Mistrz czuł ich oddech na plecach do końca. "Zawodnicy zasłużyli na dobrą opinię, walczyli na 100 procent"
Wynikiem 83:86 zakończył się mecz Astorii ze Stalą. Bydgoszczanie nie byli faworytem, ale do końca trzymali się mistrza kraju. - Nasi zawodnicy walczyli na 100 procent i to trzeba im oddać. Zagrali dobre spotkanie - skomentował Artur Gronek.
Z takiego stanu rzeczy zadowolony był trener gospodarzy Artur Gronek. Jego podopieczni nie sprawili kolejnej domowej niespodzianki (półtorej tygodnia wcześniej w Bydgoszczy poległ Zastal 88:106 przyp. red.), ale udowodnili, że w rundzie rewanżowej każdy rywal będzie miał trudną przeprawę w hali Arena.
- Mecz był na pewno na dobrym poziomie, obfitował w dużo walki, a rywale byli dobrze przygotowani taktycznie na to, co robiliśmy i jak gramy - skomentował szkoleniowiec Astorii. - Nasi zawodnicy walczyli jednak na 100 procent w każdym posiadaniu i to trzeba im oddać. Zasłużyli na dobrą opinię, bo zagrali dobre spotkanie - dodał Gronek, który pomimo porażki pochwalił postawę swoich podopiecznych.
ZOBACZ WIDEO: Huknął nie do obrony! Tę bramkę można oglądać godzinamiBydgoszczanie rzeczywiście walczyli do samego końca. Na niecałe cztery minuty przed końcem gracze Igora Milicicia prowadzili już 82:71, ale to nie załamało gospodarzy, którzy w tym momencie wzmocnili obronę i jednocześnie zerwali się do ataku, a w tym prym wiódł Rod Camphor. Do szczęścia, którym byłoby w najgorszym razie tylko doprowadzenie do dogrywki, zabrakło niewiele. Andrzej Pluta rzucał za trzy niemal równo z końcową syreną, ale nie trafił i skończyło się wygraną Stali 86:83.
- Mecz był bardzo zacięty od początku do końca. Daliśmy w nim z siebie wszystko, staraliśmy się realizować założenia w ataku i w obronie, ale wiadomo, że nie zawsze nam to wychodziło. Mieliśmy za dużo niepotrzebnych strat, a z takim przeciwnikiem jak Stal, ciężko wygrać w końcówce. Musimy wyciągnąć wnioski i zapomnieć o tych złych rzeczach - dodał Pluta, najlepszy strzelec Astorii w tym meczu (20 punktów).
Czytaj także:
Ogromny kłopot w polskim klubie. "Nie jesteśmy w realiach NBA" >>