W pierwszym meczu finału pomiędzy TAU Ceramiką Vitoria a Regalem FC Barcelona Pete Mickeal prezentował się, łagodnie mówiąc, daleko od przyzwoitości. W ciągu 22 minut zdobył zaledwie 5 punktów (1/7 z gry) i zebrał 4 piłki. Choć po spotkaniu nikt Amerykanina oficjalnie nie skrytykował, było jasne, że to właśnie jego dobrej gry zabrakło w odniesieniu zwycięstwa. - Niektórzy chyba zapomnieli o jaką stawkę gramy. Jestem rozczarowany postawą niektórych moich podopiecznych i mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy - mówił po inauguracyjnym pojedynku serii trener TAU, Dusko Ivanović.
Kilka mocnych słów wystarczyło, by w sobotę Mickeal był najwszechstronniejszym koszykarzem w ekipie gospodarzy. W ciągu 29 minut spędzonych na parkiecie w hali Fernando Buesa Arena, amerykański skrzydłowy rzucił 19 punktów i miał 9 zbiórek. - Uważam, że to on wygrał dla nas ten mecz. Ja robiłem tylko swoje, miałem miejsce, to rzucałem, ale to Pete harował po obu stronach boiska - chwalił po zakończeniu meczu swojego partnera z zespołu lider TAU, Igor Rakocević.
To właśnie ten duet wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 20:12 po pierwszej kwarcie. I kiedy wydawało się, że gospodarze spokojnie utrzymają kilkupunktową przewagę w kolejnych odsłonach spotkania, stało się to samo, co w czwartkowym spotkaniu. Zawodnicy ekipy gości wykorzystali fakt, że na parkiecie przez kilka minut zabrakło Rakocevicia, Mickeala oraz Tiago Splittera i doprowadzili do wyniku 26:27. Jedynie dobra postawa Pablo Prigioniego spowodowała, że "Blaugrana" nie objęła prowadzenia. - Z jednej strony nie mogłem pozwolić, żeby kluczowi gracze spędzili na parkiecie blisko 40 minut. A z drugiej niewiele brakowało, byśmy stracili to, co wypracowaliśmy w pierwszej kwarcie. Na szczęście wówczas wynik pociągnął Pablo - tłumaczył Ivanović. Argentyńczyk w całym spotkaniu zdobył 16 punktów, będąc trzecim strzelcem zespołu.
Obie drużyny nie grały zbyt skutecznie w pierwszej połowie, co bynajmniej nie było skutkiem szczególnej defensywy, a raczej z niedyspozycji strzeleckiej wynikającej z intensywności play-off. W drużynie przyjezdnych ochotę do gry wykazywał tylko Juan Carlos Navarro. Hiszpan już do przerwy miał na koncie kilka oczek, a w drugiej połowie praktycznie sam w pojedynkę ciągnął wynik zespołu. Na dobrze tego dnia grający kolektyw TAU w postaci kilku zawodników liderujących i grupy pomocników, było to po prostu zbyt mało.
Swój snajperski koncert kontynuował przede wszystkim Rakocević. Serb w po przerwie zdobył lwią część ze swoich 22 punktów, będąc motorem napędowym ekipy z Vitorii. - Kiedy wydawało się, że po zmianie stron będziemy kontrolować tempo i przebieg gry, moi koszykarze zrobili po prostu wszystko, by tego meczu nie wygrać. Luki w obronie, nieskuteczność w ataku. Takie coś nie może się zdarzać w meczach finałowych - narzekał szkoleniowiec Katalończykow, Xavier Pascual. Słabiej niż w czwartek spisywali się gracze wysocy, jak Daniel Santiago czy Ersan Ilyasova. Gospodarze tymczasem metodycznie powiększali przewagę, która po trzeciej kwarcie wynosiła pięć (54:49), a w połowie czwartej osiem punktów. I taki też bilans utrzymał się do samego końca.
- Jestem zadowolony wyniku całej serii, bo taki był nasz plan, by urwać w Vitorii jedno zwycięstwo. To się udało i teraz z nadzieją patrzę w przyszłość, licząc na to, że finał możemy zakończyć w dwóch meczach u siebie - konstatował na konferencji prasowej trener Pascual. Jego vis-a-vis na ławce TAU stwierdził jedynie - Finał to potyczka dwóch bardzo równych drużyn. Nasze szanse na zdobycie mistrzostwa po tych dwóch meczach ani nie wzrosły, ani nie spadły.
TAU Ceramica Vitoria - Regal FC Barcelona 75:67 (20:12, 13:21, 21:16, 21:18)
TAU Ceramica: Rakocević 22 (3x3, 4 as.), Mickeal 19 (1x3, 9 zb.), Prigioni 16 (3x3), Splitter 6 (6 zb.), McDonald 5, Teletović 3 (1x3, 7 zb.), San Emeterio 2, Vidal 2 (6 zb.), Baldo 0, Lucas 0
Regal: Navarro 21 (3x3), Andersen 9 (1x3, 9 zb.), Basile 9 (3x3), Laković 8 (2x3), Sada 7 (1x3), Vazquez 6 (4 zb.), Ilyasova 5 (1x3, 6 zb.), Santiago 2, Grimau 0 (5 zb.), Trias 0
Stan rywalizacji: 1-1