Adam Wall: Historia kołem się toczy - to określenie chyba najlepiej pasuje do Wojciecha Majchrzaka. Przygodę z profesjonalną koszykówką rozpoczął pan w Tarnowie, by na zakończenie kariery wrócić do rodzinnego miasta. Dlaczego?
Wojciech Majchrzak: Największy wpływ na tą decyzję miały dwa istotne czynniki. Po pierwsze pragnąłem więcej czasu spędzać z rodziną, co w czasie mojej kariery zawodowej było niełatwe. Po drugie zależało mi na promocji koszykówki, dyscypliny która w Tarnowie ma znakomite tradycje.
Po ostatnim sezonie w Sportino Inowrocław, po którym zespół wywalczył awans do ekstraklasy, nie chciał pan jeszcze profesjonalnie pograć w koszykówkę?
- Tak jak już wspomniałem pragnienie spędzania czasu w domu, blisko rodziny oraz chęć kontynuowania edukacji na studiach były dostatecznymi bodźcami do powzięcia decyzji o rezygnacji. Gdyby wiązało się to ze spełnieniem powyższych warunków, to kontynuacja kariery zawodowej byłaby dla mnie bardzo satysfakcjonująca.
A może chciał pan odejść w blasku chwały. Awans do najwyższej klasy rozgrywek w Polsce to chyba dobra okazja do zakończenia kariery zawodniczej.
- Z jednej strony tak, z drugiej tytuł Mistrza Polski byłby jeszcze lepszą okazją do powzięcia takich kroków.
Na pana decyzję duży wpływ miała więc żona…
Wielokrotnie rozmawiałem z nią na ten temat. Wspólnie rozważaliśmy wszelkie za i przeciw. Ostatecznie uznaliśmy, że powrót do Tarnowa to dobre rozwiązanie.
Długo nie odpoczywał pan jednak od sportu. Kiedy zrodziła się myśl o odbudowie koszykówki w Tarnowie?
- Po zakończeniu kariery wciąż utrzymywałem bliskie kontakty z byłymi zawodnikami, których miałem przyjemność poznać w trakcie zawodowej kariery. W czasie rozmów z nimi powstał pomysł powołania Stowarzyszenia, które realizowałoby nowe wspólne aspiracje dotyczące promocji tarnowskiej koszykówki. Dzięki stowarzyszeniu po zakończeniu zawodowej kariery mogę być blisko ukochanego sportu. Mam nadzieję, że z pożytkiem dla innych.
Z tego, co wiem planuje pan również pomóc sportowcom niepełnosprawnym grającym w koszykówkę na wózkach, skąd ten pomysł?
- Wyszedł od jednego z założycieli Stowarzyszenia Wiesława Jarosza przy współpracy z dr Adamem Zdechlikiewiczem. To oni nakreślili mi możliwość działania w tej materii.
Czy przy budowie klubu kieruje się pan jakimiś rozwiązaniami podpatrzonymi w innym polskim mieście?
- Każdy klub, w którym miałem okazje grać stosował określone rozwiązania dotyczące pewnych sfer działania. W mojej pracy staram się realizować najlepsze rozwiązania, sprawdzone w innych miejscach w Polsce.
A może przykład Mariusza Bacika, który próbuje odbudować koszykówkę w Bytomiu, w jakiś sposób wpłynął na pana?
- Działania Mariusza są dowodem, że byli zawodnicy mogą w znakomity sposób wpływać na rozwój koszykówki w swoim regionie. Ich doświadczenie choćby w dziedzinie szkolenia młodzieży w niedługim czasie niewątpliwie zaowocuje wyszkoleniem dobrych zawodników.
Prezes PLK Janusz Wierzbowski na łamach prasy mówił ostatnio, że "nadchodzi czas koszykówki", czy początkujący prezes Wojciech Majchrzak odczuł zainteresowanie sponsorów tym sportem w Tarnowie?
- Stowarzyszenie dopiero rozpoczyna swoją działalność a już możemy powiedzieć o dużym zainteresowaniu sponsorów tym pomysłem. Serdecznie wszystkim za to dziękuję.
Na zakończenie zapytam: Łatwiej być prezesem czy zawodnikiem?
- Muszę przyznać, że kariera zawodnika to zupełnie inna działalność. W działalności Stowarzyszenia fundamentalnymi zadaniami są doskonała organizacja, fachowość i zaangażowanie. Taka praca zajmuje mnóstwo czasu, ale jest równie satysfakcjonująca jak występy na boisku.