Prezes Arkadiusz Lewandowski jeszcze w marcu zapowiadał, że dziennikarze w trakcie letniego okresu transferowego będą mieli mnóstwo pracy.
- Będziecie mieli pełne ręce roboty - przekonywał szef Anwilu Włocławek.
O ile jeszcze pod koniec czerwca było kilka ciekawych i zaskakujących (m.in. rozwiązanie umowy Kamila Łączyńskiego) ruchów na rynku transferowym, to w ostatnim czasie dominuje marazm.
Kluby z czołówki jedynie obserwują sytuację, analizują różne kandydatury zawodników, ale na razie podpisanych kontraktów jest jak na lekarstwo. Taka sytuacja na rynku jest w głównej mierze podyktowana zmianą przepisu o liczbie Polaków na parkiecie. Od sezonu 2019/2020 trenerzy nie będą już musieli wystawiać dwóch krajowych zawodników w jednym momencie.
Transfery klubów z czołówki z zeszłego sezonu:
Klub | Liczba nowych zawodników | Liczba zawodników w składzie |
---|---|---|
Anwil | 1 | 4 |
Polski Cukier | 1 | 4 (brak trenera) |
Arka | 3 | 7 |
Stelmet Enea BC | 0 | 7 |
BM Slam Stal | 4 | 7 |
Jeden z agentów, który w "swojej stajni" ma kilku uznanych Polaków, mówi, że tak wolne kontraktowanie nowych zawodników to świadome działanie ze strony najbogatszych klubów w Energa Basket Lidze.
ZOBACZ WIDEO Życie z bólem. Joanna Jóźwik: Pomyślałam, że jak przestanie, to będę niezniszczalna
- Kluby mają swój system. Najbogatsi chcą przeczekać sytuację, nie spieszą się z podejmowaniem decyzji. Prawda jest taka, że kto zejdzie z ceny, ten ma pracę. Takich przypadków jak na razie jest niewiele. Dominuje pat na linii najlepsi zawodnicy - najmocniejsze kluby. W Europie zauważam podobny trend - słyszymy z jego ust.
Zobacz także: Kadra i NBA - odwieczne pytania do Marcina Gortata. Co z przyszłością Polaka?
Z tymi słowami zgadza się Janusz Jasiński, szef Stelmetu Enea BC. - Ten kto dzisiaj kupuje, ten drogo kupuje. Tak niestety jest w tym biznesie. My to doskonale odczuliśmy na własnej skórze w ostatnich latach. Teraz polujemy na okazje - mówi w rozmowie z "Lubuski Sport TVP3".
Zielonogórzanie jak na razie na rynku transferowym są bardzo bierni. Nie mają nie tylko nowych zawodników, ale... i trenera! Od kilku tygodni trwają rozmowy z kandydatami, ale na razie brakuje konkretów. W składzie Stelmetu jest w tym momencie siedmiu koszykarzy, ale niewykluczone, że ta liczba ulegnie zmianie. Niewiadomą jest przyszłość Filipa Matczaka.
Bardzo mało informacji dociera także z obozów finalistów z zeszłego sezonu: Anwilu Włocławek i Polskiego Cukru. Te kluby zakontraktowały jak na razie... po jednym nowym zawodniku. Mistrzowie Polski pozyskali Jakuba Karolaka, z kolei do Grodu Kopernika powędrował Jakub Schenk. Torunianie, podobnie jak zielonogórzanie, nadal nie mają trenera. Najbliżej tego stanowiska jest podobno 49-letni Niemiec Sebastian Machowski.
Nieco więcej dzieje się w Arce Gdynia. Klub znad morza pozyskał trzech nowych zawodników (Greene IV, Upson i Hrycaniuk) i jest bliski podpisania kolejnych. Wydaje się, że karuzela transferowa w przypadku gdynian ruszy po powrocie trenera Przemysława Frasunkiewicza z turnieju ME U-20, które są rozgrywane w Izraelu.
Spory ruch jest za to w obozie Arged BM Slam Stali. Ostrowianie zakontraktowali już czterech nowych koszykarzy (Dambrauskas, Mokros, Garbacz i Jevtović) i szykują się do następnych transferów. Na dniach władze kluby powinny podać nazwiska kolejnych zawodników.
Inne kluby? Enea Astoria Bydgoszcz i King Szczecin mają już praktycznie zamknięte składy, aktywni na rynku są przedstawiciele Legii (4 transfery), Trefla (4), GTK (4), Polpharmy (4) i PGE Spójni (3).
Zobacz także. MŚ 2019. Damian Kulig wraca do reprezentacji Polski!
Arka ma pewne miejsce w II lidze, A Czytaj całość