Dzień przed meczem z Hiszpanią A.J. Slaughter siedział wyluzowany w hotelowym lobby, jedząc pizzę i rozmawiając z przyjaciółmi przez telefon.
Ktoś mógłby pomyśleć, ale... jak? pizza, przed takim spotkaniem? Dla kadrowiczów to jednak nic nadzwyczajnego. Zwykły obrazek na zgrupowaniu reprezentacji.
"Antka" - bo tak nazywają go koledzy z drużyny - często nawet nie ma na wspólnych posiłkach. Gdy mu nie odpowiada jedzenie, wchodzi do sieci i zamawia coś na wynos. Najczęściej jest to właśnie pizza.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: w Azji grali mecz na wodzie. Było jak w meczu Polska - Niemcy na MŚ 1974
- Nie jest tak, że jak mu coś nie odpowiada, to chodzi i narzeka. Samemu sobie coś zamawia przez telefon. Rachunków później nie przynosi - mówią kadrowicze i członkowie sztabu szkoleniowego.
Wszyscy podkreślają, że Amerykanin chodzi własnymi drogami. Jest cichy i spokojny. Na co dzień nie rzuca się w oczy. Nie jest typem gwiazdora. Wywiadów nie odmawia, ale w ich trakcie mówi z lekką nieśmiałością.
Slaughter - pod nieobecność Waczyńskiego i Ponitki - przejął rolę lidera w kadrze i znakomicie się z niej wywiązał. Amerykanin był prawdziwym killerem na boisku. W meczach z Izraelem i Hiszpanią zdobył 55 punktów, trafiając 20 z 36 rzutów z gry. Fenomenalna była jego skuteczność z dystansu (12/18!).
- A.J. znowu rozegrał świetne zawody i poprowadził nas do wygranej. Jego występy w tym okienku były imponujące - przyznaje Koszarek, który w starciu z Hiszpanią stworzył duet obwodowy ze Slaughterem.
- Lubię z nim grać, bo on świetnie czyta grę, poza tym odciąża mnie na rozegraniu. Mogę wtedy pograć na "dwójce", a w takiej roli czuję się bardzo dobrze - komentuje Amerykanin, który jest mocno związany emocjonalnie z zespołem.
- Gra dla Polski wiele dla mnie znaczy - mówi koszykarz, który na co dzień utrzymuje kontakt z zawodnikami. Najlepsze relacje ma z Tomaszem Gielo, z którym dzieli pokój na zgrupowaniach reprezentacji Polski. - To mega sympatyczny facet. Lubię z nim rozmawiać - przyznaje Gielo.
Slaughtera w reprezentacji Polski wymyślił trener Mike Taylor. To on przekonał do naturalizacji amerykańskiego combo-guarda władze Polskiego Związku Koszykówki, które, notabene, już po nieudanym EuroBaskecie w Słowenii (2013) zapowiadały pozyskanie amerykańskiego zawodnika na pozycję rozgrywającego.
- Ale ten czas leci... Nie pamiętam już pierwszego meczu w kadrze. To było dawno, ale nadal mnie to kręci. Czuję więź z trenerem, kolegami i zespołem - podkreśla Slaughter, który w lidze ACB (najsilniejszej w Europie) gra... jako Polak. W Hiszpanii jest przepis, że drużyny mogą mieć tylko dwóch Amerykanów w składzie.
- Teraz czas na kwalifikacje do Tokio. Nie mogę się już doczekać. Wierzę, że pojedziemy na Igrzyska Olimpijskie - mówi z nadzieją.
Podopieczni trenera Taylora w dniach 23-28 czerwca w Kownie rywalizować będą w turnieju kwalifikacyjnym. Biało-Czerwonych czeka trudne zadanie - ich rywalami będą reprezentacje Słowenii i Angoli, w dalszej części zmagań Polacy mogą zmierzyć się z Litwą.
Z Saragossy Karol Wasiek
Czytaj także:
Eliminacje EuroBasket 2021. Wielka wygrana Polaków. Marcin Gortat zabrał głos: Piękna sprawa
Eliminacje EuroBasket 2021. Spacer, targ i przewodnik. Sentymentalny powrót Michalaka do Hiszpanii