O Kryscinie Cimanouskiej głośno było podczas igrzysk olimpijskich w Tokio. Białorusinka skrytykowała sztab szkoleniowy, a władze podjęły decyzję, że ma wracać do kraju. Tam z pewnością czekałaby na nią kara za niesubordynację. Ostatecznie udało jej się uciec, dostała wizę humanitarną w Polsce, a obecnie ma już polskie obywatelstwo.
Jednak mimo to nie może startować w międzynarodowych zawodach. Wszystko przez to, że w systemie World Athletics Cimanouska nie ma zmienionego obywatelstwa. Ciągle widnieje przy niej flaga Białorusi, a to oznacza, że w związku z sankcjami nałożonymi na Rosjan i Białorusinów jest wykluczona ze startów.
- To niekończąca się opowieść. Wielokrotnie wysyłałam do nich wiadomości. Podobnie Polski Związek Lekkiej Atletyki. Odbijamy się od ściany. Nie ma żadnych odpowiedzi. Przez to, że nie jestem ujęta jako "Polka" nie mogę pojawiać się na zagranicznych mityngach - powiedziała sprinterka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zatańczyli przed... selekcjonerem. I ten komentarz!
Cimanouska nie może też wziąć udziału w Uniwersjadzie w Chinach. Całą sytuację nazywa "absurdem". Ciężko trenuje, by być w najwyższej formie, ale nie ma gdzie udowodnić, że jest w dobrej dyspozycji. Odczuwa, że nie jest to sprawiedliwe.
- Dwa lata temu, gdy było o mnie głośno w trakcie igrzysk olimpijskich w Tokio wszyscy szybko chcieli pomóc. Wtedy niby coś się działo w moim temacie. Teraz cisza - dodała urodzona na Białorusi lekkoatletka.
Cimanouska odniosła się także do pozwolenia na starty dla sportowców z Rosji i Białorusi. Mogą oni walczyć o olimpijską kwalifikację. Mająca polskie obywatelstwo lekkoatletka ma utrudnione zadanie.
- Jeśli oni mogą startować – i wspierają reżim – to ja też powinnam, skoro zmieniłam obywatelstwo. Albo wszyscy, albo nikt. Prawie wszyscy sportowcy, którzy zostali na Białorusi są za wojną i wspierają Aleksandra Łukaszenkę. To chore - stwierdziła.
Czytaj także:
To się Putinowi nie spodoba. Wyszło na jaw, co zrobiła jego pupilka
Oficjalnie: MKOl podjął ważną decyzję ws. Rosji. Chodzi o igrzyska