Szczere wyznanie. "Ledwo chodzę i się podtrzymuję"

- Wierzę, że teraz razem będziemy walczyć o medal. Powtarzam: razem - mówi Anna Kiełbasińska, która nie chce wracać do sytuacji z MŚ w Eugene. Sprinterka zapewnia, że już tego nie rozpamiętuje. I na ME w lekkoatletyce ma swój cel.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Anna Kiełbasińska PAP / Na zdjęciu: Anna Kiełbasińska
Co się stało w Eugene, zostało w Eugene. Z takiego założenia wychodzi Anna Kiełbasińska, która nie zamierza wracać do przykrych sytuacji z tegorocznych mistrzostw świata. Polska sprinterka utrzymuje wysoką formę i nawet mając gorsze dni uzyskuje bardzo dobre rezultaty. To zwiastuje szybkie bieganie na mistrzostwach Europy w Monachium.

W swoim ostatnim starcie przed imprezą Kiełbasińska po raz kolejny w tym sezonie zeszła na 400 metrów poniżej 51 sekund. W Memoriale Kamili Skolimowskiej w Chorzowie zajęła piąte miejsce z czasem 50,57 s.

Jak na jej dyspozycję dnia, wynik imponujący. Lekkoatletka przyznała bowiem, że tego dnia nie czuła się dobrze.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za widoki! Polka zaszalała w USA

"Nie mogę pozostać z tyłu!"

- Moje nastawienie było tego dnia takie, że w ogóle nie chcę biegać. Mistrzostwa świata w Eugene kosztowały mnie wiele, było bardzo dużo stresu. Potrzebowałam się na chwilę zatrzymać i odsapnąć. Może z boku wydawało się, że wszystko ze mnie spływa, ale tak nie było. Ale mimo tego znowu zeszłam poniżej 51 sekund, jeśli się nie mylę to po raz ósmy w tym sezonie - mówi nam sprinterka.

W rozgrywanym pierwszy raz w Polsce mityngu Diamentowej Ligi Kiełbasińska znalazła się w cieniu Natalii Kaczmarek, która jako pierwsza Polka od 45 lat zeszła poniżej 50 sekund. Jej nowy rekord życiowy to 49,86 s.

- Mam nadzieję, że niedługo do niej dołączę! To niesamowity, historyczny wynik, który daje mi wielkiego kopa motywacyjnego. Natalia mnie napędza i teraz nie mogę pozostać z tyłu! - zapowiada.

Czy uda się dołączyć do młodszej koleżanki na mistrzostwach Europy?

"To jest mój cel"

W Monachium Kiełbasińska, podobnie jak Kaczmarek i Justyna Święty-Ersetic, wystartuje w biegu indywidualnym. A że na europejskich listach znajduje się w ścisłej czołówce, zmagania rozpocznie dopiero od półfinałów. To oznacza jeden bieg mniej, co na tym etapie sezonu jest dla niej niezwykle bardzo istotne.

Forma nie kłamie i na mistrzostwach Europy Kiełbasińska będzie kandydatką do medalu na 400 metrów. Awans do indywidualnego finału mistrzostw świata dodał jej dużo pewności siebie.

Dawid Tomala zrezygnował! Oto powód--->>>

- Bycie w finale MŚ to było moje marzenie i zrobiłam to. Przez tyle lat trenowania patrzyłam na rywalki i mówiłam "wow", dla mnie było to coś niemożliwego. Jest to dla mnie osiągnięcie życia. Ale zbieram siły, żeby w Monachium była kolejna porcja szczęścia. To jest mój cel. W Chorzowie nie udało się wprawdzie pobić życiówki, ale to normalne, że czasami idzie się w dół, żeby potem wystrzelić z formą. Przez cztery miesiące startujemy co kilka dni i jest niemożliwe, żeby za każdym razem bić rekordy.

Zwłaszcza, jeśli po każdym tak szybkim biegu odzywa się wyeksploatowany organizm. - Dzień-dwa po takim starcie jak w Chorzowie ledwo chodzę i się podtrzymuję. Siadam na toaletę trzymając się czegoś i po 48 godzinach znowu wracam do gry. Powtarzam często, że na tym etapie sport to patologia - śmieje się.

Oto słowo klucz

Polscy kibice nie wyobrażają sobie, by tym razem Kiełbasińskiej zabrakło w składzie sztafety. W Eugene padło z obu stron wiele niepotrzebnych słów, jednak czas powoli leczy rany. Zwłaszcza, że według doświadczonej sprinterki, w kadrze nikt nie każde się nikomu przyjaźnić z pozostałymi zawodniczkami.

- Ja staram się o tym zapomnieć. Takie rozpamiętywanie to bardziej mi przypomina czasy gimnazjalne, a jesteśmy dorosłymi ludźmi. Nie ma o czym pamiętać, trzeba patrzeć do przodu i ja tak będę robić. To nie jest konkurs na "przyjaciółkę roku", to profesjonalny sport. Wiem, że mówienie o "team spirit" i innych kwestiach jest fajne, natomiast trudno o to, jeśli prawie w ogóle nie odzywamy się do siebie we własnym gronie. Ale takie sytuacje to nic złego. My mamy biegać. To jest najważniejsze.

W Monachium poziom rywalizacji może być niższy, jednak nawet awansu do finału nikt Polkom nie da za darmo. Bardzo mocne będą Holenderki z Femke Bol i Lieke Klaver, w Eugene świetnie zaprezentowały się Brytyjki, a inne reprezentacje już czekają w kolejce.

- Mamy mocny skład, ale MŚ pokazały że niczego nie można być pewnym. O medal w Eugene i tak byłoby bardzo trudno, bo w finale Brytyjki pobiegły bardzo szybko (3:22,64 s). Wierzę jednak, że teraz razem, powtarzam razem, będziemy walczyć o medal na mistrzostw Europy - zaznacza.

Anna Kiełbasińska rozpocznie rywalizację na ME w Monachium od biegów na 400 metrów. Jako że Polka zajmuje bardzo wysokie, czwarte miejsce na europejskich listach, starty zacznie od półfinałów. Te z kolei odbędą się we wtorek o godz. 13:00.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×