W tym artykule dowiesz się o:
Pechowa kontuzja na zgrupowaniu. Od tego się zaczęło
Problemy Jarosława Mokrosa z Energą Czarnymi Słupsk zaczęły się jeszcze przed rozpoczęciem sezonu 2016/2017. Koszykarz podczas jednego ze sparingów (spotkanie w Austrii) na zgrupowaniu reprezentacji Polski źle upadł i doznał urazu stopy, który wyeliminował go z gry na kilka miesięcy.
Mokros zapowiadał powrót na listopad. Tak też się stało. Na początku miesiąca koszykarz zaczął trenować z zespołem. Zawodnik na parkiecie po raz pierwszy w tym sezonie pojawił się podczas spotkania ze Stelmetem BC Zielona Góra. Zaliczył epizod (pięć minut - w tym czasie wymusił jedno przewinienie).
Wtedy też rozpoczęły się jego problemy z pracodawcą. Trwały przepychanki na linii klub-zawodnik. Kością niezgody były zapisy w kontrakcie koszykarza - chodziło o kwestię płatności za okres leczenia kontuzji odniesionej na zgrupowaniu reprezentacji.
- Mamy problemy, które w krótkim okresie muszą zostać wyjaśnione. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, bo zawdzięczam wiele tej drużynie i zawsze byłem jej oddany. Sport to też biznes i jeśli trzeba będzie podjąć trudną decyzję, to ją podejmę - mówił na początku grudnia.
Mokros wypowiada umowę. Ma dość. "Klub jest mi winny pieniądze"
Kolejne doniesienia ws. konfliktu Mokros-klub dotarły pod koniec grudnia. Sfrustrowany koszykarz w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że wypowiedział umowę klubowi. Dlaczego?
- Ja sobie nie mam nic do zarzucenia, było wiele rozmów z zarządem. Mój agent także kontaktował się z prezesem. Były wysyłane pisma ostrzegawcze, że tak może się potoczyć sytuacja. To było miesiąc temu, ale nikt nie reagował. Nie czułem się z tym dobrze. We wtorek otrzymałem w końcu małe pieniądze, ale przez cztery miesiące nie otrzymałem nawet złotówki. To jest problem. Zostałem źle potraktowany, dlatego podjąłem taką decyzję - mówił.
Klub kilka godzin później wydał oświadczenie, w którym poinformował, że Mokros nie mógł wypowiedzieć umowy i tym samym nadal jest zawodnikiem Energi Czarnych Słupsk.
Koszykarz, mimo że klub nie odpowiedział na jego pismo, nadal trenował z zespołem. 3 stycznia nie wytrzymał. Zawodnik pojawił się na zajęciach, ale zapowiedział, że nie będzie ćwiczył z drużyną.
Wydawało się, że kilka dni później strony dojdą do porozumienia, ale okopały się przy swoich stanowiskach i Mokros do drużyny nie wrócił.
Konferencja, która wstrząsnęła środowiskiem
9 stycznia prezes Andrzej Twardowski zorganizował konferencję prasową, na której poinformował, że klub postanowił zawiesić Jarosława Mokrosa w prawach zawodnika.
- Podjąłem decyzję o zawieszeniu zawodnika Jarosława Mokrosa z następujących powodów: przestał stawiać się na treningach od dnia 3 stycznia, podjął próbę wyłudzenia środków z klubu, a także przy próbie wypracowania porozumienia wprowadzał klub w błąd - powiedział sternik słupskiego klubu.
Te słowa bardzo zabolały koszykarza, który zawsze dawał z siebie wszystko na parkiecie w koszulce słupskiego zespołu. - Słowa o wyłudzeniu były bardzo krzywdzące. Tym bardziej, że przez wiele lat godnie reprezentowałem klub. Zawsze dawałem z siebie wszystko, gryzłem parkiet, nawet jak nam nie szło. Nie spodziewałem się oszczerstw ze strony prezesa klubu - mówił Mokros, który z trybun oglądał mecz ECS vs. MKS w specjalnej zielonej koszulce (akcja kibiców dla zatrzymania sponsora przy klubie).
To jednak nie wszystko.
Andrzej Twardowski zapowiedział, że nie wyda listu czystości zawodnikowi, który jest mu niezbędny do gry w innym klubie.
Mokros rozpoczął walkę o list czystości poprzez okręgowy związek koszykówki, który w określonych przypadkach wydaje taki dokument z urzędu. Już wtedy zawodnik miał ustalony długoletnią umowę ze Stelmetem BC.
Jasiński: Chcemy Mokrosa. Pasuje do naszej filozofii
Od samego początku sprawie przyglądały się inne kluby, które wyrażały zainteresowane zakontraktowaniem Mokrosa. W tym gronie był m.in. Stelmet BC Zielona Góra, mistrz Polski. Janusz Jasiński w rozmowie z naszym portalem podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat całej sytuacji.
- Uważam, że Jarosław Mokros niczym sobie nie zasłużył na to, żeby dzisiaj być ofiarą przepychanek. Każdy kto go zna, to wie jaki jest to człowiek - mówił.
Jasiński nie ukrywał, że widzi koszykarza w swoim składzie na lata. Stelmet BC zaproponował koszykarzowi kontrakt na 3,5 roku.
- Zaproponowaliśmy mu długoletnią umowę. Z miłą chęcią weźmiemy go do zespołu. Nie ukrywam, że Jarek idealnie pasuje do naszej koncepcji składu na lata. Chcemy drużynę oprzeć na Polakach. Widzę w nim duży potencjał - przyznał.
ZOBACZ WIDEO Damian Janikowski o przepaści jaka dzieli MMA i zapasy: To bardzo przykre
Jarosław Mokros w końcu zielonogórski
Po tym jak POZKosz nie zajął stanowiska ws. listu czystości, sprawą zajęła się FIBA. Zawodnik na rozstrzygnięcie werdyktu czekał już w Zielonej Górze, w której pojawił się pod koniec stycznia. Rozpoczął nawet treningi z zespołem Artura Gronka. Mokros cierpliwie czekał na zakończenie sprawy.
Ostatecznie 15 lutego (środa) FIBA wydała decyzję. Pozytywną dla koszykarza, który otrzymał pozwolenie na grę. To jednocześnie oznacza, że jego długoletni kontrakt ze Stelmetem BC "wszedł w życie".
Koszykarz do składu drużyny wskoczy w miejsce zwolnionego Juliana Vaughna. Reprezentant Polski będzie grał na "czwórce" razem z Nemanją Djurisiciem - na "piątkę" zostanie przesunięty Vladimir Dragicević.
Jego debiut ma nastąpić podczas turnieju o Puchar Polski.