Basket Kwidzyn złożył trzy odwołania od decyzji PLK nie przyznającej jej licencji na grę w PLK. Prezes PLK Janusz Wierzbowski jest przekonany, że chodzi o brak gwarancji finansowych na poziomie 2 milionów złotych. Tymczasem władze klubu twierdzą, że takie gwarancje przedstawiły. Basket swój budżet w pięćdziesięciu procentach opiera na własnej działalności gospodarczej. Pozostałą kwotę zapewnili mniejsi sponsorzy i promesa na kredyt udzielona przez władze miasta. Prezes Basketu Andrzej Górnikiewicz twierdzi, że warunki zostały spełnione, a nigdzie nie było zaznaczone, w jakiej formie zagwarantowane miały zostać pieniądze.
Ostatecznie czternaste miejsce w PLK zajął Znicz Jarosław. Nieoficjalnie wiadomo, że chodziło o gwarancje miasta, które w przypadku Znicza wyniosły 700 tysięcy złotych. Tymczasem Basket zdaniem Wierzbowskiego, nie otrzyma od miasta nawet złotówki.
Basketowi pozostało odwołanie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Na grę w PLK nie ma jednak co liczyć, bo proces nie zakończy się przed inauguracją rozgrywek. Kwidzynianom pozostanie gra w II lidze. Aby tak się stało, konieczne jest zgłoszenie drużyny do rozgrywek i wykupienie dzikiej karty za 30 tysięcy złotych. Na załatwienie formalności działacze Basketu mają dwa dni.