Emocje i dogrywka - relacja z meczu Turcja - Grecja

Dużo emocji przyniósł pierwszy piątkowy ćwierćfinał mistrzostw Europy, w którym koszykarze Grecji wygrali z Turcją 76:74. Ich rywalem w sobotnim półfinale będzie drużyna mistrzów świata - Hiszpanii.

Grzegorz Grajdura
Grzegorz Grajdura

Wyrównany przebieg z lekkim wskazaniem na Greków piątkowy pojedynek miał od samego początku. Obie ekipy postawiły na twardą defensywę, starając się wyłączyć atuty przeciwnika. Początkowo bardziej udawało się to koszykarzom z Grecji, którzy całkowicie wyeliminowali z gry Hidayeta Turkoglu, a poczynania Ersana Ilyasovy mocno ograniczyli. Turkoglu pierwsze punkty w meczu zdobył dopiero w 34. minucie, a całe spotkanie zakończył z dorobkiem 13 "oczek".

Po 1. kwarcie minimalnie lepsi byli Grecy, prowadząc 17:14. Ich sytuację na początku drugiej części meczu poprawiło wejście Sofoklisa Schortsanitisa, który zdobył 5 punktów z rzędu. A ponieważ chwilę później dwa osobiste wykorzystał Nikolaos Zisis, koszykarze z Hellady objęli najwyższe prowadzenie w meczu - 24:16. Ożywienie w grę Turków wnieśli rezerwowi - Oguz Savas i Ender Arlsan. To dzięki nim przewaga Greków przed dłuższą przerwą wynosiła ponownie tylko 3 "oczka".

Podobnie 3. kwarta nie przyniosła rozstrzygnięcia - każde większe prowadzenie podopiecznych Jonasa Kazlauskasa było natychmiast niwelowane. W 32. minucie Grecja prowadziła 52:48 i kiedy wydawało się, że Turcy nie mają w tym meczu liderów zdolnych odwrócić losy meczu, na parkiet wrócił Turkoglu.

Zaczęło się od "trójki" Kerema Tunceriego, po której na prowadzenie Turków wyprowadził właśnie Turkoglu, dobijając rzut Ilyasovy. A w kolejnych dwóch akcjach bezlitośnie trafiał za trzy i w 36. minucie to Turcja prowadziła 58:55. Sytuację starał się ratować Vasileios Spanoulis, ale Turkoglu dołożył kolejną "trójkę", po której było już 63:57. Grecy zdobyli jednak 8 punktów z rzędu, a dogrywkę zapewniła Turkom dopiero indywidualna akcja Endera Arslana w ostatnich sekundach.

W dodatkowym czasie dwie niezwykle ważne "trójki" trafił Spanoulis, a po drugiej z nich Grecja prowadziła 75:69 na 1.44 sek przed końcem. Na wysokości zadania stanęli Turkoglu i Ilyasova, ale decydujący rzut Arslana w ostatniej sekundzie meczu był chybiony. - Mamy niewiele czasu na regenerację przed meczem z Hiszpanią, ale wierzę że damy radę. To zwycięstwo podniesie nas na duchu i pozwoli zapomnieć o zmęczeniu czy drobnych urazach - cieszył się po meczu trener Kazlauskas.

Grecja - Turcja 76:74 (17:14, 12:12, 18:20, 18:19, 11:9)

Grecja: Vasileios Spanoulis 23, Nikolaos Zisis 14, Ioannis Bourousis 11, Antonios Fotsis 11, Sofoklis Schortsanitis 9, Georgios Printezis 6, Efstratios Perperoglou 2, Nick Kalathes 0, Ioannis Kalampokis 0;

Turcja: Omer Onan 13, Hedo Turkoglu 13, Kerem Tunceri 9, Omer Asik 9, Ersan Ilyasova 9, Ender Arslan 8, Oguz Savas 8, Sinan Guler 3, Semih Erden 2, Baris Hersek 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×