Wracamy z podniesionym czołem - wywiad z Todorem Gecevskim, macedońskim skrzydłowym

Macedonia przegrała z Rosją 69:71, lecz ekipa z Bałkanów pozostawiła po sobie bardzo pozytywne wrażenie. Podobać się mógł zwłaszcza Todor Gecevski, który otrząsnął się po nieudanej pierwszej połowie i w dwóch ostatnich kwartach niemalże w pojedynkę ciągnął grę swojej drużyny. Ostatecznie zdobył 16 oczek.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Fałkowski: Mało brakowało a bylibyście sprawcami największej sensacji ostatnich lat podczas Mistrzostw Europy...

Todor Gecevski: Zgadza się. Bardzo żałujemy, że nie udało nam się doprowadzić do dogrywki, bo w dodatkowych pięciu minutach nasze szanse bardzo by wzrosły. Ich środkowy (Timofey Mozgov - przyp. M.F.), który napsuł nam sporo krwi spadł za pięć przewinień, więc nie staliśmy na straconej pozycji. A co do tej niespodzianki, rzeczywiście byłoby spore zdziwienie, gdyby mistrzowie Europy nie zagrali w ćwierćfinale.

Mówi pan to jednak ze spokojem, tak jak gdyby pokonanie Rosji nie byłoby wielką sprawą...

- Rosja to zespół również złożony z ludzi, a nie cyborgów. Każdego można pokonać, trzeba być tylko odpowiednio przygotowanym i cierpliwym. I grać mądrą koszykówkę, która zaczyna się od obrony, a kończy na ataku.

Mimo wszystko, mimo, że odpadliście, możecie być chyba zadowoleni z tego turnieju?

- Tak, jak najbardziej. Wracamy do domu z podniesionym czołem. Nikt na nas nie stawiał, nie dawano nam żadnych szans w starciu z Grecją, Izraelem czy Chorwacją, ale mimo to pokazaliśmy, że potrafimy grać w koszykówkę.

Może gdyby pan mógł grać w końcowych minutach spotkania, byłoby inaczej...

- Rzeczywiście, na kilka minut przed końcem meczu zostałem uderzony w podkoszowym tłumie i musiałem opuścić parkiet. Nie wiem czy ze mną na parkiecie byłoby inaczej, byłoby lepiej, ale faktem jest, że nie grałem dzisiaj zbyt dobrze. Zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy przestrzeliłem chyba z siedem czy osiem rzutów. Odkułem się dopiero w drugiej połowie, ale to było za mało.

Czego zatem zabrakło, żeby odnieść zwycięstwo w meczu z Rosją?

- Nie mam pojęcia. Musiałbym przeanalizować statystyki, obejrzeć mecz na wideo. Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że zabrakło szczęścia i doświadczenia. Przecież ostatni rzut równo z syreną wypadł pechowo z kosza. No ale cóż, taki jest sport.

Jak daleko może zajść Rosja w tym turnieju?

- Na pewno nie zagra w finale. Mają odmłodzony skład, który nie zawsze wie, jak należy ustawić poszczególne akcje. Mało trafiają z dystansu i uważam, że są lepsze ekipy od nich.

Komentarze (0)