Najbliższe wakacje w NBA będą niezwykle interesujące w kontekście przyszłego rozkładu sił. Na rynku wolnych agentów może bowiem znaleźć się kilka bardzo gorących nazwisk, w tym m.in. Kevin Durant, Jimmy Butler, Kyrie Irving, Klay Thompson, Kemba Walker czy właśnie Kawhi Leonard.
Prezydent Toronto Raptors Masai Ujiri oraz Generalny Menedżer klubu Bobby Webster od samego początku świadomi byli ryzyka związanego z handlowaniem po byłego MVP finałów i tego, że po jednym sezonie z nim na pokładzie mogą zostać z niczym. Ostatecznie postanowili je podjąć i teraz marzy im się podobny scenariusz do tego, który miał miejsce w Oklahomie, gdzie Thunder do przedłużenia kontraktu udało się przekonać Paula George'a.
Na decyzję Leonarda wciąż kluczowy wpływ będzie miał oczywiście wynik osiągnięty w obecnym sezonie, jednak jeśli wierzyć najnowszym doniesieniom Josha Lewenberga z TSN, na ten moment przedstawiciele jedynego klubu z Kanady coraz mocniej wierzą, że to właśnie im uda się wygrać rywalizację o względy 27-latka.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Mocna opinia o Lewandowskim. "Jest bardzo sfrustrowany. To nie pomaga w tworzeniu drużyny"
Optymizm ten wynikać ma z konsekwentnie budowanej między klubem a zawodnikiem relacji opartej na wzajemnym zaufaniu i zrozumieniu. Według dziennikarza kanadyjskiej stacji Raptors robią co w ich mocy, aby przekonać koszykarza do pozostania w klubie i ma to mieć spory wpływ na obecne nastawienie jego oraz jego obozu. Potwierdzili, że są drużyną, z którą może walczyć o najwyższe cele (bilans 52-23, 2. miejsce w Konferencji Wschodniej) i która dba o jego potrzeby oraz przede wszystkim zdrowie. Leonard bardzo chwali sobie współpracę ze sztabem medycznym, a także docenia fakt, że trenerzy oszczędzają go w meczach granych dzień po dniu (w sumie w obecnych rozgrywkach wystąpił w 55 z 75 meczów rozegranych przez zespół).
Do tej pory sporo mówiło się o tym, że zimna Kanada będzie jedynie krótkim przystankiem w drodze do domu, wszak żądanie transferu, jakie wystosował jeszcze jako gracz San Antonio Spurs, miało być ściśle związane z determinacją, aby na dłużej osiąść w rodzinnym Los Angeles. I choć pewnie wciąż w jakimś stopniu byłoby to dla niego spełnienie marzeń, to trudno oprzeć się wrażeniu, że dziś myśl o pozostaniu w Toronto może być mu znacznie bliższa niż przed rozpoczęciem rozgrywek. Zwłaszcza że wiąże się ona ze znacznie większymi zarobkami (190 milionów dolarów płatnych w 5 lat w porównaniu do 140 mln w 4 lata w jakiejkolwiek innej drużynie) oraz rywalizacją w tej... mniej zatłoczonej konferencji.