NBA: Pacific Division - Lakers z LeBronem Jamesem kontra Golden State Warriors

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Najlepsza drużyna ostatnich kilku lat, czyli Golden State Warriors, jest w zasadzie murowanym faworytem Konferencji Zachodniej oraz swojej dywizji. Czy Los Angeles Lakers z najlepszym koszykarzem w lidze pokrzyżują im plany?

1
/ 5

Panujący już drugi rok mistrzowie, mają tylko jeden cel. Jest nim oczywiście ponowna obrona zdobytego w 2017 roku Pucharu Larry'ego O’Briena. Kolejny sukces drużynie z Oakland ma zapewnić nienaruszony trzon zespołu. Stephen Curry, Kevin Durant, Klay Thompson czy Draymond Green to jedni z najlepszych graczy na swoich pozycjach w całej lidze. Dodatkowo szefowie klubu sprowadzili leczącego obecnie kontuzję DeMarcusa Cousinsa. Kiedy "Boogie" dojdzie do zdrowia, pokonanie w serii play-offowej GSW stanie się jeszcze bardziej trudne, być może niewykonalne.

Typ WP SportoweFakty: miejsca 1-4

2
/ 5

Do niedawna, mówiąc Clippers, można było myśleć o Chrisie Paulu, Blake'u Griffinie, czy jeszcze w ostatnim sezonie DeAndre Jordanie. Obecnie żadnego z wymienionych nie ma już w Los Angeles. Szefowie klubu zdecydowali się na przebudowę i przyznać trzeba, że udało im się stworzyć całkiem ciekawy skład. Z punktu widzenia polskiego kibica należy mieć na uwadze głównie grę w Clipps Marcina Gortata. Ale przede wszystkim zestawienie ekipy wydaje się nieźle zbilansowane. Danilo Gallinari, Tobias Harris, Lou Williams (na zdj.), Boban Marjanović, Avery Bradley, Luc Mbah a Moute czy Milos Teodosić. Nie są to może gwiazdy największego ligowego formatu, ale zaskoczą niejednego przeciwnika. Na silnym Zachodzie na play-offy to jednak może nie wystarczyć.

Typ WP SportoweFakty: poza play-off

3
/ 5

W żółtej części Los Angeles ma w końcu znów być gra o coś więcej. W tym celu namówiono na przejście do Lakers samego LeBrona Jamesa. Były lider Cleveland Cavaliers potrafi niekiedy w pojedynkę wygrywać mecze, a w nowym otoczeniu wcale nie będzie osamotniony. Brandon Ingram, Kyle Kuzma czy Lonzo Ball to utalentowani i perspektywiczny gracze, mający uczyć się od mistrza, ale też dawać mu niezbędne wsparcie. Do tego sprowadzono jeszcze Rajona Rondo, JaVale'a McGee czy też Lance'a Stephensona. Jeśli tylko Luke Walton zdoła odpowiednio to poukładać, LAL wrócą do czołowej ósemki Zachodu.

Typ WP SportoweFakty: miejsca 5-8

4
/ 5

Będący na etapie przebudowy Suns, nie zdołają raczej sprawić sensacji, bo tak należałoby nazwać ich awans do playoffs. Mimo to powinni być jednak bardzo atrakcyjną drużyną do śledzenia. Devin Booker (na zdj.), Deandre Ayton, TJ Warren czy też Josh Jackson to młodzi i perspektywiczny gracze, wokół których ma być budowany skład na najbliższe lata. Ponadto szefowie "Słońc" sprowadzili doświadczonych zawodników w postaci Trevora Arizy i Jamala Crawforda. Szczególnie ten drugi może okazać się sporym wzmocnieniem, gdyż z powodzeniem może grać na pozycjach 1-2, a to właśnie na rozegraniu Suns mają sporą lukę.

Typ WP SportoweFakty: poza play-off

5
/ 5

Kontuzja Bogdana Bogdanovicia nie jest dobrą informacją dla fanów Kings. Gracz, który już w poprzednim sezonie powoli wyrastał na obwodowego lidera drużyny, pod koniec września zmuszony był przejść zabieg artroskopii, który wykluczy go z gry na początku sezonu. Kibice z zaciekawieniem będą za to spoglądali w stronę Marvina Bagleya, wybranego z drugim numerem w drafcie 2018. Poza tym trudno szukać pozytywów, które pozwoliłyby sympatykom ekipy z Sacramento z nadzieją spoglądać w przyszłość. Nie zmienia tego też powrót po rocznej przerwie widocznego na zdjęciu Bena McLemore'a. Kings wiązali z nim wielkie nadzieje, wybierając go w 2013 roku z 7. numerem. Od tamtego czasu jego talent jednak kompletnie nie eksplodował. I pomyśleć, że w tym samym drafcie z 10-tką wybrany został CJ McCollum, a z 15-tką Giannis Antetokounmpo...

Typ WP SportoweFakty: poza play-off

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (1)
avatar
Katon el Gordo
17.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Właściciel Clippers Steve Ballmer nie zorientował się jeszcze, że DOC RIVERS dobrym trenerem BYŁ ! Ale już NIE JEST. To co się sprawdzało w Bostonie (z mistrzowskim tytułem włącznie) w Los Ange Czytaj całość