Końcówka sezonu 2019/2020 to heroiczna walka o utrzymanie Energa Basket Ligi Kobiet. Zmiana trenera na Mirosława Orczyka, dołożenie do składu Tierry Ruffin-Pratt czy Olgi Frolkiny dały zamierzony efekt.
W AZS-ie Uniwersytet Gdański zaczęto snuć plany o przyszłości i były to plany solidne - mówiło się nawet o składzie, który miał włączyć się do walki o europejskie puchary.
Sytuacja była jednak dynamiczna, a z biegiem czasu wszystko obrało zupełnie odwrotny kierunek. W pewnym momencie pojawiła się nawet opcja fuzji z innym zespołem występującym w EBLK. Czas uciekał, a konkretów było coraz mniej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie naśladujcie ich! Jeden błąd i tragedia gotowa
W klubie nie było trenera, zawodniczek, ani oczekiwanych wzmocnień. Nie było też sponsorów, a co za tym idzie odpowiedniego budżetu. Czas uciekał aż nastała jasność. Teraz już wiadomo, że ubiegłorocznego beniaminka w ogóle zabraknie w elicie!
Decyzję taką podjęto na zebraniu członków Stowarzyszenia Kultury Fizycznej Uniwersytetu Gdańskiego. To odbyło się w środę 16 września. Generalnie takie rozwiązanie nie jest niespodzianką, bo mówiło się już o nim od kilku tygodni - teraz wszystko nabrało statusu oficjalnego.
AZS wróci do gry młodymi Polkami w I lidze. Drużynę poprowadzić ma ponownie Włodzimierz Augustynowicz - to jego Orczyk zastąpił na finiszy poprzedniego sezonu i to on poprowadził zespół do historycznego, pierwszego zwycięstwa w ekstraklasie.
Jednym z rozwiązań po wycofaniu się AZS-u Uniwersytet Gdański z Energa Basket Ligi Kobiet mogłoby być dołączenie do tych rozgrywek SMS-u PZKosz Łomianki. Nowy sezon wystartuje 3 października.
Zobacz także:
Problemy z Amerykanką zmusiły do działania. Juicy Landrum w Lublinie nie zagra
Skład kompletny. Beniaminek odsłonił swoją ostatnią "amerykańską kartę"