Puchar Polski koszykarzy. Jedna rysa Polskiego Cukru Toruń. "Mnie się taka sytuacja bardzo nie podoba"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjeciu: Polski Cukier Toruń
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjeciu: Polski Cukier Toruń

Polski Cukier Toruń przyjechał do Warszawy wygrać Suzuki Puchar Polski. W piątek zrobił pierwszy krok wygrywając 80:71 trudny ćwierćfinał z Asseco Arką Gdynia. Do gry wrócił Alade Aminu.

- Zrobiliśmy pierwszy krok do tytułu. Cieszę się na mecz ze Stelmetem, który będzie dużym wyzwaniem - mówi Sebastian Machowski, trener "Twardych Pierników".

Ćwierćfinał nie był łatwy. Rywale z Gdyni niemal do samego końca bili się o triumf. Polski Cukier na finiszu zachował jednak zimną krew.

- Mówiło się, że rywale mają bardzo dobrą defensywę, ale w tym meczu i nasza gra w obronie była kluczowa. Ważny był też fakt, że mieliśmy w grze obu naszych centrów - kontynuuje Machowski.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Kibice wyrozumiali wobec korupcyjnych grzechów Cracovii. "Ukarać, ale nie zniszczyć"

Damian Kulig i powracający do gry Alade Aminu byli niesamowicie aktywni. Ten drugi w 17 minut skompletował 14 "oczek" i 11 zbiórek. - Wszyscy zacisnęli zęby, a Aminu zagrał po prostu rewelacyjnie - komplementuje swojego klubowego kolegę Karol Gruszecki.

Były też jednak rysy na szkle w grze Polskiego Cukru. - Za wolno zaczęliśmy. Wiedzieliśmy, jak mamy zagrać, ale to stało się dopiero w późniejszej fazie spotkania - komentuje Machowski.

Mecz odmienił się torunianom po przerwie - wtedy zaczęły funkcjonować indywidualności, bo sprawy w swoje ręce wziął Chris Wright, a w końcu na miarę oczekiwać zagrał Kyle Weaver. Indywidualna gra sprawiła jednak, że Polski Cukier miał tylko 11 asyst, a 15 strat.

- Mieliśmy więcej start niż asyst, a to jest jeden ze szczegółów, którego nie lubię. Mi się taka sytuacja bardzo nie podoba. Na szczęście gdy wygrywasz mecz, to nie jest to aż takie ważne - komentuje Machowski. - Cieszę się jednak, że udało nam się w przerwie znaleźć sposób, jak lepiej atakować atletycznie grających rywali. Mam nadzieję, że ze Stelmetem też znajdziemy drogę do zwycięstwa.

Kto będzie faworytem sobotniego półfinału? - W mojej opinii w Pucharze Polski nie ma faworytów, a każdy mecz jest bardzo ciężki. Z roku na rok coraz ciężej wskazać kto wygra - ocenia Gruszecki. - Dwa lata temu graliśmy w siedmiu i nie byliśmy faworytem, a wygraliśmy.

Pojedynek Polskiego Cukru ze Stelmetem Enea BC zapowiada się znakomicie. I wydaje się, że dla obu brak awansu do finału będzie rozczarowaniem. - Mam nadzieję, że to będzie motywacja dla nas. Chcemy mieć ten ostatni krok w walce o tytuł - kończy Machowski.

Początek tego półfinału w Arenie Ursynów o godzinie 19:00.

Zobacz także:
EBL. Ben Emelogu na wylocie. Będą zmiany w Arce Gdynia
EBL. Ludde Hakanson pod obserwacją. Szwedzi robią o nim materiał. "Stelmet to był świetny wybór"

Komentarze (5)
avatar
Tańczący z łopatą
18.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Anwil dostał 40 punktami od tych co dostali 40 punktami z CSKA mistrzu logiki a troluń, vice Mistrz Polski grający poezję w Europie (przyp. 2-12) grając bez bez jednego typa fartem ograł "leszc Czytaj całość
avatar
Karol79
15.02.2020
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Myślę że ani Toruń ani Anwil nie dostałby 40 punktami z CSKA:) grając pełnym składem. 
avatar
Bog Honor Ojczyzna
15.02.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Musimy się wzmocnić przed play-offami, bo z taką grą, to o medal może być ciężko a złocie to możemy na pewno zapomnieć.