Mistrzostwa Europy to impreza, która przyniosła jej dotąd największe sukcesy. Ale w hali - w 2017 roku był brąz, dwa lata później w Glasgow już złoto. Na otwartym stadionie Ewa Swoboda ma swoje rachunki do wyrównania. Cztery lata temu w Berlinie nie zdołała awansować do finału.
We wtorek w Monachium stanie przed szansą nie tylko wejścia do finału, ale walki o medal. Sprinterka z Żor jest w tym roku w życiowej formie i chce go podsumować medalem wielkiej imprezy.
Do trzech razy sztuka?
"Wiemy, co robić"
Nie udało się zimą w Belgradzie, gdzie na HMŚ finiszowała czwarta, kilka tygodni temu na MŚ zakończyła starty na półfinale. Poziom stumetrówki w Eugene był jednak tak wysoki, że nikt nie traktował tego jak porażki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisistka rozczuliła fanów. Pokazała wyjątkowy trening
- Jestem regularna i jest się z czego odbić. Jestem zadowolona ze startu, z wyjścia z bloków. Idzie to do przodu, wiemy nad czym pracować. Mistrzostwa Europy już za niecały miesiąc, jestem szczęśliwa i mam w sobie dużo dobrej wiary - komentowała sama lekkoatletka.
Po powrocie z USA Swoboda miała być jedną z gwiazd Memoriału Kamili Skolimowskiej w Chorzowie. Niestety, 25-latka nie pojawiła się na mityngu Diamentowej Ligi. Powód? Niepokojący - Polka miała pozytywny wynik testu na koronawirusa i nie czuła się na siłach, by wystartować.
Na szczęście kilka dni temu jej trenerka Iwona Krupa ujawniła w rozmowie z WP SportoweFakty, że ze zdrowiem jej zawodniczki jest już wszystko dobrze.
- Ewa przez kilka dni nie czuła się zbyt dobrze, więc podjęłyśmy decyzję o odpuszczeniu startu w Diamentowej Lidze. Na szczęście teraz wszystko jest już w porządku i możemy kontynuować w Spale przygotowanie do ME. Plany nie uległy zmianie i w Monachium Ewa wystartuje na 100 m indywidualnie i w sztafecie - zapowiedziała (WIĘCEJ TUTAJ).
- Przerwa nie powinna wpłynąć na wyniki, bo tym razem Ewa zniosła infekcję znacznie lepiej, a jedynymi objawami były tak naprawdę kaszel i zapalenie zatok - uspokoiła polskich kibiców.
Na co stać ją w Monachium?
Gaz do dechy od początku
W konkurencji 100 metrów Swoboda zajmuje na europejskich listach piąte miejsce. Dzięki temu nie musiała startować w poniedziałkowych eliminacjach (wolny los dostają w biegowych konkurencjach sportowcy, którzy są czołowej "12" na europejskich listach - przyp. red). Dobra pozycja wyjściowa, jednak do medalu jest zarówno blisko, jak i daleko.
Faworytką do złota wydaje się Brytyjka Dina Asher-Smith, ze znakomitym tegorocznym wynikiem 10,83 s. Bardzo mocna jest też Szwajcarka Mujinga Kambundji, a także kolejna Brytyjka Daryll Neita, która w tym miesiącu poprawiła rekord życiowy wynikiem 10,90 s. To duża różnica względem naszej reprezentantki, która w tym sezonie może się pochwalić czasem 11,05 s.
Wprawdzie na mistrzostwach Polski w Suwałkach było 10,99 s, jednak rezultat nie mógł zostać uznany ze względu na zbyt sprzyjający wiatr. Aby zwiększyć swoje szanse na medal mistrzostw Europy w Monachium, trzeba będzie złamać granicę 11 sekund już bez tej pomocy.
Najpierw jednak Swobodę czeka półfinał - Polka miała szczęście, trafiając do słabszej serii. W niej najgroźniejsza będzie Kambundji oraz Izraelka Diana Vaisman (11,06 s). A do finału bezpośredni awans wywalczą tylko dwie sprinterki.
A więc nie ma wyjścia i trzeba dać gaz do dechy już o godz. 20:49.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty