Nie trzeba oddawać wielu rzutów czy błyszczeć efektownymi zagraniami przez cztery kwarty, żeby stać się bohaterem. Czasami sportowym herosem zostaje gracz, który trafia do kosza raz, ale za to czyni to w najważniejszym momencie. Taki rzut w czwartkowy wieczór w hali Fernando Buesa Arena oddał obrońca Regalu FC Barcelona, Gianluca Basile. Na dwie sekundy przed końcem pierwszego finałowego spotkania przeciwko TAU Ceramice w Vitorii, stojący za linią 6,25 Włoch chwycił odbijającą się od parkietu piłkę i bez zastanowienia oddał rzut. Na tablicy wyników widniał wówczas rezultat 80:79 dla gospodarzy, lecz po chwili to przyjezdni mogli unieść ręce w górę w geście zwycięstwa.
- To coś niewiarygodnego. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się w taki sposób wygrać meczu i to jeszcze o taką stawkę. Bardzo zależało nam na zwycięstwie dziś i cieszę się, że to nam się udało. Teraz będzie na pewno łatwiej, choć gospodarze pewnie zmobilizują się podwójnie na kolejne spotkania - mówił rozentuzjazmowany koszykarz po ostatnim gwizdku sędziego. W całym meczu spędził na parkiecie dwie kwarty i rzucał w tym czasie dwukrotnie. Trafił raz...
Początek meczu nie zapowiadał jednak triumfu przyjezdnych. Lepiej grali gospodarze, wśród których prym wiódł nieoczekiwanie Will McDonald. Amerykanin z dziecinną łatwością radził sobie przeciwko defensorom Barcelony i już po kilku minutach miał na swoim koncie sześć oczek, a w drugiej odsłonie dołożył kolejne cztery. Razem z Tiago Splitterem obaj gracze zdominowali strefę podkoszową, która wedle zapowiedzi, miała paść łupem zawodników z Katalonii. Tymczasem to goście prowadzili w zbiórkach do przerwy 19-14, notując aż 12 z nich w ataku (sam Splitter miał 5).
Mimo lepszego rozpoczęcia spotkania, i prowadzenia po pierwszej kwarcie 21:15, w kolejnych minutach przewagę na parkiecie zdobyli podopieczni trenera Xaviera Pascuala. W szczególności rozszalał się Australijczyk David Andersen, który co i rusz punktował z półdystansu oraz spod kosza i już do przerwy miał na swoim koncie 14 oczek. Trafiali również inni wysocy "Blaugrany", Fran Vazquez i Daniel Santiago, co przełożyło się na prawie 60-cio procentową skuteczność z gry i fakt, że do przerwy to goście wygrywali 37:43.
- Byłem bardzo zły na moich graczy za to, w jaki sposób odpuścili drugą kwartę. Powiedziałem im parę męskich słów w szatni przed trzecią kwartę i myślę, że na tamten moment to poskutkowało - opowiadał szkoleniowiec TAU, Dusko Ivanović. Rzeczywiście, po zmianie jego koszykarze wyszli na parkiet stron bojowo nastawienie. Ciężar gry wziął na swoje barki Igor Rakocević i po jego trójce gospodarze doszli rywala tylko na jeden punkt, 48:49. Po chwili z dystansu przymierzył Mirza Teletović i sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie, gdyż na tablicy pojawił się wynik 54:53. Od tego momentu zaczęła się zażarta walka kosz za kosz, która trwała do samego końca. Kiedy tylko zawodnicy "Baskonii" odrabiali i zbliżali się na jedno- lub dwupunktowy dystans, wówczas każdorazowo, rzutami Andersena, bądź Jaki Lakovicia, odpowiadała Barcelona.
Zaskoczeniem dla TAU mógł być fakt, iż w ekipie gości nieco w cieniu przez cały mecz pozostawał Juan Carlos Navarro. Hiszpan zdobył tylko 11 oczek, lecz tym razem przede wszystkim wcielił się w rolę rozgrywającego i zanotował 8 asyst. To właśnie po jego podaniach najpierw spod kosza trafił Vazquez (73:76), a po chwili za trzy przymierzył Laković (76:79). Ku uciesze kilku tysięcy fanów akcją dwa plus jeden odpowiedział Teletović i na minutę przed końcem był remis.
- Nakazałem swoim koszykarzom grać długie akcje, a tymczasem już w pierwszej zagrywce po czasie w prosty sposób zgubiliśmy piłkę. Na szczęście i gospodarze nie potrafili poradzić sobie z naszą defensywą, więc pozostawaliśmy w grze - tłumaczył trener Pascual nieporadność swoich podopiecznych w decydujących akcjach pojedynku - najpierw stratę zaliczył Laković, a potem faul na Rakoceviciu popełnił Navarro. Serb trafił raz, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 80:79 i do końca pozostawało 26 sekund, a piłkę w posiadaniu mieli przyjezdni. Po chwili za trzy chybił Andersen, a niezebrana przez żadnego z koszykarzy piłka trafiła w ręce Basile... TAU Ceramica miała jeszcze szanse na przechylenie szali na swoją korzyść, lecz rzut Johna Lucasa nie doleciał nawet do obręczy.
- Jestem rozgoryczony. Cały nasz wysiłek poszedł na marne. Nie może być tak, że po pierwszej kwarcie niektórzy myślą, że jest już po meczu. Barcelona grała do samego końca i to ona teraz raduje się z wygranej. Nam nie pozostaje nic innego, jak mobilizacja przed kolejnym spotkaniem - mówił Tiago Splitter, autor 18 oczek i 10 zbiórek. Skuteczniejszy w jego zespole był tylko Rakocević - 19 punktow. Po stronie Barcelony świetny mecz rozegrał Andersen, który zdobył 21 punktów.
TAU Ceramica Vitoria - Regal FC Barcelona 80:82 (21:15, 16:28, 19:16, 24:23)
TAU Ceramica: Rakocević 19 (2x3, 5 zb., 4 as.), Splitter 18 (10 zb.), Teletović 11 (2x3), McDonald 10, Vidal 9 (1x3), Lucas 6 (2x3), Mickeal 5 (1x3), Prigioni 2
Regal: Andersen 21 (2x3), Laković 13 (3x3), Vazquez 12 (6 zb.), Navarro 11 (2x3, 8 as.), Santiago 9, Ilyasova 8, Basile 3 (1x3), Grimau 3 (1x3), Sada 2
Stan rywalizacji: 1-0 dla Barcelony. (Gra toczy się do trzech zwycięstw)