Tomasz Celej od początku był dla Startu Lublin celem transferowym numer 1. Działacze beniaminka pierwszej ligi chcą budować skład zespołu w oparciu właśnie o 30-letniego skrzydłowego. - Wiadomo, że nie jestem Michaelem Jordanem i nie będzie tak, że tylko mi zapłacą, a ja przyjdę i sam będę wygrywał mecze. To jest niemożliwe. Wciąż negocjujemy warunki finansowe kontraktu. Cieszy na pewno to, że kondycja klubu się poprawia i Start chce się wzmacniać. To też jest dla mnie ważne, bo ja nie mam zamiaru walczyć tylko o utrzymanie i dostawać lania w co drugim meczu - mówi Celej w rozmowie z Kurierem Lubelskim.
Rozmowy z wychowankiem lubelskiej drużyny trwają już blisko miesiąc. Kiedy więc możemy spodziewać się sfinalizowania rozmów? - Nie wiem, szczerze nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ale myślę, że jeśli klub zgodzi się na moje warunki to dość szybko - dodaje zawodnik.
Lublinianin nie ukrywa również, że ma także inne oferty, także z klubów ekstraklasy. - Zarówno z pierwszej ligi, jak i PLK. Choć więcej jest tych z zaplecza ekstraklasy. PLK jest jeszcze śpiąca i nie walczy o zawodników. Te propozycje dają mi do myślenia i nie jest przesądzone, że będę grał w Starcie - kończy zawodnik.
Ostatnie dwa sezony mierzący 198 cm koszykarz spędził w Zniczu Jarosław. W ostatnich rozgrywkach Polskiej Ligi Koszykówki, notując ponad 10.5 pkt. na mecz był wyróżniającą się postacią swojej drużyny.