Anita Włodarczyk doznała kontuzji, goniąc złodzieja samochodu i musiała zrezygnować z letniego sezonu. Maria Andrejczyk postanowiła zmienić trenera, Patryk Dobek postawił z trenerem Królem na nowy trening. Piotrowi Liskowi po raz pierwszy od lat przydarzył się słabszy sezon, plaga kontuzji dotknęła męską sztafetę 4x400 metrów, a w półfinale biegu na 110 metrów przez płotki z rywalem zderzył się Damian Czykier.
To, że mimo tych wszystkich okoliczności Polacy zdobyli w Monachium 14 medali, najwięcej na jednej imprezie od 56 lat, jest wynikiem więcej niż dobrym.
Tym bardziej, że wszystko działo się w roku poolimpijskim, który dla sportowców jest z reguły bardzo trudny. Cykl przygotowań do igrzysk trwa z reguły dłużej niż jeden sezon i wyczerpuje organizm, także mentalnie. Ponadto właśnie w kolejnym roku zawodnicy decydują się na zmiany, tak jak było w przypadku Marii Andrejczyk. A efekty takich zmian nie zawsze pojawiają się natychmiast, z reguły są to pojedyncze przypadki.
ZOBACZ WIDEO: Na ten dzień czekaliśmy. Tylko spójrz, co zrobiła Anita Włodarczyk
Malkontenci zwrócą uwagę na "tylko" trzy złota i szóste miejsce w klasyfikacji medalowej, czyli że z polską lekkoatletyką jest gorzej niż sześć i cztery lata temu, gdzie albo ją wygrywaliśmy, albo byliśmy na drugiej pozycji. Optymiści będą przyglądać się samej liczbie krążków, których więcej od nas zdobyli tylko Niemcy i Brytyjczycy.
Prawda leży pośrodku. Polska lekkoatletyka nie jest wolna od problemów, o których zresztą w ostatnich tygodniach było bardzo głośno. I dobrze, bo jeśli są, to trzeba o nich mówić głośno i je rozwiązywać a konflikty łagodzić i iść do przodu. Tak jak zrobiły to sprinterki ze sztafety 4x400 metrów, które w trzy tygodnie po Eugene zakopały wojenny topór i razem stanęły do walki. Efektem był drugi najlepszy wynik w historii naszego sportu.
Niesamowite zakończenie ME dla Polski! Czytaj więcej--->>>
Obrazek wspólnie cieszących się i ściskających Anny Kiełbasińskiej i Natalii Kaczmarek po finale 400 metrów jest być może najpiękniejszym zdjęciem reprezentacji Polski z monachijskiej imprezy.
Pierwsza z nich dokonała wielkiej sztuki i z Niemiec przywiezie aż trzy medale. Wszystko dzięki zaskakującemu startowi w finale sztafety 4x100 metrów, czego nie spodziewał się chyba nikt oprócz trenera Jacka Lewandowskiego. Nasze biegaczki same przecież przyznały, że także dla nich było to duże zaskoczenie. Podobnie jak znalezienie się w składzie Pii Skrzyszowskiej. Jej historia z tych ME to też materiał na filmowy scenariusz.
Najpierw wystartowała w półfinale 100 m przez płotki i wygrała. Potem w finale tej samej konkurencji, w którym zdobyła złoty medal. Na koniec pobiegła na pierwszej zmianie sztafety 4x100 m i wydatnie pomogła drużynie w zdobyciu srebra. Wszystkiego dokonała w ciągu zaledwie dwóch godzin!
Na ME bohaterką Polaków została też Adrianna Sułek, która również stanęła na drugim miejscu podium. Największe uznanie wzbudził jednak nie jej medal, ale to, że przez wszystkie konkurencje siedmioboju startowała z kontuzją uda! A pomimo tego w trzech z nich biła rekordy życiowe. Co będzie, gdy wyzdrowieje?
Aleksandra Lisowska sprawiła sensację, Sofia Ennoui wróciła w wielkim stylu, Anna Wielgosz oddaliła od siebie wizję zakończenia kariery, a Katarzyna Zdziebło pomysł postawienia w najbliższych latach na medycynę kosztem sportu. Pięknych dla nas historii mieliśmy na ME mnóstwo.
Wymieniamy same kobiety, ale nie ma przypadku. Aż 12 z 14 medali dla reprezentacji Polski wywalczyły w Monachium właśnie przedstawicielki płci pięknej! Statystyka jest niesamowita i wręcz miażdżąca dla naszych zawodników, których honor obronili Wojciech Nowicki i sprinterzy ze sztafety 4x100 m.
Najlepsza wiadomość po mistrzostwach Europy? Że polska lekkoatletyka ma przyszłość. Pia Skrzyszowska ma 21 lat, Adrianna Sułek jest tylko dwa lata starsza, Natalia Kaczmarek o trzy. Wśród mężczyzn też nie brakuje wielkich talentów, co pokazały tegoroczne MŚ U-18 i U-20. Trzeba cierpliwie czekać na ich rozwój.
W godzinach sławy i sukcesów najważniejsze jednak, aby plusy nie przysłoniły minusów. W klasyfikacji punktowej, najlepiej oddającej poziom dyscypliny w danym kraju, mieliśmy względem poprzednich ME aż dziesięć miejsc punktowanych mniej.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty