EBL. Profesjonalista pełną gębą. Patryk Nowerski jak koszykarz NBA

Materiały prasowe / Paweł Kołakowski (Legiakosz.com) / na zdjęciu: Patryk Nowerski, foto: Paweł Kołakowski
Materiały prasowe / Paweł Kołakowski (Legiakosz.com) / na zdjęciu: Patryk Nowerski, foto: Paweł Kołakowski

Patryk Nowerski od dwóch sezonów występuje w Energa Basket Lidze w barwach Legii Warszawa. Środkowy jest świadomy swojego ciała. Dba o dietę i wykonuje ciężką pracę na siłowni. To jego przepis na sukces.

[b]

Jakub Artych, WP SportoweFakty: Gdyby nie koszykówka, zostałby pan kulturystą?[/b]

Patryk Nowerski, koszykarz Legii Warszawa: To bardzo prawdopodobne. Myślę, że bym się tu odnalazł. I gdyby nie koszykówka, na pewno skupiłbym się bardziej na siłowni. Jak mam być szczery, to chyba bardziej wiem co się dzieje w świecie kulturystyki niż w świecie koszykarskim. Jestem na bieżąco ze wszystkimi informacjami z tej branży. Obserwuję zawody, które mają miejsce w Polsce. Kto wie, może jak kiedyś skończę biegać za piłką, to poszukam nowych wyzwań.

Pana sylwetka na pewno może budzić respekt. Jak często trenuje pan na siłowni i jak to wyglądało w przeszłości, zanim zaczął pan grać w koszykówkę?

Kiedy dopiero zaczynałem grać w koszykówkę i jeszcze nie było powiedziane, że będę grał zawodowo w basket, na siłownię chodziłem bardzo często. Robiłem to dla siebie, ale na pewno nieraz zbyt często i zbyt intensywnie. To było jednak na początku przygody z koszykówką. Z biegiem czasu, poznałem swoje ciało i wiem, na co mogę sobie pozwolić, a na co nie. Teraz już wiem, kiedy mogę zrobić mocniejszy trening, a kiedy muszę odpuścić z siłownią. Od kiedy jestem w Legii, wszystkie moje aktywności na siłowni konsultuję z naszym trenerem, Adamem Blechmanem. Nawet jeśli zrobiłem coś ponad program, zawsze informowałem go o tym.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Małachowski opowiedział o treningach w kwarantannie. "Nie ma odpuszczania. Chcę się przygotować do IO"

Często słyszy pan pytania "Ile pakerze bierzesz na klatę"?

Teraz to już nie. Wydaje mi się, że w ostatnich latach sporo się zmieniło pod względem świadomości ludzi ćwiczących. No chyba, że poszlibyśmy do takiej starej siłowni, takiej "starej szkoły", tam jeszcze takie pytania mogą się pojawić. Dzisiaj mało kogo to interesuje, ja też już mam za sobą te młodzieńcze lata, kiedy chciało się popisać. Teraz nie robię już maksymalnych ciężarów, dbam o własne zdrowie.

A jakiś rekord z przeszłości pan pamięta?

Każdy młody chłopak chciał przekroczyć 100 kilogramów - wydaje mi się, że ta bariera to było takie pierwsze "osiągnięcie". Jak się po raz pierwszy wycisnęło "setkę", to w liceum było się dumnym. W tych szkolnych czasach, na pewno te cyferki miały znaczenie, było licytowanie się, kto i ile dał radę. Ta śmieszna bariera 100 kilogramów decydowała o hierarchii w środowisku.

 W ramach niektórych treningów motoryczno-siłowych, w obecnym sezonie, mieliście zajęcia bokserskie w Legia Fight Club.

To wpłynęło na nas pozytywnie, bo nas zintegrowało. To też sport kontaktowy, więc dało się poczuć kontakt przeciwnika. To fajna inicjatywa, i wydaje mi się, że także w przyszłości, można od czasu do czasu, przeprowadzać takie właśnie zajęcia całą drużyną.

Późno zadebiutował pan w ekstraklasie, ale może lepiej późno niż wcale. W końcu wielu zawodników nigdy nie dochodzi do tego poziomu.

Trzeba pamiętać, że ja w ogóle bardzo późno zacząłem grać w koszykówkę, bo dopiero mając 18 lat. Wiadomo, że jak już się zaczyna grać w basket, to każdy myśli po cichu, żeby dojść do najwyższej klasy rozgrywkowej. Sam trochę studziłem swoje "zapędy", bowiem skupiłem się na szkole. Udało mi się skończyć Akademię Wychowania Fizycznego w Katowicach z tytułem magistra. Nie ukrywam, że w ostatnich latach szukałem bardziej grania w miarę blisko uczelni, aby ją ukończyć zgodnie z planem. To było moim celem i udało się. A kiedy pojawiła się okazja, by zagrać w drużynie z ekstraklasy, podjąłem rękawicę i to również była dobra decyzja.

Trener Tane Spasev chciał pana w Legii już pół roku wcześniej, kiedy pojawił  się pan na treningu na Bemowie. Wtedy jeszcze nie zdecydował się pan przenieść, w trakcie rozgrywek, z Prudnika do Warszawy. Co miało wpływ na taką decyzję?

Decydowały względy rodzinne. Była faktycznie szansa na grę w Legii już we wcześniejszym sezonie, bardzo tego chciałem, nie będę ukrywał, ale musiałem na szali postawić sport oraz rodzinę. Tę ma się jedną i stąd też taka moja decyzja w tamtym momencie. Cieszę się, że trener Spasev wyciągnął do mnie rękę po raz drugi, bo wcale nie musiał tego robić. To było miłe z jego strony.

Czym, z pana perspektywy, najbardziej różni się pierwsza liga od EBL?

Może trochę fizycznością. Na pewno zagraniczni gracze wprowadzają wyższą jakość i skuteczność, w porównaniu z I ligą. Trzeba by zobaczyć, jaki jest procent zawodników wchodzących z pierwszej ligi do ekstraklasy, którzy w niej zostają na dłużej. Wydaje mi się, że jest ich stosunkowo mało, co pokazuje niemałą różnicę poziomów. W przeciwnym razie, mielibyśmy mnóstwo graczy z zaplecza, wchodzących co roku do EBL. Dużo też zależy od podejścia danego zawodnika. Czy po pierwszych trudnościach, powie, że się nie da, czy zaweźmie się i zrobi wszystko, by przeskoczyć ten mur.

Nowerski słynie z twardej gry w obronie foto: Paweł Kołakowski (legiakosz.com)
Nowerski słynie z twardej gry w obronie foto: Paweł Kołakowski (legiakosz.com)

Ma pa już na swoim koncie 90 meczów w Legii, z czego ponad 50 w rozgrywkach ekstraklasy. Statystyki punktowe może nie są zbyt imponujące, ale na pana pozycji, równie ważne są także inne elementy.

Naprawdę nigdy nie zwracałem uwagi na to, ile rzucam punktów. Nigdy nie sprawiało mi to jakiejś satysfakcji, patrząc na cyferki wyświetlane na tablicy wyników. Wiem co potrafię, i co mogę dać drużynie. Trenerzy też to widzą i nie wymagają ode mnie rzeczy, których nie jestem w stanie dać. Zawsze staram dostosować się do stylu gry drużyny. Cieszę się, jeśli pomogę mojej drużynie, ułatwię coś kolegom z zespołu. Jeśli widzę, że w danym meczu świetnie idzie Michałowi (Michał Michalak przy.red), albo innemu strzelcowi, dla mnie jest jasne, że trzeba grać jak najwięcej na niego, a także pomagać mu w miarę możliwości, aby miał lepsze pozycje. Każdy ma swoją rolę w zespole, a moją rolą raczej było pomaganie w zdobywaniu punktów innym, niż samemu ich zdobywanie.

Ma pan już na swoim koncie osiem występów w Europie. To chyba niezapomniane doświadczenie i przeżycie?

Fajnie, że Legia wyszła z taką inicjatywą, aby zaistnieć w Europie. Cieszę się, że byłem częścią tej przygody i mam nadzieję, że Legia nadal będzie grała w Europie i rozwijała się. Dla wielu z nas to nowe doświadczenie. Na pewno z każdym kolejnym sezonem będzie łatwiej i jestem przekonany, że w następnych sezonach pójdzie nam lepiej.

Jak spędza pan ten czas, kiedy wszyscy musimy przebywać w domach, izolować się? Czy da się utrzymać aktywność fizyczną w takich warunkach?

Trzeba zastosować się do rozporządzenia i pozostać w domu w najbliższym czasie. Jeśli przez jakiś czas, nie będzie się miało aktywności zbiorowej, to świat się nie zawali. Pod tym względem, można się skupić na sobie, ćwiczyć indywidualnie w domu można jak najbardziej. Miejmy nadzieję, że to skończy się jak najszybciej i będzie można wrócić do normalności. A tymczasem możemy się skupić bardziej na rzeczach, na które nie mieliśmy czasu przez ostatnie lata.

Zobacz także: Giannis Antetokounmpo narzeka na brak sprzętu. "Nie mam dostępu do parkietu"

Zobacz także: EBL. Bartłomiej Wołoszyn: Arka może być wzorem dla innych. Chcę tutaj zostać

Źródło artykułu: