Skąd u Ciebie tak dobra dyspozycja w drugiej połowie spotkania?
- W pierwszej części wynik ciągnęli inni zawodnicy, tacy jak Cesnauskis, Barlett, Frasunkiewicz, Andersen, a ja starałem się im tylko pomóc. Natomiast w trzeciej kwarcie przegrywaliśmy już kilku punktami i musiałem włączyć się do gry. Ponadto mieliśmy w pamięci spotkanie z zeszłego tygodnia i w środę nie było innej opcji, jak tylko nasza wygrana. Dobrze zagrał cały zespół i to zadecydowało o naszym zwycięstwie.
W zeszłym tygodniu przegraliście tutaj 75:55. W ciągu siedmiu dni zrobiliście chyba spory postęp?
- W tamtym spotkaniu wpływ na wynik miało szereg czynników, nie zależnych od nas. Zepsuła się tablica świetlna, przez co nie mogliśmy kontrolować gry, a słabo spisywał się także Cesnauskis. A bez prawdziwej ''jedynki'' ciężko wygrywać nam mecze, choć to nieraz się sprawdzało, ale nie w tamtym pojedynku.
Masz pretensję do sędziów, wszak zszedłeś z parkietu za pięć przewinień?
- Nie, bo ja często staram się grać agresywnie piłkę i stąd wynikają te moje przewinienia. Może w czasie samego spotkania może wyglądać na to, że staram się z nimi dyskutować, ale zawsze po zawodach wszystko przemyślę i złość ulatuje.
Kiedyś grałeś w Astorii. Jak wspominasz w ogóle czas spędzony w Bydgoszczy?
- Bydgoszcz to fajne miasto, a także super hala. Była też świetna drużyna, razem z chłopakami osiągnęliśmy naprawdę dobry wynik. Zostawiłem tam sporo przyjaciół, także naprawdę nie mam złych wspomnień.
Z działaczami też nie miałeś problemów?
- No, z szefami klubu były pewne kłopoty, ale na szczęście w 95% spłacili mi wszystkie należności, także względzie finansów naprawdę wszystko zostało załatwione pozytywnie.
Interesujesz się może obecnymi wynikami Astorii w rozgrywkach drugiej ligii?
- Tak, pytam kolegów z obecnego zespołu, jak tam sobie radzi bydgoska drużyna w tych rozgrywkach, bo powiem szczerze, że niewiele wiem, co się dzieje w II lidze, a oni na tych sprawach znają się bardzo dobrze.
A jak jest z I ligą?
- Także staram się interesować wynikami z I ligi, gdyż gra tam paru moich dobrych znajomych z innych klubów, choćby Paweł Kowalczuk, z którym miałem przyjemność grać w AZS-ie Koszalin, a teraz reprezentuje barwy Zastalu Zielona Góra, więc tym zespołem troszkę się zajmuje, ale tak normalnie.