Kiełbasińska po ME zmieni dystans. "Jestem pod wrażeniem Swobody"

Anna Kiełbasińska jako piąta Polka w historii wraca z ME z przynajmniej trzema medalami. W Monachium zbliżyła się do rekordu życiowego na 400 metrów, ale także udowodniła, że wciąż jest bardzo szybka na dystansie 100 metrów.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Anna Kiełbasińska PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Anna Kiełbasińska
Nie ma się więc co dziwić, że po powrocie do Polski 32-latka tryskała humorem i energią. O ewentualnym końcu kariery nikt już nie myśli, bo zawodniczka pokazała, że wciąż jest w stanie rywalizować z najlepszymi na świecie. Choć biegaczka odczuwa już skutki długiego sezonu, a ból łydki przeszkadza coraz mocniej, to wciąż nie chce kończyć sezonu.

- Czuję, że jestem w formie, dlatego zamierzam to wykorzystać. Oczywiście, wiele zależy od tego, co będzie się działo z moją łydką. Nie zamierzam jednak kończyć sezonu i jeśli będę zdrowa, to na pewno będę w tym roku jeszcze startować - przyznała tuż po powrocie do kraju Anna Kiełbasińska.

Co ciekawe, zawodniczka planuje jednak zakończyć sezon nie na koronnym dystansie 400 metrów, a zamiast tego chce zrobić sobie małą odmianę.

ZOBACZ WIDEO: Na ten dzień czekaliśmy. Tylko spójrz, co zrobiła Anita Włodarczyk

- Sezon planuję zakończyć na mitingu w Szwajcarii startami na 100 i 200 metrów, bo ostatni występ w sztafecie 4x100 metrów pokazał, że wciąż mogę biegać szybko. Wciąż kocham sport. Tegoroczne wyniki dają mi niesamowitą satysfakcję, a sukcesy tylko nakręcają mnie do kolejnych treningów. Uwielbiam trenować na własnych zasadach i chcę to robić tak długo, jak długo będzie mi to przynosiło przyjemność, a nie stres czy nerwy - dodała doświadczona biegaczka.

Zapowiedź występów na krótszych dystansach nie jest jednak zdziwieniem, bo to już tradycja, że zawodniczka kończy sezon w ten sposób. Podobnie było choćby przed rokiem, gdy w Szwajcarii Kiełbasińska wystąpiła na 100 i 200 metrów. Teraz będzie można porównać, jak duży postęp zrobiła w tym roku.

To jednak wcale nie oznacza, że już na stałe zamierza wrócić do sztafety 4x100 metrów i to mimo perspektywy walki o medale. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana niż to się wydaje.

- To zależy od kilku czynników. Po pierwsze, taki wyścig musi się odpowiednio ułożyć w programie zawodów i nie może przeszkadzać w innych priorytetowych startach. Po drugie, wiele zależy od mojej formy, bo ja nigdy nie chcę biegać na siłę i wystartuję tylko wtedy, gdy będę pewna, że na to zasługuję. Gdy jednak znów wszystko się dobrze ułoży, to skorzystam z okazji, bo jestem sportowcem z krwi i kości. Po to trenuję, by korzystać z szans. Trzeba jednak pamiętać, że nie jesteśmy maszynami, a ja trenuję już 18 lat i borykam się z permanentnymi urazami, które uda się wyleczyć pewnie dopiero po zakończeniu kariery. Trzeba umieć mierzyć siły na zamiary i szanować swoje ciało - mówiła, jednocześnie dodając, że nie wyklucza, że w tym sezonie spróbuje jeszcze złamać granicę 50 sekund na 400 metrów. Do tej pory jej rekord życiowy wynosi 50.28.

Jedna z liderek naszej kadry po ME w lekkoatletyce nie mogła się także nachwalić innej naszej reprezentantki - Ewy Swobody. Wróży jej olbrzymią karierę.

- Ewa na pewno pokaże jeszcze indywidualnie swoje możliwości, bo ma niesamowity potencjał. Nigdy nie widziałam nikogo tak utalentowanego, jak właśnie Ewa Swoboda. Zresztą powtarzam jej to na każdym kroku. Wiadomo, że kariera sportowca to wzloty i upadki, ale - zupełnie szczerze - ja chciałabym mieć tylko takie upadki jak ona. Ten sezon jest dla niej świetny, ale jestem przekonana, że to jeszcze nie koniec - przyznała Kiełbasińska.

Mateusz Puka, WP Sportowefakty

Czytaj więcej:
Oto końcowa klasyfikacja medalowa ME
Polka po sukcesie jest na ustach całej Europy

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×