Ewa Swoboda jest w tym roku w życiowej formie. Już zimą Polka była o krok od medalu Halowych Mistrzostw Świata w Belgradzie, gdzie ostatecznie zajęła czwarte miejsce.
Latem z kolei poprawiła rekord życiowy, uzyskując 11,05 s. Do Eugene sprinterka przyjechała z postanowieniem walki o finał mistrzostw świata i złamaniu granicy 11 sekund. Co wiemy po eliminacjach?
Swoboda wystartowała w ostatniej serii, z ósmego toru. Dobrze wystartowała, utrzymała tempo i wpadła na metę na trzecim miejscu dającym awans do półfinału.
Najszybsza była Mujinga Kambund (10,97 s), przed Amerykanką Melissą Jefferson (11,03 s). Czas Polki? 11,07 s. To świetny prognostyk, bo nasza sprinterka nie wyglądała by dała z siebie wszystko.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Krychowiak zakpił z... samego siebie. Co za słowa!
- Jestem szczęśliwa. Chciałabym złamać 11 sekund, może się uda w tym roku, taki jest mój plan. Czuję się tutaj dobrze, tylko biegać! - powiedziała po biegu przed kamerą TVP Sport.
Już w eliminacjach zobaczyliśmy masę świetnych wyników, grubo poniżej 11 sekund. Wielką moc pokazały gwiazdy - Shelly-Ann Fraser-Pryce (10,87 s), Marie-Josee Talou (10,92 s) czy Dina Asher-Smith (10,84 s). Walka o medale zapowiada się pasjonująco.
Półfinały biegu na 100 m kobiet zaplanowano na noc z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu, o godz. 02:35.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty