Całe życie poświęcił piłce nożnej. Ale ruszył na pomoc innej dyscyplinie

Newspix / Stanislaw Krzywy / Na zdjęciu: Tomasz Smokowski
Newspix / Stanislaw Krzywy / Na zdjęciu: Tomasz Smokowski

Tomasz Smokowski to jeden z najbardziej znanych dziennikarzy piłkarskich w Polsce. Choć praktycznie cała jego kariera zawodowa jest związana z tym sportem, to fundacja, którą założył, ma wspierać inną dyscyplinę.

W tym artykule dowiesz się o:

Fundacja Zdrowy Ruch zajmuje się popularyzacją biegania wśród amatorów, organizuje zawody 1MILA. Od roku prowadzi także specjalny program stypendialny, w którym wspiera najzdolniejszych nastolatków. Teraz rusza kolejna edycja programu, a wśród beneficjentów znajdzie się dziesięcioro polskich biegaczy do 20. roku życia.
Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Niemal całe pana życie kręci się wokół piłki nożnej. Mimo to założył pan fundację, która skupia się na lekkoatletyce. Dlaczego?

Tomasz Smokowski (dziennikarz, twórca Kanału Sportowego): Fundację założyła i prowadzi moja żona Ada Smokowska. Wspólnie pasjonujemy się lekkoatletyką, lubimy biegać i podziwiamy lekkoatletów. Śledzimy uważnie występy naszych reprezentantów podczas najważniejszych imprez i właśnie podczas jednej z takich transmisji doszliśmy do wniosku, że byłoby super, gdybyśmy za kilka lat mogli kibicować wychowankom naszej fundacji. Znam środowisko piłkarskie i mam świadomość, że tam sytuacja młodych ludzi wygląda znacznie lepiej i dodatkowa pomoc nie jest aż tak potrzebna. Piłkarze poradzą sobie bez naszej pomocy, a w przypadku zdolnych lekkoatletów nasze wsparcie może mieć decydujące znacznie dla ich karier.

Mocno angażuje się pan w popularyzację biegania. Liczy pan swoje przebiegnięte maratony?

Mam już na koncie 40 maratonów, a Ada kilkanaście. W wolnym czasie podróżujemy po świecie, a nowe cele podróży wybieramy często właśnie pod kątem wzięcia udziału w biegu. Jeszcze nie tak dawno zdarzało mi się przebiec cztery maratony rocznie. To było jednak zbyt duże tempo i dziś ograniczam się do jednego, dwóch.

ZOBACZ WIDEO: Tu mamy problem! Burzyć przed mundialem?


Fundacja Zdrowy Ruch pomogła już wielu młodym sportowcom. Była okazja, by cieszyć się z pierwszych sukcesów?


W pierwszej edycji programu stypendialnego wyłoniliśmy ośmiu zawodników, a trójka z nich, czyli 16-letni Tomasz Bajraszewski i Maria Jarosińska oraz 15-letnia Maja Woźniak zdobywali medale podczas tegorocznego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy. W listopadzie rusza rekrutacja do kolejnej edycji i już teraz możemy powiedzieć, że grupa lekkoatletów będzie liczniejsza. Wyłonimy co najmniej dziesięć osób, a poza kategoriami wiekowymi U16 i U18 pomożemy także biegaczom z kategorii U20. Wspólnie z Markiem Plawgo, członkiem Rady Fundacji, uznaliśmy, że to najtrudniejszy wiek dla sportowca i właśnie w tym okresie gubi się najwięcej talentów. Zrobimy wszystko, by nasza pomoc przyczyniła się do pozostania młodych ludzi przy sporcie.

Zapewne łatwiej powiedzieć niż zrobić. Jakiej pomocy najbardziej potrzebują młodzi sportowcy? Chodzi jedynie o finanse, czy może problem jest znacznie bardziej złożony?

Zależało nam na tym, by w naszym programie nie chodziło jedynie o stypendium, a o kompleksową pomoc. Zdecydowana większość młodych sportowców nie ma regularnego kontaktu z psychologiem, fizjoterapeutą, dietetykiem, ani podstawowej wiedzy z zakresu treningu. Oczywiście nie wchodzimy w paradę trenerom, ale staramy się pomóc zawodnikom w zdobyciu dodatkowej wiedzy i staniu się bardziej świadomymi. Z tego też powodu postanowiliśmy pójść jeszcze szerzej i co miesiąc organizujemy ogólnodostępne, bezpłatne warsztaty ze specjalistami z konkretnych dziedzin.

Wierzy pan, że w ten sposób można realnie przyczynić się do kolejnych sukcesów?

W ten sposób promujemy odpowiednie wzorce, a mamy informacje zwrotne, że nasze metody przyjmują się dość dobrze. Wystarczy powiedzieć, że w tym roku do udziału w naszym programie zgłosili się praktycznie wszyscy biegacze z lekkoatletycznej czołówki w poszczególnych kategoriach wiekowych. To pokazuje, że nasze działania mają sens i są dobrze przyjmowane w środowisku. Zresztą w ten sposób pobudzamy do zdobywania wiedzy nie tylko zawodników, ale także ich rodziców i trenerów.

Do kogo konkretnie adresowana jest ta pomoc?

Warsztaty dostępne są dla wszystkich zainteresowanych. Mamy mnóstwo odbiorców w amatorskich grupach biegowych, ale także wśród młodych sportowców, którzy już walczą na arenie międzynarodowej. Dajemy im możliwość posłuchania psychologów, dietetyków i jasne wskazówki, co robić przed startem, by zaprezentować się zgodnie z możliwościami, jak się odżywiać, jak radzić sobie ze stresem, jak godzić szkołę z treningami, jak przeciwdziałać kontuzjom itd. To niby oczywiste, ale proszę mi wierzyć, że młodzi sportowcy wciąż mają bardzo dużo do nadrobienia. Dla wielu z nich jest to pierwszy kontakt z taką wiedzą.

Wierzy pan, że niedługo spełnią się marzenia o wspieraniu byłych podopiecznych fundacji podczas najważniejszych imprez na świecie?

Mamy regularny kontakt ze wszystkimi podopiecznymi, monitorujemy ich potrzeby i analizujemy postępy nie tylko sportowe. Wspieraliśmy ich w tym roku podczas zawodów sportowych w ich kategoriach wiekowych, a także gościliśmy w roli gwiazd na zawodach 1MILA, które organizujemy. Ważne są jednak dla nas nie tylko medale, ale także to, by nasi podopieczni potrafili pogodzić sport z nauką. Osiągnięcia naukowe są bardzo istotnym elementem przy rekrutacji. To nie tak, że chcemy zgromadzić wokół siebie tylko kilkoro najlepszych zawodników z każdego rocznika. W pierwszej edycji trafiliśmy na przesympatycznych ludzi, a tysiąc złotych jako stypendium było jedynie dodatkiem do naszej współpracy.

Jest pan bardzo zajętym człowiekiem. Wciąż ma pan czas na pracę zawodową i zajmowanie się projektami fundacji?

Moja rola polega bardziej na promowaniu całego przedsięwzięcia, bo wszystkie sprawy nadzoruje moja żona. Mamy znakomity zespół, a w pracę Fundacji Zdrowy Ruch zaangażował się także Marek Plawgo. Na co dzień wszystkiego doglądają Magda Sołtys i Paulina Kalinowska. Kiedy cały zespół ma pasję do tego, co robi, czas przestaje być problemem.

W ciągu ostatnich lat miał pan okazję poznać dobrze środowisko lekkoatletyczne. Dostrzega pan duże różnice pomiędzy lekkoatletami a piłkarzami?

Nie chcę źle mówić o swoim środowisku, ale faktycznie różnice są widoczne gołym okiem. Sportowcy od najmłodszych lat są zupełnie inaczej przygotowywani do kariery. Mam wrażenie, że lekkoatleci są bardziej świadomi, mają większą wiedzę, a przy tym są skromniejsi i ciekawsi świata. Widać to zresztą nawet z perspektywy widza oglądającego transmisję i słuchającego wywiadów.

Rozmawiał Mateusz Puka, WP Sportowefakty

Czytaj więcej:
Wiele osób postawiło na mnie krzyżyk
Piękne słowa Anastasiego o Wójtowiczu

Komentarze (1)
avatar
yes
26.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dziennikarz chce, by go znano i o nim mówiono. W ostatnim czasie w SF jest o kilku dziennikarzach, w tym na przykład o Szpakowskim i zarabiającym na boksie...