- Rywale walczyli jak lwy. Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz. Wielkie gratulacje dla mojej drużyny. Byliśmy zespołem. Mieliśmy wiele problemów w czasie meczu. Straciliśmy Sakicia, bo skręcił kostkę. Cały zespół przyspieszył i graliśmy to, co mogliśmy. Odnieśliśmy zwycięstwo, wracamy do domu, spędzimy trochę czasu z rodzinami i w piątek wieczorem będziemy się przygotowywać na sobotni mecz. Chciałbym podkreślić w jakim rytmie jesteśmy i jak trudne to jest dla wszystkich. W sobotę wieczorem zagramy z Zenitem Sankt Petersburg - powiedział po czwartkowym spotkaniu z Kingiem Szczecin trener Stelmetu Enea BC Zielona Góra.
Igor Jovović wyjaśnił sytuację Zeljko Sakicia Zagadką pozostawał jednak krótki występ Markela Starksa. Podstawowy rozgrywający na parkiecie nie pojawił się od 13. minuty. - Wszystko jest pod kontrolą. Nie skorzystaliśmy z niego w drugiej połowie - stwierdził trener, który początkowo nie chciał szerzej komentować tej sprawy.
Czytaj też: Arka i Stelmet jak ogień i woda
Jacek Białogłowy z Radia Zielona Góra jednak nie odpuszczał i zadał trzy kolejne pytania w tym temacie. Dalsze tłumaczenia były dość zaskakujące by nie napisać, że kuriozalne. - Wszystko było tak, jak planowaliśmy. Chcieliśmy z niego skorzystać w pierwszej połowie i zaskoczyć przeciwnika nie wykorzystując go w drugiej części. Oni szykowali się na niego cały tydzień i byli bardzo zaskoczeni, że go nie ma - mówił Igor Jovović.
ZOBACZ WIDEO Odwiedziliśmy Healthy Center by Ann. To tu zajęcia prowadzi Anna Lewandowska i jej zespół
W meczowej 12 nie znalazł się Michael Humphrey. To jednak nie dziwi, bo przy siedmiu zakontraktowanych zagranicznych graczach zawsze jeden będzie musiał pauzować. Dlaczego padło akurat na pozyskanego niedawno Amerykanina? - Wybieram skład dostosowując się do sytuacji przeciwnika. Wiedzieliśmy przed meczem, że w Kingu nie zagra Darrell Harris, który jest dużym wsparciem pod koszem. Oni zostali z Sajusem i Bartoszem. Stwierdziliśmy, że wystarczy nam dwóch wysokich - Planinić i Hrycaniuk - tłumaczył trener Stelmetu Enea BC Zielona Góra.
Zobacz także: Maciej Lampe bryluje w Chinach
Goście i tak zdominowali strefę podkoszową. Wygrali wyraźnie zbiórki, a do tego 36 punktów zdobył dla nich Darko Planinić (11/12 za dwa i 14/18 na linii rzutów wolnych). King Szczecin do końca nie znalazł sposobu na Chorwata, czym rozczarowany był szkoleniowiec gospodarzy.
- Byliśmy znowu blisko. Trzy kwarty na remisie. Druga rzecz to 36 punktów Darko Planinicia. Nie wiem, czy widziałem taki drugi mecz, gdzie zawodnik rolujący pod kosz zdobywa większość swoich punktów właściwie nie potrzebując kozła. Zmienialiśmy obronę na pick&rollu cały czas. Myślę, że szwankował nacisk na piłkę i rotacja na stronie słabej. Nie jest to żadne wytłumaczenie. Musimy to obejrzeć i dokładnie przeanalizować, bo to jest sytuacja niebywała. Pomimo tego i tak byliśmy blisko. W końcówce przestrzeliliśmy kilka otwartych rzutów - ocenił Łukasz Biela.