EBL. Arka Gdynia - Anwil Włocławek. Akcja - reakcja. Czas na trenerskie szachy

Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Szymon Szewczyk i Michał Michalak
Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Szymon Szewczyk i Michał Michalak

Z obu stron docierają sygnały, że w sobotę najważniejsze spotkanie w tej serii. To czas trenerskich ruchów. Co zrobi Arka Frasunkiewicza? Czy James Florence wróci do punktowania? Czy Anwil otworzy Zyskowskiego i Lichodieja?

- Play-off to czas dopasowań. Trzeba umiejętnie reagować na to, co przygotuje rywal - mówi trener Przemysław Frasunkiewicz. On, mimo zwycięstwa w pierwszym meczu (94:91), ma kilka zagadek do rozwiązania przed drugim spotkaniem.

Przede wszystkim musi znaleźć sposób na otworzenie Jamesa Florence'a, który był umiejętnie podwajany przez zawodników Anwilu Włocławek (m.in. Szymon Szewczyk wychodził na hard-show) i przez to nie mógł decydować się na swobodne rzuty z dystansu.

- Zależało nam na tym, by nie dać mu grać w ten sposób, w jaki lubi najbardziej. Wydaje się, że dobrze wykonaliśmy plan przedmeczowy, ale należy pamiętać o tym, że Arka to nie tylko Florence - tłumaczy Kamil Łączyński (zobacz więcej --> TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO Bartosz Kurek optymistą. "Będę poświęcał rehabilitacji całe dnie!"

Anwil zaryzykował, bo otworzenie Florence'a sprawiło, że inni strzelcy byli wolni na obwodzie. W czwartek trener Frasunkiewicz mógł liczyć na ludzi drugiego planu. Świetnie zagrali Krzysztof Szubarga (16), Dariusz Wyka (14) i Bartłomiej Wołoszyn (9+6 zbiórek). Co prawda Amerykanin miał 10 asyst, ale nie ma co ukrywać, że w drugim meczu jego punkty będą także potrzebne (10 w I spotkaniu).

- Wszyscy dołożyli swoją cegiełkę do sukcesu. Seria ma to do siebie, że co mecz kreują się nowi bohaterowie - przyznaje polski szkoleniowiec.

Kim mogą nowi bohaterowie?

Niewykluczone, że w sobotę swoje szanse dostaną Marcel Ponitka i Jakub Garbacz (obaj łącznie zagrali trzy minuty w pierwszym meczu). Więcej też można spodziewać się po środkowych. Adam Łapeta i Robert Upshaw zdobyli dziewięć puntów. O ile minuty tego pierwszego były zlimitowane ze względu na dużą liczbę przewinień, to ten drugi jest "ofiarą" przepisu o dwóch Polakach na parkiecie. Grałby więcej, ale trener Frasunkiewicz bardzo często korzysta z ustawienia z trzema zagranicznymi zawodnikami na obwodzie.

Świetna akcja Arki Gdynia:

W rolę bohaterów mogą wcielić się także Deividas Dulkys i Marcus Ginyard. Obu stać na zdecydowanie więcej w ataku, choć trzeba podkreślić, że w pierwszym meczu wykonali tytaniczną pracę w defensywie. Obaj byli odpowiedzialni za powstrzymanie Ivana Almeidy. Kabowerdeńczyk zdobył 24 punkty, ale łatwo nie miał. Napotkał na mocny opór z ich strony. Zmienna obrona na liderze Anwilu jest jednym z pomysłów Arki.

Kolejną kwestią, a być może najważniejszą, jest wyeliminowanie przestojów. Gdynianie mają z tym ogromny problem. Anwil w kilka minut zredukował ponad 21-punktową przewagę. Włocławianie czwartą kwartę zaczęli od serii 17:3 i na tablicy świetlnej pojawił się remis po 80:80. Frasunkiewicz mówi, że przestoje w grze nie są wynikiem problemów fizycznych, ale po prostu błędnych decyzji i braku odpowiedniej koncentracji.

- Źle zareagowaliśmy na pewne ustawienia rywali. Poza tym serce mistrza cały czas bije. Nie ma znaczenia, czy prowadzi się z nimi różnicą 20 czy 30 punktów. Trzeba być cały czas czujnym - uważa.

Włocławianie wrócili do meczu w momencie, gdy na parkiecie nie było liderów: Kamila Łączyńskiego, Ivana Almeidy i Walerija Lichodieja. Grę Anwilu znakomicie napędzał Aaron Broussard, który pokazuje, że jego zatrudnienie w trakcie sezonu było strzałem w dziesiątkę. Amerykanin imponuje boiskową mądrością, sprytem i rozwagą. Zdobył 18 punktów i miał 5 asyst. Swoje dołożyli także Michał Michalak i Szewczyk.

- Koszykówka w ostatnich latach bardzo się zmieniła. Przyspieszyła i teraz już nikogo nie dziwi takie odrabianie dużej liczby puntów. Można mówić, że koszykówka to "game of runs" (gra serii). Należy zachować spokój i konsekwentnie robić swoje - tłumaczy Michał Michalak.

Igor Milicić myśli, jak w meczu numer dwa otworzyć Zyskowskiego i Lichodieja (jest podwajany przez Arkę - celowy zamiar), zawodników, którzy w sezonie zasadniczym i w serii ze Stalą odgrywali olbrzymią rolę w zespole Anwilu. W czwartek obaj zdobyli zaledwie cztery punkty, co jest wynikiem zdecydowanie poniżej oczekiwań.

Początek sobotnich zawodów zaplanowano na godzinę 20:30. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.

Zobacz także: EBL. Przemysław Frasunkiewicz: Serce mistrza bije. Trzeba być czujnym przez cały mecz

Komentarze (4)
Patryk Lipski
18.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Wygrana Anwilu wysoka i tyle w temacie.☻