Nawet najwięksi optymiści nie mogli spodziewać się tak świetnego początku Legii Warszawa. Oczywiście były symptomy dużo lepszej formy niż w poprzednim sezonie, jednak sparingi, a mecze ligowe to dwa różne bieguny.
Legia ma w teorii dużo łatwiejszy terminarz niż inni (6 z 8 meczów grała u siebie), jednak przed własną publicznością gra z wielkim rozmachem i nie pozostawia wątpliwości kto jest lepszą drużyną. W czwartek stołeczni pokonali Asseco Gdynia (76:69), dyktując w drugiej połowie warunki gry.
- Pomimo tego, że nawet kiedy wydawało się, że kontrolujemy spotkanie i jesteśmy kilka punktów z przodu, to oni byli tuż za nami. Kąsali, robili przechwyty i nie udało nam się wypracować bezpiecznej przewagi. Cieszymy się, bo wiedzieliśmy że to nie będzie łatwy mecz - podkreśla trener Wojciech Kamiński.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sprinterzy w szoku! Tego na mecie nie spodziewali się
Jednym z bohaterów Legii okazał się Grzegorz Kulka, który w poprzednim sezonie wybrał grę dla I-ligowego Górnika Wałbrzych, w którym dostał dużo więcej minut na parkiecie. 25-latek złapał dużą pewność siebie, co procentuje w obecnym sezonie Energa Basket LigI.
- Wiedzieliśmy, że rywale będą grać agresywnie i za słabo odpowiedzieliśmy na to. W drugiej połowie ograniczyliśmy straty, graliśmy konsekwentnie, zdecydowanie lepiej w obronie, co ma być naszym atutem w każdym meczu. Udało się wygrać spotkanie, z czego jesteśmy zadowoleni - podkreśla Kulka.
Legia u siebie gra niemal perfekcyjnie, jednak w stolicy chcą zacząć wygrywać także na wyjeździe. W poprzednim starciu z Anwilem dzielnie walczyli przez trzy kwarty, ale w czwartej pogrążył ich Ivan Almeida.
Okazję do przerwania złej passy podopieczni Kamińskiego będą mieli 16 października w starciu z Polpharmą Starogard Gdański.
Zobacz także: Nowy rozgrywający na ratunek. Vytenis Cizauskas dołączył do MKS-u
Zobacz także: Szymon Szewczyk: Trener Woźniak zostawi serce. Brak pracy? Nie panikuję