W tym artykule dowiesz się o:
Mardy Collins (PGE Turów Zgorzelec) - śr. 24 min, 12,1 pkt, 4,2 as, 3,5 zb
Ciężki wybór pomiędzy Blassingamem, Koszarkiem i Collinsem. Postawiliśmy jednak na Amerykanina, który w przeszłości występował w NBA. Doświadczony, opanowany, dysponujący dobrym rzutem i świetnym przeglądem pola. Błysnął nie tylko w lidze, ale również w europejskich pucharach. Często ocierał się o triple-double, udowadniając, że jest niezwykle wszechstronnym zawodnikiem. Prowadzony przez niego PGE Turów awansował do play-off z 1. miejsca, a Collins pod koniec lutego zanotował 23 punkty, 10 asyst i siedem zbiórek w meczu przeciwko Polpharmie.
Karol Gruszecki (Energa Czarni Słupsk) - śr. 31 min, 15,3 pkt, 5,3 zb, 1,5 as
Największe objawienie obecnego sezonu. Snajper Czarnych, który niedawno jeszcze występował w lidze belgijskiej, od razu stał się liderem Czarnych Panter, które w sezonie zasadniczym były niezwykle groźne. Pewny rzuty z dystansu, udane penetracje pod kosz - to znak firmowy "Gruchy", który potrafił dwukrotnie przekraczać barierę 30 punktów. W kluczowych momentach nie brał się brać odpowiedzialności na swoje barki, dzięki czemu coraz głośniej mówi się o jego występach w kadrze Polski. Zasłużył? Zdecydowanie tak!
Quinton Hosley (Stelmet Zielona Góra) - śr. 31 min, 13,8 pkt, 5,7 zb, 3,8 as, 2,6 przech
Powrót Hosley'a do Zielonej Góry był jednym z hitów letniego okienka transferowego. Początkowo nieco w cieniu, kiedy pierwsze skrzypce grał Burtt. Kiedy Amerykanin opuścił Winny Gród "T2" stał się liderem zespołu. Jego doświadczenie i opanowanie w wielu meczach było kluczowe dla Stelmetu. Nieoceniony w defensywie, niezwykle rozważny w ataku. Potrafi zagrać tyłem pod koszem, rzucić z dystansu, a nawet rozegrać piłkę jak rasowy playmaker. Nikt na parkiecie nie przebywał dłużej niż Hosley, co pokazuje jak ważnym jest ogniwem w rotacji trenera Filipovskiego.
Qyntel Woods (AZS Koszalin) - śr 29 min, 19,7 pkt, 7 zb, 2,9 as
Kiedy występował w Asseco Prokomie nikt nie miał wątpliwości, że to gracz z innej planety, Michael Jordan polskich parkietów. Robił co chciał, zdobywał mistrzostwo, po prostu rządził. Po kilku latach przerwy wrócił do TBL i choć wielu sceptyków postawiło na nim krzyżyk, nadal jest koszykarzem wielkiego formatu. Samodzielnie potrafi wygrać mecz, a prowadzony przez niego AZS Koszalin nigdy nie był tak wysoko po sezonie zasadniczym. Co prawda, zawiódł w kilku spotkaniach, lecz jego wartość jest nieceniona dla Akademików.
Damian Kulig (PGE Turów Zgorzelec) - śr. 25 min, 14,9 pkt, 7,2 zb, 1,4 blk
Wybitny sezon reprezentanta Polski, zdecydowanie najlepszy w karierze. Tak dobry, że zaczęły o niego pytać inne klub i niewykluczone, że w nowych rozgrywkach będzie występował już poza granicami naszego kraju. Dojrzał, okrzepł, nabrał doświadczenia. Skuteczny w strefie podkoszowej, lecz często wychodzący na obwód, aby skarcić rywala trójką. Choć wiecznie rezerwowy, to przez cały czas pewny punkt PGE Turowa. Błysnął także w Eurolidze, gdzie przez chwilę był najlepszym strzelcem rozgrywek, a w Pucharze Europy wybrany został MVP kolejki.
Trener: Saso Filipovski (Stelmet Zielona Góra)
Najlepszym trenerem sezonu zasadniczego był naszym zdaniem Słoweniec. Początki były trudne - seria porażek w Pucharze Europy, słaba gra w lidze, odejście Burtta, Johnsona, a potem pozaboiskowe ekscesy Troutmana. Stelmet męczył się w lidze, wygrywał bez przekonania, lecz Filipovski nadal robił swoje i wierzył w swój zespół. Powtarzał, że metodą małych kroków osiągnie sukces. Efekt? Seria 11-0 od listopada do stycznia oraz komplet zwycięstw we własnej hali! Stelmet to kompletnie inna drużyna niż jeszcze kilka miesięcy temu. Dużo mocniejsza, zdolna walczyć o złoty medal mistrzostw Polski.