WNBA: Pierwsza porażka Mystics i pierwsza wygrana Liberty

Koszykarki Washington Mystics znalazły swoje pierwsze pogromczynie w tegorocznym sezonie. Lepsze od ekipy ze stolicy okazały się zawodniczki Atlanty Dream. Nieobecność Becky Hammon w San Antonio Silver Stars wykorzystały natomiast zawodniczki New York Liberty, które mogły cieszyć się z pierwszej wygranej w sezonie. W najciekawszym meczu dnia Phoenix Mercury wygrały z Los Angeles Sparks, a do największej niespodzianki doszło w Detroit, gdzie Shock uległy Indianie Fever.

W tym artykule dowiesz się o:

Niepokonane dotychczas koszykarki Washington Mystics po raz pierwszy musiały uznać wyższość rywalek. W Atlencie lepsze okazały się miejscowe Dream, które wygrały 93:81. Niekwestionowaną bohaterką meczu była Sancho Lyttle, która w swoich statystykach zapisała 20 punktów i 15 zbiórek.

- Ludzie muszą zacząć wierzyć w to, że ja mogę kończyć mecze z dużymi cyframi. Staram się robić swoją pracę najlepiej, jak umiem. Dzisiaj cieszy mnie szczególnie ilość zbiórek - powiedziała po meczu Lyttle.

Alana Beard przyczyn porażki szukała w braku zastawienia i przewagi rywalek pod koszem. - Nas zabiły ich zbiórki w ataku i punkty z pomalowanego. Mieliśmy chronić to miejsce, bo wiadomo, że z niego zdobywa się punkty najłatwiej. Dzisiaj niestety tego zadania nie spełniłyśmy - powiedziała AB, która była najskuteczniejszą zawodniczką swojego zespołu z 20 oczkami na koncie. Jej Mystics przegrały walkę na tablicach 31:47, a 19 zbiórek ofensywnych Dream z pewnością budzi szacunek.

San Antonio Silver Stars musiały sobie radzić bez swojej liderki Becky Hammon, która aktualnie z kadrą Rosji przebywa na Mistrzostwach Europy Koszykarek na Łotwie. Jak dużo Hammon znaczy dla swojego zespołu można było się przekonać minionej nocy, kiedy to jej "Srebrne Gwiazdy" uległy wysoko w Nowym Jorku tamtejszym Liberty, dla których była to pierwsza wygrana w sezonie.

Hammon, która średnio zdobywa dla swojego zespołu 18 punktów w meczu, nie była jedynym osłabieniem Silver Stars. W Madison Square Garden zabrakło również Vickie Johnson, która przebywała na pogrzebie członka swojej rodziny.

Wszystkie oczy minionej nocy zwrócone były na US Airways Center w Phoenix, gdzie Mercury podejmowały Los Angeles Sparks. Ekipa z LA, murowany faworyt do tytułu mistrzowskiego, nie zaczęła tego sezonu dobrze, dlatego pojedynek z liderkami konferencji zachodniej mógł przynieść poprawę nastroju. Gospodynie jednak ani przez chwilę nie myślały, żeby ułatwić zadanie rywalkom, którym najwięcej do udowodnienia miała rozgrywająca Temeka Johnson. Przed sezonem Johnson pozbyli się z LA w trakcie budowania dream teamu. Teraz przyszedł czas na słodką zemstę.

- Grałyśmy naprawdę szybko, ale nigdy nie spieszyliśmy się. Wiedziałyśmy doskonale, gdzie która zawodniczka ma być w danym momencie, a nasze rywalki w 90 procentach akcji tego nie wiedziały. Mamy wszystko pod kontrolą i czekamy na kogoś, kto nam zagrozi - powiedziała Johnson, która w swoich statystykach zapisała 18 punktów, 7 asyst i 3 zbiórki.

Johnson, wspólnie z Cappie Pondexter (21 punktów) i Dianą Taurasi (17 punktów), okazała się kluczem do sukcesu nad Sparks. Na nic zdało się wygranie walki na tablicach przez koszykarki z LA 48:29. Zawodniczki obwodowe z Phoenix przeciągnęły szalę zwycięstwa na korzyść Mercury.

Podopieczne Michaela Coopera oprócz porażki, doznały jeszcze osłabienia. W końcówce pierwszej kwarty kontuzji doznała bowiem Lisa Leslie, która później nie powróciła już do gry. Doświadczona środkowa ma stłuczone biodro, a jej przerwa w występach nie ma trwać długo.

Najwięcej punktów dla Sparks zdobyła rezerwowa Betty Lennox - 16. Oczko mniej wywalczyła Delisha Milton-Jones, a 9 punktów i 14 zbiórek zapisano w statystykach Tinie Thompson.

Nie udał się debiut w roli pierwszego szkoleniowca Detroit Shock Rickowi Mahornowi. Jego podopieczne poległy we własnej hali w batalii z Indianą Fever.

- Dla rywalek to był z pewnością bardzo emocjonalny mecz. To wielki dzień dla nich, bo przeszły zmianę z wieloletniego szkoleniowca Laimbeera na nowego Mahorna. Wiedziałyśmy, że one będą jeszcze grać wspomnieniami o byłym trenerze - powiedziała po meczu Katie Douglas, próbując tłumaczyć rywalki z porażki. Sama Douglas zdobyła 14 punktów, będąc drugą najskuteczniejszą zawodniczką swojego zespołu po Tamice Catchings.

Czy zmiana trenera mogła naprawdę tak źle wpłynąć na zawodniczki Shock? Jak jednak wytłumaczyć liczbę aż 21 strat i skuteczność rzutów z gry wynoszącą zaledwie 29,5 procent?

Shock nie pomógł nawet powrót na parkiet, po rocznej przerwie, doświadczonej Charyl Ford. Córka Karla Malone wybiegła na parkiet w pierwszej piątce i spędziła na parkiecie prawie 20 minut. W tym czasie zapisała w swoich statystykach 7 punktów, 2 zbiórki, asystę, przechwyt i stratę.

Jak dużo znaczy dla Minnesoty Lynx Seimone Augustus okazało się w Seattle, gdzie tamtejsze Storm rozbiły rywalki 90:62. Brak Augustus został wykorzystany niemiłosiernie i już po pierwszej połowie Lauren Jackson i spółka prowadziły różnicą 23 punktów. Sama Australijka spotkanie zakończyła z dorobkiem 26 punktów, 6 zbiórek i 6 przechwytów.

Wyniki:

Connecticut Sun - Chicago Sky 91:61

(A.Jones 17, T.White 13, K.Gardin 12, K.Brown 9 - K.Toliver 14, S.Ely 11, J.Perkins 9, C.Nan 8)

New York Liberty - San Antonio Silver Stars 77:61

(J.McCarville 18, S.Christon 15, E.Carson 13, T.Jackson 9 - S.Crossley 12, E.Lawson-Wade 12, S.Young 10, M.Frazze 8)

Atlanta Dream - Washington Mystics 93:81

(S.Lyttle 20, C.Holdsclaw 13, E.DeSouza 13, N.Teasley 12 - A.Beard 20, M.Ajavon 13, M.Currie 10, N.Sanford 10)

Detroit Shock - Indiana Fever 54:66

(D.Nolan 13, O.Sanni 11, A.Hornbuckle 9, S.Zellous 8 - T.Catchings 15, K.Douglas 14, E.Hoffman 12, T.Sutton-Brown 10)

Seattle Storm - Minnesota Lynx 90:62

(L.Jackson 26, J.Burse 14, K.Gearlds 11, S.Cash 10 - C.Wiggins 12, C.Houston 11, Q.Hollingsworth 9, N.Anosike 8)

Phoenix Mercury - Los Angeles Sparks 89:80

(C.Pondexter 21, T.Johnson 18, D.Taurasi 17, L.Willingham 12 - B.Lennox 16, D.Milton-Jones 15, T.Thompson 9, N.Quinn 9)

Źródło artykułu: