Miasto Szkła gotowe na sezon, Marcin Radomski na nowe wyzwania. "To jak wyprawa w góry, w których się nigdy nie było"

Facebook / Dawid Wojcikowski / Na zdjęciu: Marcin Radomski
Facebook / Dawid Wojcikowski / Na zdjęciu: Marcin Radomski

- Myślę, że praca w nowym klubie, z nowymi ludźmi, w nowym regionie Polski to zawsze jest wyzwanie. Podobnie jak wyprawa w góry, w których się nigdy nie było - mówi Marcin Radomski, trener Miasta Szkła Krosno.

[b]

Pamela Wrona WP SportoweFakty: Dobrze poznał pan już Podkarpacie?[/b]

Marcin Radomski, trener Miasta Szkła Krosno: Wydaje mi się, że bardzo dobrze. Oczywiście, są jeszcze miejsca w których nie byłem, ale jak na tak krótki czas, to myślę, że sporo udało się zobaczyć.

Niejednokrotnie wspominał pan o swoim zamiłowaniu do pieszych wędrówek.

Obcowanie z przyrodą to dla mnie jeden z najważniejszych sposobów na tak zwane "ładowanie baterii", więc w sezonie - chociaż nie ma na to za bardzo czasu - kombinuję jak sobie ten czas zorganizować. Czasami mocno kombinuję (śmiech).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie tylko świetnie skacze o tyczce. Akrobatyczne umiejętności Piotra Liska

Kilka razy, w trakcie zeszłej jesieni, która była przepiękna w Bieszczadach, korzystając z tego, że w piątek zawsze trenowaliśmy tylko raz dziennie, wstawałem o 4 rano, jechałem w Bieszczady do których z Krosna jest ponad 100 km, robiłem jakąś trasę i wracałem praktycznie na trening. Czasami język mi się plątał ze zmęczenia, szczególnie na analizie wideo, która zawsze poprzedzała piątkowy trening, ale wiedziałem, że jak zaliczę taką wycieczkę przed meczem, to na meczu będę lepszym trenerem.

I gdzie pan zaszedł?

Udało się mi schodzić praktycznie te najpopularniejsze trasy i góry w Bieszczadach, wędrówki brzegiem jeziora Solina podczas lata, jesieni oraz zimy. Praktycznie za każdym razem to jezioro było inne. Odwiedziłem także okolice Krosna, takie jak Prządki, czyli trasa pomiędzy formacjami skalnymi, górę Cergową na której jest potężna wieża widokowa, znajdująca się po przeciwnej stronie od Prządków, a pomiędzy tymi górkami leży własnie Krosno. Przymiarki to piękna trasa łącząca dwa uzdrowiska Rymanów - Zdrój z Iwonicz - Zdrój, Magurski Park Narodowy z wieloma trasami w ciekawych lasach, czy takie urokliwe miejsce jak ściana Olzy w okolicach Krosna, gdzie pod urwiskiem skalnym płynie rzeczka. To idealne miejsce na ognisko i leniwe niedzielne popołudnie. Jest też wiele fajnych miejsc do zobaczenia w miastach podkarpackich, ale ja jestem fanem pomników, które zbudowała przyroda, a nie ludzie.

Jak podchodzi pan do bardziej wymagających wycieczek? To także wyznaczanie sobie celów?

Jestem zdania, że każde nasze działanie powinno być poprzedzone ustaleniem celu. Dla mnie to zawsze było nawykowe, zawsze miałem cele i tak zostało do dziś. Zmieniło się może bardziej to, że więcej uwagi zwracam na drogę, która do tego celu prowadzi. I tak żeby być dobrym trenerem, trzeba mnóstwo czasu poświęcić na naukę i samorozwój w różnych dziedzinach. Tak żeby pójść w góry wysokie trzeba się do tego dobrze przygotować. Nie jestem człowiekiem, który powie sobie "e tam" czy "jakoś to będzie". Nie akceptuję tego w przypadku pojedynczego meczu, a już tym bardziej w trakcie wyprawy górskiej, gdzie czasami zrobi się wszystko jak należy, a i tak może dojść do tragedii.

Mówił pan, że jednym z wyzwań było przyjęcie posady pierwszego trenera Miasta Szkła Krosno.

Myślę, że praca w nowym klubie, z nowymi ludźmi, w nowym regionie Polski to zawsze jest wyzwanie. Podobnie jak wyprawa w góry, w których się nigdy nie było. Tam, gdzie człowiek stawia kroki po raz pierwszy, zawsze czyhają różne niespodzianki. I tu znowu wrócę do przygotowania. Im jest ono lepsze, tym człowiek lepiej się odnajduje, nawet w ciężkich sytuacjach, a już na pewno podejmie w trakcie takich sytuacji lepsze decyzje.

To jaki był miniony sezon?

Wszystko zależy od perspektywy, z której się patrzy. Z mojej był to sezon dobry. Mógł być bardzo dobry, gdyby nie nastąpił koronawirus. Mógł być słaby, gdyby nie doszło do ostatnich trzech spotkań sezonu. Ale dzisiaj już wiem, że ten kryzys, który mieliśmy w styczniu i lutym był nam potrzebny do tego, żeby ta drużyna grała, wykorzystując cały jej potencjał. Oczywiście, gdybyśmy na przełomie tych dwóch miesięcy wygrali dwa lub trzy spotkania więcej, to wszystko było by OK, ale ja wiem, że nie bylibyśmy na drodze, na której byliśmy już w marcu.

Kryzysy, z których wyciąga się właściwe wnioski są najcenniejsze - zwycięstwa nie uczą tyle co porażki. Ja uważam, że dzięki temu kryzysowi byliśmy najlepszą wersją tej drużyny i pokazaliśmy to w ostatnich trzech meczach sezonu, ale na ile by to starczyło to niestety, tego się już nie dowiemy. Jako trener zebrałem kolejne, bardzo cenne doświadczenie i tu należą się słowa uznania dla prezesa pana Janusza Walciszewskiego, że zaufał mi i pozwolił w ciężkich chwilach pracować i naprawiać to wszystko co źle działało. Myślę, że w niejednym klubie trener po takim okresie straciłby pracę. Ale wychodzenie z takich kryzysów daje ogromną wiedzę na przyszłość i pewność. Bo chociaż sporo już doświadczenia za mną (najbliższy sezon będzie moim dziesiątym jako I trenera w ligach centralnych), to mam pełną świadomość, że dużo więcej przede mną. Tak to już jest, że czasami wszystko gra od razu, czasami trzeba więcej czasu, a czasami dopiero kryzys wszystkich w drużynie wrzuci do tego samego worka, bo trzeba pamiętać, że koszykówka to zespołowa gra indywidualistów i czasami lepienie drużyny trochę trwa.

Koronawirus zweryfikował plany klubu na następny?

Nie chciałbym mówić za cały klub, bo pewnie nie o wszystkich działaniach mam pełną wiedzę, ale z mojej perspektywy wygląda to tak: Na zawodników mamy taki sam budżet jak w zeszłym roku. Nie mamy środków na rozbudowanie zespołu trenerskiego, liczba osób zatrudnionych w klubie ograniczona jest do minimum i głównie opiera się o zapaleńców. Nie wiadomo jak będą jeszcze wyglądały nasze możliwości finansowe odnośnie logistyki wyjazdów, bo trzeba pamiętać, że jesteśmy w grupie drużyn, która do przejechania w sezonie ma najwięcej kilometrów, o ile nie najwięcej. Więc dla nas, na przykład przymus jeżdżenia w dniu meczu odbije się dramatycznie na naszej formie na wyjazdach. Dalej jeszcze liczę, że uda się znaleźć dodatkowe środki, bo my mamy do Łańcuta blisko 80 km i do Tychów ponad 260, a później już nic bliżej niż 350 km się nie znajdzie. Na każdego spadnie w klubie więcej pracy tak, aby zatuszować efekty koronawirusa, a jak to wyjdzie to jeszcze zobaczymy. Najważniejsze, że udało się już zamknąć skład.

Czym się pan kierował zapisując nazwiska w notesie?

Szukałem zawodników, którzy mają już swoją wartość, ale chcą się dalej rozwijać. Tu mam na myśli Piotrka Wielocha, Bartka Ciechocińskiego, Mateusza Szczypińskiego czy Tomka Krzywdzińskiego. Ta chęć do pracy i rozwoju jest kluczowa, bo w składzie mamy już młodych graczy takich jak Maciej Żmudzki, Damian Ciesielski i Kacper Walciszewski, a dołączyli do nich Michał Szwedo, Patryk Jankowski czy Mateusz Łączyński. Ci gracze potrzebują pracy i właściwego nastawienia na treningach, żeby mogli robić stałe postępy. Bo dokładając pracowitość, zaangażowanie i doświadczenie Alana Czujkowskiego i Darka Oczkowicza, wiem, że będziemy drużyną, która z miesiąca na miesiąc będzie coraz lepsza. Bez tego postępu, patrząc na składy takich drużyn jak Łańcut, Słupsk, Kołobrzeg i WKK - a jeszcze nic nie wiemy o Górniku -  ciężko nam będzie wygrywać regularnie z tymi drużynami. Ale ja jestem przekonany, że zebraliśmy grupę charakternych gości, którzy stworzą zespół i ten zespół w play-off, a może i szybciej, z każdą z tych drużyn będzie się bił jak równy z równym. Tak żeby na koniec sezonu kibice w Krośnie mogli się emocjonować walką w półfinale I ligi - bo celem nadal jest pierwsza czwórka, a w najbliższej przyszłości powrót do PLK.

Można powiedzieć, że wszystko jest na dobrej drodze?

Jak wszystkie moje drużyny, będziemy dobrze bronić, starać się każdą akcję wykorzystać do ataku szybkiego, a jeżeli nie uda się szybko skończyć to grać konsekwentnie i zespołowo, starając się każdą akcję zakończyć atakiem deski w ataku. Uważam, że naszymi zaletami będzie mobilność, waleczność, przygotowanie, zaangażowanie. Na pewno nie mamy takich luk, jakie mieliśmy w zeszłym roku. Uważam także, że dużo szybciej staniemy się prawdziwą drużyną, zarówno na parkiecie jak i poza nim.

Skład Miasta Szkła Krosno 2020/21: Piotr Wieloch, Damian Ciesielski, Mateusz Łączyński, Dariusz Oczkowicz, Mateusz Szczypiński, Alan Czujkowski, Bartosz Ciechociński, Patryk Jankowski, Kacper Walciszewski, Tomasz Krzywdziński, Michał Szwedo, Maciej Żmudzki. Trener Marcin Radomski.

Zobacz także: Wszystkie ręce na pokład. Energa Kotwica Kołobrzeg zamyka skład. Klub całkowicie zmienia kurs
Transfery. Miasto Szkła w komplecie, nowe ruchy na Pomorzu, czyli ostatnie dni w I lidze

Komentarze (0)