. Jestem szczęśliwy, że udało nam się wyrwać zwycięstwo. Oprócz początku pierwszej kwarty i momentu przestoju w trzeciej, zagraliśmy bardzo dobre spotkanie jeżeli chodzi o energię. Dokładnie tak, jak chcieliśmy. Legia trafiała bardzo dużo trudnych rzutów w ostatnich sekundach akcji. To musimy poprawić, żeby nie zatrzymywać się i bronić przez 24 sekundy. Najważniejsze dla nas było to, że po straconych punktach wracaliśmy z energią. Do końca zachowaliśmy koncentrację i odnieśliśmy zasłużone, bardzo ważne dla nas trzecie z rzędu zwycięstwo - analizował trener Łukasz Biela.

Ważną rolę w defensywnym pojedynku odegrał Martynas Sajus. Litwin zdobył 10 punktów, ale przede wszystkim miał pięć bloków. - Dla nas to był bardzo ważny mecz. Naszym celem było zatrzymać liderów Legii. Myślę, że się to udało. Graliśmy twardo z dobrą koncentracją. Zachowaliśmy energię do końca i to pomogło nam wygrać - powiedział center Kinga Szczecin.

ZOBACZ WIDEO Michael Ballack radzi Lewandowskiemu: Rób swoje!

- Przegraliśmy bo nie odpowiedzieliśmy wystarczająco na fizyczną grę Kinga. Wiedzieliśmy, że to będzie taki mecz. Przygotowywaliśmy się na to na treningach. Ponownie nie trafialiśmy lay-upów. Nie faulowaliśmy, kiedy tego potrzebowaliśmy. Nasza obwodowa rotacja była okropna. Mo Soluade, Filip Matczak, Sebastian Kowalczyk i Omar Prewitt mieli razem skuteczność 25 proc. Tak nie można wygrać z żadnym zespołem. W ostatniej akcji nie zrealizowaliśmy tego, o czym mówiliśmy w czasie przerwy. Nie wiem dlaczego, czy przez to, że mamy niedoświadczonych koszykarzy? - zastanawiał się natomiast trener Legii, Tane Spasev.

Szkoleniowiec był bardzo niezadowolony z gry swojej drużyny. Jednym z najlepszych graczy przyjezdnych, szczególnie w pierwszej połowie, był Adam Linowski, który zdobył siedem punktów. - Gratulacje dla Kinga Szczecin. Przegraliśmy mecz, ponieważ nie byliśmy tak agresywni, jak powinniśmy być. Cały tydzień trenowaliśmy żeby odpowiedzieć na agresywność zawodników ze Szczecina. Doszła do tego słaba skuteczność i myślę, że to różnica, która była widoczna szczególnie na końcu - podsumował koszykarz Legii.

Zobacz też: Fatalna końcówka AZS-u Koszalin

Źródło artykułu: