Wielkie mecze LaceDariusa Dunna w TBL

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

LaceDarius Dunn rozegrał kilka spotkań na parkietach TBL, po których ręce same składały się do oklasków. Amerykanin poprowadził ekipę z Koszalina do awansu do fazy play-off.

1
/ 5

Początek sezonu LaceDarius Dunn miał jednak kiepski, czego nie ukrywał w rozmowach z dziennikarzami. - Koszykówka na całym świecie jest taka sama i na pewno nie jest tak, że w Polsce ciężej mi się gra. Wiem na co mnie stać i wierzę, że w kolejnych meczach to pokażę - mówił amerykański rzucający AZS-u Koszalin, który  w trzech pierwszych spotkaniach Dunn łącznie zdobył 31 oczek. Najlepszy statystycznie występ zanotował w meczu z Treflem Sopot (15 oczek), ale prawda jest taka, że większość swoich punktów zdobył w momencie, kiedy mecz był już rozstrzygnięty.

Przełamanie przyszło w Zielonej Górze, gdzie Dunn zdobył 25 punktów w ciągu 29 minut. Przed spotkaniem doszło wówczas do pierwszej "rozmowy wychowawczej" pomiędzy zawodnikiem, a prezesem klubu - Marcinem Kozakiem, który próbował gracza przywrócić na dobre tory.

LaceDarius Dunn przełamał się w Zielonej Górze
LaceDarius Dunn przełamał się w Zielonej Górze

- Prawda jest taka, że zawodnik nie miał aż tylu pozycji rzutowych, jak to miało miejsce w meczach przedsezonowych. Myślę, że sztab szkoleniowy powinien zdawać sobie z tego sprawę, że rywale lepiej są przygotowani do spotkań niż w okresie przygotowawczym. Tym bardziej, że Dunn jest kreowany na lidera i przykuwa szczególną uwagę przeciwnika. To też może być jedną z przyczyn - mówił wówczas prezes klubu.

2
/ 5

Na kolejne świetne spotkanie w wykonaniu Dunna kibice AZS-u Koszalin musieli czekać prawie dwa miesiące. Amerykanin dał popis swoich umiejętności w starciu z Asseco Gdynia. Na dwie sekundy przed końcem meczu goście z Trójmiasta prowadzili trzema punktami, ale Dunnowi udało się doprowadzić się do dogrywki. Jego rodak - A.J. Walton zachował się na tyle niefrasobliwie w obronie, że sfaulował gracza AZS-u przy rzucie za trzy punkty. Dunn wytrzymał presję i trafił wszystkie wolne.

W dodatkowym czasie gry zawodnik zdobył siedem punktów i poprowadził AZS do wygranej. Warto podkreślić, że w samej czwartej kwarcie oraz dogrywce Dunn zdobył aż 15 oczek. - To niesamowite, czego dokonał w tym spotkaniu Lace. Wiem, że kibicom bardzo się to podobało. Te indywidualne wyczyny Dunna wyglądały nieco jak z innej planety. Jego rzuty oraz penetracje były na innym poziomie. Chciałbym pogratulować mu znakomitego występu - podkreślał po meczu trener Gasper Okorn, był już trener AZS Koszalin.

3
/ 5

W kolejnych meczach Dunn utrzymywał dość równą formę. Kryzys przyszedł pod koniec rundy zasadniczej. Przydarzały mu się mecze, w których zdobywał po cztery punkty. Amerykanin udzielił nawet kontrowersyjnego wywiadu, w którym stwierdził, że to on jest liderem zespołu i świetnie czuje się w takiej roli, mimo że kibice to Seka Henry'ego uznawali za czołową postać w drużynie. - Świetnie się w niej odnajduję, mogę powiedzieć, że jestem do niej przyzwyczajony, bo w Portugalii pełniłem podobną funkcję - podkreślał zawodnik, którego postawa w końcówce sezonu zasadniczego bardzo nie podobała się działaczom AZS-u Koszalin.

- Oczekujemy od niego znacznie więcej niż to obecnie pokazuje. Była w piątek z nim rozmowa i jasno mu to zostało wyartykułowane. Igor Milicić też z nim rozmawiał i zobaczymy jak zawodnik zareaguje na te spotkanie - mówił prezes Kozak.

Amerykanin odblokował się w Starogardzie Gdańskim. W ciągu 35 minut spędzonych na parkiecie rzucił 36 punktów (10/21 z gry, 11/11 z linii rzutów wolnych). Po tym spotkaniu Dunn zaczął prezentować się tak, jak tego od samego początku oczekiwali działacze klubu.

4
/ 5

Dwa tygodnie później Dunn po raz kolejny udowodnił, że ma duże umiejętności strzeleckie. W połowie czwartej kwarty Asseco prowadziło z AZS 75:62, ale wówczas do głosu doszli koszalinianie, którzy prowadzeni byli przez LaceDariusa Dunna, który w całym meczu zdobył aż 29 punktów, chociaż najważniejszego rzutu w tym meczu nie trafił...

- Gratuluję zawodnikom za walkę, którą pokazali w tym meczu. AZS to dla nas ciężki, równorzędny przeciwnik. Niemal przez cały sezon rywalizujemy z tą drużyną, idziemy "łeb w łeb". W pierwszej kwarcie mieliśmy dużo problemów ze zbiórką w obronie i goście to wykorzystali. Rzucili nam z tego dziesięć punktów do przerwy. Później to poprawiliśmy, ale mieliśmy z kolei problemy z penetracją. W dodatku włączył się LaceDarius Dunn, z którym mieliśmy wielkie kłopoty - podkreślał David Dedek, trener gdyńskiej drużyny.

5
/ 5

Najważniejsze i najlepsze spotkanie rozegrał jednak na sam koniec dolnych "szóstek". Amerykanin zdobył 40 punktów w starciu ze Śląskiem Wrocław, czym przypieczętował awans do play-offów dla AZS-u Koszalin.

Co ciekawe Amerykanin po dwóch kwartach niedzielnego spotkania miał na swoim koncie... zaledwie sześć punktów. LaceDarius Dunn odpalił w drugiej połowie, w której łącznie zdobył aż 34 punkty! W samej czwartej kwarcie gracz uzyskał aż 20 z 28 oczek całej drużyny! Ostatecznie Dunn w ciągu 34 minut na parkiecie rzucił 40 punktów (6/9 za trzy, 12/12 z linii rzutów wolnych). Zawodnik do swojego dorobku dorzucił także dziewięć zbiórek oraz pięć asyst.

- Imponujące spotkanie rozegrał LaceDarius Dunn, który rzucił 40 punktów. To zdarza się dosyć rzadko w polskiej lidze. Czasami mecze wygrywają liderzy, a nie drużyna - mówił Adrian Mroczek-Truskowski.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)