Finały ostatnimi meczami Rako w TAU?
To pytanie zadają sobie wszyscy kibice TAU Ceramiki Vitoria, która walczy obecnie z Regalem FC Barcelona w finale ligi ACB, przegrywając po trzech meczach 1-2. Wygrane drugie spotkanie serii było możliwe właśnie dzięki świetnej postawie i 22 punktom serbskiego obrońcy, Igora Rakocevicia. Zresztą, stwierdzenie, że bez mierzącego 191 cm wzrostu gracza nie byłoby finału w tym sezonie dla "Baskonii" nie jest żadną przesadą. We wszystkich dotychczasowych spotkaniach ligowych, Serb zdobywa przeciętnie ponad 18 oczek, a taką samą skutecznością imponował również w Eurolidze. Czy jest zatem możliwe, ze w przyszłym sezonie 30-letni koszykarz przywdzieje trykot innej drużyny?
- Przyznaję, że Igor otrzymał bardzo atrakcyjną ofertę z Montepaschi Siena. Byłem już nawet w Sienie rozmawiać w tej sprawie. Włosi dominują w lidze od lat, a teraz chcą budować potęgę na miarę Europy - tłumaczy Dragan Dalić, agent z Pinnacle Sports Agency, która reprezentuję zawodnika w Europie. Montepaschi ma jednak solidnego rywala w postaci Efesu Pilsen Stambuł. Turecka ekipa od kilku sezonów próbuje dobić się do Final Four Euroligi, lecz póki co bezskutecznie. Rakocević miałby być twarzą nowej, przebudowanej drużyny.
- Owszem, oferta z Efesu nadeszła, ale jest mniej konkretna, niż ta z Włoch. Również pod względem finansowym - potwierdza Dalić. Ile zatem mógłby zarabiać Rakocević we włoskim lub tureckim klubie? - Nie mogę mówić o konkretnych liczbach, ale proszę zwrócić uwagę na to, że kwestia przenosin to nie tylko kwestia pieniędzy. Są jeszcze inne sprawy, jak chociażby długość kontraktu. To Igor tak naprawdę dyktuje warunki gry, więc jeśli jakiś klub chce go zatrudnić, musi wyjść naprzeciw jego żądaniom. Jeśli nie - trudno, presji przecież nie ma - odpowiada agent.
Hiszpańskie media podkreślają, że przeprowadzka Serba do innego zespołu jest bardzo prawdopodobna ze względu na miejsce, do którego zawodnik dotarł ze swoją drużyną. W barwach TAU wygrał już bowiem ligę oraz Puchar Króla, więc teraz jego aspiracje sięgają podboju Euroligi. A to w, rutynowo budowanym i poddawanym kosmetycznym zmianom graczy drugoplanowych, TAU raczej nie jest możliwe.
Póki co, wreszcie swój podpis pod kontraktem z TAU złożył Lior Eliyahu. Izraelczyk kilka tygodni temu dogadał się z baskijskim klubem, lecz przez cały czas brakowało sygnatury, bowiem gracz przebywał... na wakacjach. Teraz jednak można już oficjalnie potwierdzić, że były zawodnik Maccabi Tel Awiw stał się podopiecznym trenera Ivanovicia i w Vitorii spędzi najbliższe cztery lata. W minionym sezonie Eliyahu notował średnio 14 punktów i 6,6 zbiórki w Eurolidze.
Podwójny transfer z Malagi do Badalony?
W zeszłe lato transferowe trener Aito Garcia Reneses opuścił DKV Joventut Badalonę i przeniósł się do Unicaji Malaga. Dziś klub z przedmieść Barcelony zamierza zabrać hiszpańskiemu szkoleniowcowi dwójkę koszykarzy. Chodzi o Josepha Gomisa i Thomasa Kelatiego.
Dobrze znany kibicom w Polsce Kelati miałby zastąpić w Joventucie Coby’ego Karla, syna trenera Denver Nuggets, który nie spełnił pokładanych w nim nadziei i z pewnością nie dostanie propozycji przedłużenia kontraktu. Amerykanin z erytrejskim paszportem w pierwszym sezonie w ACB ugruntował swoją opinię bardzo dobrego strzelca i zakończył rozgrywki z dorobkiem 11,8 punktu oraz 1,9 zbiórki i 1,3 asysty. Choć zdarzały mu się mecze, w których na parkiecie pojawiał się epizodycznie, zdarzało się, że aplikował również 20 punktów i więcej, a do annałów Euroligi przejdzie mecz przeciwko Lottomatice Rzym, której rzucił 33 oczka, trafiając 9 razy za trzy.
W przeciwieństwie do Kelatiego, Joventutowi o wiele łatwiej będzie zatrudnić Gomisa. Filigranowy Francuz jest obecnie wolnym agentem, a poprzedni sezon nie był dla niego aż tak udanym statystycznie (tylko 6,8 punktu i 1,8 asysty), by mógł ze spokojem czekać na rozwój wypadków. Aczkolwiek z drugiej strony, 31-latek ma ugruntowaną pozycję na Półwyspie Iberyjskim, gdyż był to dla niego już ósmy rok z rzędu w ACB. W zespole z Badalony miałby załatać ewentualną dziurę po odejściu dwóch najważniejszych koszykarzy hiszpańskich: Ricky’ego Rubio, który zamierza wziąć udział w drafcie NBA oraz Pau Ribasa, który otrzymał ofertę z Barcelony.
- Mogę powiedzieć jedynie, że trener Sito Alonso z chęcią widziałby tą dwójkę zawodników w składzie drużyny. Wystosowaliśmy do agentów tych graczy oferty i czekamy na odpowiedzi - przyznał Tomas Garcia, dyrektor sportowy DKV Joventutu. - Ale proszę mnie źle nie zrozumieć. To, że przedłożyliśmy im nasze propozycje, nie oznacza, że negocjujemy z nimi umowy. Do tego daleka droga, a przecież nie tylko oni znajdują się na liście życzeń trenera - kończy Garcia.
Irańczyk w Barcelonie?
O Hamedzie Haddadim zrobiło się głośno podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w ubiegłym roku. Na tyle głośno, że mierzący 218 cm wzrostu gigantyczny Irańczyk trafił do NBA, do drużyny Memphis Grizzlies, choć wcześniej występował tylko w lidze swojego kraju w zespołach o tak dźwięcznych nazwach jak Peykan Teheran czy Saba Battery. Wystarczyło jednak by podczas turnieju olimpijskiego był wyróżniającą się postacią swojej reprezentacji i w pięciu spotkaniach notował średnio 16,6 punktu i 11,2 zbiórki (przeciwko Argentynie 21 punktów i 16 zbiórek), a zainteresowanie nim wyraziło kilka czołowych klubów w Europie oraz Stanach Zjednoczonych.
Koszykarz wybrał ostatecznie ofertę Memphis, lecz nie była to decyzja trafiona. Ogółem w najlepszej lidze świata wystąpił w 18 spotkaniach i grając przeciętnie 6 minut, zdobywał 2,7 punktu i 2,6 zbiórki. Nieco lepiej wiodło mu się w satelickim klubie Memphis - Dakota Wizards w rozgrywkach NBDL - lecz statystyki nie powalają na kolana. W każdym z 18 meczów przebywał na parkiecie 17 minut, notując 5,9 punktu i 6,7 zbiórki. Nic więc dziwnego, że kilka tygodni temu Haddadi ogłosił, iż chciałby opuścić Stany Zjednoczone jak najszybciej, a jego pragnieniem jest gra na Starym Kontynencie. Agent 24-letniego środkowego skontaktował się z kilkoma klubami w Europie, lecz póki co, największe zainteresowanie wykazali przedstawiciele Regalu FC Barcelony. Ich odpowiedź wiąże się z odejściem po, trwającym jeszcze dla Katalończyków, sezonie Daniela Santiago. Portorykańczyk zamierza powrócić do rodzinnego kraju, by tam kontynuować, zmierzającą ku końcowi, karierę.
Niewykluczone również, że ruch Barcelony związany jest z potencjalnym odejściem do NBA Ersana Ilyasovy. Mówi się, że Turek, który w przeszłości otrzymał możliwość gry w Milwaukee Bucks, ponownie znalazł się w orbicie zainteresowań zespołów zza oceanu.
Ricoh ma rozgrywającego
Od kiedy wiadome stało się, że w przyszłym sezonie w barwach Ricoh Manresy nie zagra jej mózg i najlepszy asystujący ligi, Javier Rodriguez, działacze podbarcelońskiego klubu wszczęli poszukiwania następcy. Ostatecznie zadecydowali o pozyskaniu Daniego Lopeza, dotychczasowego playmakera pierwszoligowego Leche Rio Breogan.
Mierzący 188 cm wzrostu, czarnoskóry 27-latek to wychowanek szkółki Realu Madryt. Dla kastylijskiej ekipy wystąpił jednak tylko w jednym spotkaniu w sezonie 2000/2001, a następnie uznano, że prezentuje za słaby, jak na ACB poziom i oddano go na zasadzie wypożyczenia do Calpe Aguas do trzeciej ligi. Dobrą grą Lopez wywalczył sobie kontrakt w Caja Rural Melilla, gdzie grał przez dwa lata (12,6 punktu i 4,6 asysty), a następnie przeniósł się do CB Caceres. Tam również spisywał się nieźle, więc angaż zaproponowali mu działacze Alerty Cantabria Lobos. Ogółem koszykarz przez kilka lat tułał się po mocnych klubach pierwszoligowego LEBu, ostatnie dwa sezony spędzając w Leche Rio.
I wreszcie, po ośmiu sezonach przerwy, Lopez ponownie otrzyma szanse zaistnienia w ACB. Szukający godnego następcy Rodrigueza, włodarze Ricoh zobaczyli w zawodniku idealnego kandydata i podpisali z nim dwuletni kontrakt. W zeszłym sezonie 27-latek notował średnio 11,2 punktu, 3,7 asysty, 3 zbiórki i 1,7 przechwytu na mecz.