Grafik Marcina Gortata w ostatnim czasie był mocno zajęty. Koszykarz pod koniec czerwca odwiedził cztery miasta, w których zorganizował camp dla dzieci. Gortat wraz ze swoją ekipą był w Rumi, Warszawie, Karpaczu i Łodzi.
- To ponad 30 osób i 12 samochodów. Przejechaliśmy mnóstwo kilometrów po Polsce, ale warto było, ponieważ znów zobaczyliśmy uśmiech na twarzy dzieci - przyznaje 35-latek.
13 lipca w jego rodzinnej Łodzi odbył się ósmy w historii mecz Gortat Team - Wojsko Polskie. Koszykarz do swojej drużyny znów zaprosił wielkie gwiazdy sportu i estrady (m.in. Agnieszka Radwańska, Mariusz Wlazły, Paweł Fajdek, Maciej Zieliński, Agnieszka Włodarczyk, Joanna Koroniewska, Szymon Majewski).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o tej scenie na meczu w Brazylii mówi cały świat! Zjawisko paranormalne?
Na boisku emocji nie brakowało. Zespół Wojska Polskiego bardzo poważnie podszedł do rywalizacji z "Gortat Team". Przed meczem odbył się obóz przygotowawczy, a w trakcie meczu nad wszystkim dowodził trener, który nerwowo przechadzał się wzdłuż linii bocznej. Ostatecznie po dogrywce Wojsko Polskie wygrało 78:77.
- Nienawidzę przegrywać jednym punktem - mówi Gortat, któremu bardzo zależało na wygranej.
Wielki mecz Gortat Team vs Wojsko Polskie jest finałem corocznych wakacyjnych koszykarskich campów dla dzieci, które polski koszykarz organizuje już od 12 lat. W nagrodę dzieci polecą do USA do jednego z miast, gdzie swoje połączenia ma partner fundacji (Polskie Linie Lotnicze LOT) i znajduje się tam klub NBA, tak aby dzieci miały szansę na żywo zobaczyć najlepszych koszykarzy świata.
W trakcie campów, ale także charytatywnego spotkania (dochód ze sprzedaży biletów zostanie przeznaczony na cele statutowe Fundacji Marcina Gortata MG13) dziennikarze zasypywali Gortata wieloma pytaniami, ale dwa wątki powtarzały się najczęściej: "powrót do kadry" i "gra w NBA".
Trzeba oddać Gortatowi, że cierpliwie odpowiadał na każde zadane pytanie. Nie irytował się, nie krzywił się. Stał i mówił. Z jego odpowiedzi można wywnioskować, że w reprezentacji nie zagra, z kolei występy w najlepszej lidze świata stoją pod dużym znakiem zapytania.
Zobacz także. MŚ 2019. Damian Kulig wraca do reprezentacji Polski!
Zacznijmy od kadry. Na powrót do reprezentacji bardzo namawiali go Adam Waczyński (kapitan) i Radosław Piesiewicz (prezes PZKosz). Gortat przyznaje, że bardzo trudno byłoby mu się przygotować pod względem do turnieju MŚ, który na przełomie sierpnia i września odbędzie się w Chinach.
- Dawno nie byłem w takim reżimie treningowym - tłumaczy. Do tego koszykarz jak na mantrę podkreśla, że nie chce zrobić "świństwa" kolegom, którzy wywalczyli awans do turnieju.
- Na mistrzostwa świata pojadą ci, co wywalczyli awans. Oni w pełni na to zasłużyli. To byłoby nie w porządku z mojej strony - mówi Gortat, który ostatni raz w kadrze wystąpił na ME w 2015 roku.
NBA? Gortat, który w lutym zagrał ostatni mecz, nie ukrywa, że w jego ciele tli się ostatni płomień. Jeśli pojawi się ciekawa propozycja, to wróci do gry w NBA. Jednak on sam stawia warunki. Pieniądze i dogodne miasto do życia (w grę nie wchodzi np. Memphis).
- Mój powrót do NBA jest sprawą otwartą. Na pewno jednak nie zgodzę się na tzw. "minimum weterana" (około dwóch milionów dolarów za sezon - przyp. red). Takie propozycje mnie nie interesują. Za bardzo szanuję swoje ciało. Nie muszę już nikomu nic udowadniać - tłumaczy.
Wiemy, że Gortat mocno brał pod uwagę trzy kluby: Lakers (mógł tam trafić już w trakcie minionych rozgrywek), Clippers i Rockets. Te opcje są już jednak zamknięte, ponieważ przedstawiciele tych zespołów zdecydowali się na innych zawodników. Lakers wybrali Cousinsa i McGee, Clippers mają Zubaca i Harrella, z kolei Rockets zdecydowali się na Tysona Chandlera. Wariantów coraz mniej i niewykluczone, że na starcie nowego sezonu nie zobaczymy Gortata w koszulce klubu NBA.
A warto odnotować, że Polak w najlepszej lidze świata występował nieprzerwanie od 2008 roku. Jego pierwszym klubem w najsłynniejszej koszykarskiej lidze świata było Orlando Magic (2007-2010). Co prawda w drafcie roku 2005 Polaka wybrało nie Orlando, a Phoenix Suns (w drugiej rundzie, z numerem 57), ale od razu oddało naszego reprezentanta do ekipy z Florydy.
Do "Słońc" z Arizony Gortat przeszedł w 2010 roku i spędził tam trzy sezony. Kolejnym przystankiem w jego karierze byli "Czarodzieje" z Waszyngtonu, do których dołączył w 2013 roku. Występował w ich barwach przez pięć lat, potem został zawodnikiem Clippers.
Zobacz także. EBL. Stelmet Enea BC. Trwają rozmowy z Żanem Tabakiem