Po wysokiej wygranej nad Jordanią, w drugim meczu turnieju towarzyskiego w Pradze rywal był zdecydowanie silniejszy. Czesi - z Tomasem Satoransky'm w składzie - nieco sprowadzili Biało-Czerwonych na ziemię.
Pomimo porażki trener Mike Taylor tradycyjnie skupił się na pozytywnych aspektach. - To był dobry mecz sparingowy przeciwko wymagającej drużynie. Dla nas to spotkanie to duży krok do przodu - mówi amerykański szkoleniowiec (za koszkadra.pl).
Zobacz także. MŚ Chiny 2019. Turniej w Pradze: nieskuteczni liderzy, Polacy przegrali z gospodarzami
- Przez cały mecz byliśmy równorzędnym rywalem. Kilka razy Czesi nam odskakiwali, ale zawsze wracaliśmy. Granie przeciwko takim zawodnikom jak Tomas Satoransky z pewnością było dla nas wyzwaniem - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Piotr Renkiel, trener reprezentacji Polski: Zbierają się łzy, gdy mówię o brązie na MŚ. To był cudowny moment
Biało-Czerwonym dwukrotnie udawało się odrobić dziewięć punktów straty. W czwartej kwarcie prowadzili 66:63, a dwie minuty przed końcem było jeszcze 73:72. - W końcówce mieliśmy swoje szanse, ale niestety nie trafialiśmy ważnych rzutów. Mimo wyniku jestem dumny z drużyny, bo była bardzo skoncentrowana, a to pozytywna informacja na przyszłość - mówi Taylor.
- Utrzymywaliśmy tempo, mieliśmy swoje lepsze momenty. W końcówce kilka razy piłka wypadła nam z rąk, więcej szczęścia było po stronie rywala - dodaje Kamil Łączyński.
Zobacz także. EBL. 9 sparingów Anwilu Włocławek. Bardzo mocni rywale mistrza Polski
Również "Łączka" uważa, że taki sparing to wielka wartość dla naszej reprezentacji. - To nasz pierwszy mecz, w którym przeciwnik był naprawdę trudny, bardzo dobrze wyszkolony. Widać było, że Czesi grają od lat ze sobą i dobrze się rozumieją - komentuje. - Mimo tego wyniku, widać, że potrafimy grać na swoim wysokim europejskim poziomie. To na pewno będzie nam potrzebne w Chinach - dodał nasz rozgrywający.
W niedzielę, na zakończenie turnieju w Pradze, Polacy zmierzą się z reprezentacją Tunezji. Początek meczu o godzinie 18:00.