Kilka tygodni po zakończeniu sezonu I ligi, w którym Resovia spadła do klasy niżej, w Rzeszowie pojawiła się nadzieja na wykupienie "dzikiej karty" na grę na zapleczu ekstraklasy. Zielonym światłem na pierwszą ligę dla rzeszowskiego teamu miała być firma Asseco. Wówczas, gdyby rozmowy powiodły się, zespół miałby istnieć przy wsparciu drużyny rezerw Asseco Prokomu. Jednak skończyło się tylko na spekulacjach. - Na dzień dzisiejszy nie można liczyć w Rzeszowie na grę w pierwszej lidze, ponieważ Asseco ma swoje zobowiązania z drużyną z Sopotu. Pan Góral (szef Asseco - przyp. red.) nie jest zainteresowany wsparciem rzeszowskiej koszykówki i nie ma możliwości, żeby ta firma weszła w sponsoring basketu w Rzeszowie - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Piotr Ciosek, kierownik Resovii.
Wychodzi więc na to, że kibice ekipy "Bieszczadzkich Wilków" będą oglądali basket na drugoligowym poziomie. Jednak na razie, nawet i tego nie mogą być jeszcze pewni. - Mam nadzieję, że zagramy w drugiej lidze. Nie ukrywam, że borykamy się z dużymi problemami finansowymi. Szczególnie chciałbym się zwrócić tutaj w stronę miasta, które jest absolutnie niezainteresowane rozwojem miejscowej koszykówki. Rzeszowski basket przecież ma olbrzymie tradycje. Z tego miasta wywodzi się wielu wspaniałych zawodników, ja nawet nie będę ich wymieniał, bo to jest cała plejada. Miasto na tę koszykówkę patrzy przez palce i widzi tylko siatkówkę oraz żużel - kontynuuje Ciosek.
Nie wiadomo, jakim budżetem będzie dysponować Resovia. Z tego też powodu, nie wiemy, jak silny będzie rzeszowski zespół w przyszłym sezonie. - Sytuacja kadrowa zespołu, w związku z naszymi kłopotami finansowymi, obecnie nie jest bliżej znana. Na razie są prowadzone jakieś tam wstępne rozmowy. Na pewno zostanie w drużynie część młodych zawodników, którzy w minionym sezonie "powąchali" pierwszoligowe parkiety. Ale na finalizację jakichkolwiek rozmów jest na razie za wcześnie, bo nie wiemy na czym stoimy - kończy.