W tym artykule dowiesz się o:
Zagrał w zaledwie dwóch meczach i był jednym z najgorszych transferów minionego sezonu. Brown sprawiał mnóstwo problemów aż wreszcie miarka się przebrała i Anwil próbował się go pozbyć, ale i tutaj pojawiły się trudności.
#dziejesiewsporcie: Vidal popłakał się na konferencji prasowej
Źródło: sport.wp.pl
W końcu włocławianie pozbyli się Amerykanina, ale niesmak i tak pozostał. Zwłaszcza że miała to być ważna postać w drużynie.
W poprzednich latach w Stelmecie systematycznie spadała jego liczba minut na parkiecie. W minionym sezonie miało być lepiej, a... zagrał raptem dziesięć razy. Marcin Sroka, uważany wcześniej za niezłego Polaka, zawiódł na całej linii w obu klubach, które reprezentował w sezonie 2014/15. To jeden z największych niewypałów w minionym sezonie. 34-letni koszykarz zanotował ogromny zjazd.
Z Trefla w najsłabszej piątce znalazł się Willie Kemp, ale on przynajmniej grał i miewał przebłyski. Tymczasem 25-letni Painter był ogromną pomyłką. Amerykański środkowy grał koszmarnie, powolnie. Władze sopockiego klubu nie miały do niego cierpliwości - Painter wystąpił w zaledwie pięciu meczach i został odesłany, czego można było się spodziewać.
Miał być silnym punktem słupskiego zespołu w strefie podkoszowej, ale.. nic takiego nie można o nim powiedzieć. Macedończyk dostał sporo szans, lecz zdecydowaną większość z nich zmarnował. Tylko w dwóch, trzech spotkaniach zagrał naprawdę solidnie. To było za mało, w efekcie Energa Czarni postanowili rozstać się z tym koszykarzem.
To miał być hitowy transfer, wszakże dekadę temu spisywał się w nasze lidze świetnie, ale... nic z tego nie wyszło. Amerykanin nieźle zaczął, lecz później obniżał loty i wyleciał z klubu już po sześciu występach. Spodziewano się po nim znacznie lepszej gry. Fletcher wytrwał zatem nieco ponad miesiąc w Polfarmexie.
Wilki Morskie w minionym sezonie nie miały szczęścia do zawodników. Wielu z nich odeszło, prezentując marny poziom. Szczecinianie ratowali się kolejnymi transferami, ale one też były nieudane. Do tego grona można zaliczyć Cashmere'a Wrighta, który miał pociągnąć grę zespołu, lecz niewiele z tego wyszło. Amerykanin grał koszmarnie i nic dziwnego, że dostawał coraz mniej czas. Miewał co prawda przebłyski, ale bynajmniej nie mozna powiedzieć, iż to był dobry wybór dla klubu.
Można było zastosować wobec niego taryfę ulgową z uwagi na kontuzję, której doznał w ubiegłym roku, ale mimo wszystko wszyscy oczekiwali, że kiedy już wróci do zdrowia, to będzie prezentował wyższy poziom. Doświadczony rozgrywający w koszalińskim zespole prezentował się kiepsko. W niewielu spotkaniach wznosił się na poziom, który prezentował w przeszłości, w efekcie nie mogło go tu zabraknąć. Miał być przecież ważnym ogniwem AZS-u, a został jednym z niewypałów.
Co tu wiele mówić - beniaminek z Lublina nie miał powodów do radości z powodu sprowadzenia Cookseya. Jak to przeważnie bywa, wiązano z nim spore nadzieje, a bańka szybko prysła. W tym przypadku już po czterech meczach. We wszystkich spisał się słabo i pokazał, że potrafi koncertowo pudłować. Nic dziwnego, że Wikana Start postanowił zrezygnować z jego usług.
Miał wzmocnić - ówczesnego - mistrza Polski, a znalazł się w niewypałach sezonu i najsłabszej piątce. To pokazuje, że PGE Turów może żałować jego transferu. Ukrainiec w żadnym wypadku nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Co prawda od czasu do czasu pokazywał, że drzemie w nim potencjał, ale co z tego, skoro w decydujących spotkaniach był jednym z najsłabszych ogniw zgorzelczan. W tej sytuacji nie mogło go zabraknąć na tej liście.
W Polpharmie wszystko było jasne - Amerykanie mieli być liderami, najważniejszymi zawodnikami na parkiecie. Ale tego nie można było powiedzieć o Blackmonie. 25-letni rozgrywający zagrał dwa dobre spotkania, ale przeważnie zawodził, co skończyło się tym, że najpierw stracił miejsce w pierwszej piątce, a następnie znalazł się całkowicie poza drużyną.
Australijczyk był bodaj najgorszym wyborem Stelmetu w minionym sezonie. To poprawa względem zeszłego roku, bo wówczas w niewypałach znalazło się dwóch koszykarzy zielonogórskiej drużyny. Zastanawialiśmy się również nad Jure Laliciem, ale on zrewanżował się za kiepską grę w rundzie zasadniczej, solidną postawą w decydujących spotkaniach. W każdym razie Johnsona nie mogło zabraknąć, gdyż kompletnie nie odnalazł się w naszej lidze.
W eliminacjach do mistrzostw Europy był wiodącą postacią reprezentacji Polski. Można było zatem spodziewać się, że Polak będzie wiodącą postacią Śląska. Tymczasem Skibniewski zanotował ogromny spadek formy. Doświadczony koszykarz zawodził, notował wręcz beznadziejne występy (wielokrotnie kończył zawody z ujemnym evalem) i nie miał też wielkiego zaufania u trenera wrocławian. Skończyło się zatem tak, że zawodnik odszedł ze Śląska.
Jezioro skończyło minione rozgrywki na samym dnie. Prezes-trener Zbigniew Pyszniak nie miał nosa do transferów, kilka z nich było kompletnie nieudanych. Do tego worka na pewno można wrzucić Keiona Bella. Wystarczyły trzy mecze, aby przekonać się o wartości Amerykanina. Co prawda 25-letni koszykarz miał niezły start, ale nie zdołał w żaden sposób pomóc tarnobrzeskiej ekipie, więc ostatecznie wylądował poza zespołem.
To miał być hit Anwilu. Wielkie nazwisko, bogate doświadczenie i pomoc w trudnym momencie. Nic z tego nie wypaliło. Crosariol miał co prawda kilka udanych spotkań, ale przeważnie zawodził, brakowału mu niekiedy determinacji. Włoch nie dominował, lecz spisywał się przeciętnie, w efekcie nie zdołał w barwach włocławskiej drużyny dograć sezonu do końca.
Nie tylko Szubarga w koszalińskiej drużynie nie spełnił oczekiwań. Innym zawodnikiem, który zasłużył na obecność w niewypałach jest Sherman. Amerykański środkowy wystąpił w 16 spotkaniach, więc nie można mówić, że nie dostał szansy. 24-letni zawodnik nie odpłacał się jednak dobrą grą. Przebłyski, jednorazowe wystrzały nie wystarczyły, aby władze AZS-u przedłużyły mu kredyt zaufania, w efekcie pod koniec stycznia odszedł z klubu.
Długo zastanawialiśmy się czy umieścić go na tej liście. W końcu zdecydowaliśmy się na ten ruch. Śnieg nie jest już młodym zawodnikiem, ale po minionym sezonie można było mieć wobec niego spore oczekiwania. W rozgrywkach 2013/14 grał przeciętnie blisko 20 minut, teraz o ponad połowę mniej. Rozgrywający Energi Czarnych zanotował mnóstwo nieudanych występów. Właściwie tylko jeden czy dwa były na niezłym poziomie.