Gest Kozakiewicza. Co właściwie nastąpiło podczas olimpiady w Moskwie?

Gest, którego telewizja nie mogła ocenzurować i o którym uparcie milczały gazety. Co zrobił Władysław Kozakiewicz zaraz po tym, jak pobił rekord świata? Legendarne wydarzenia miały miejsce 43 lata temu.

twojahistoria.pl
twojahistoria.pl
Władysław Kozakiewicz Wikimedia Commons / Na zdjęciu: Władysław Kozakiewicz
W 1980 roku odbywały się w Moskwie Letnie Igrzyska Olimpijskie. Zostały one przez Stany Zjednoczone, RFN i kilka innych krajów zbojkotowane na znak protestu przeciwko agresji Związku Radzieckiego w Afganistanie. W wielu dyscyplinach sportowych nieobecność reprezentantów USA pozwoliła na zebranie medali przez sportowców z krajów socjalistycznych. Szczególnie wyraźnie widać to było w lekkiej atletyce, w której triumfowali przede wszystkim przedstawiciele ZSRR i NRD.

Wielkie emocje

Polacy zdobyli w trakcie tych Igrzysk 3 złote, 14 srebrnych i 15 brązowych medali. Wyjątkowo emocjonująca była dla nas rywalizacja w skoku o tyczce. Polak Władysław Kozakiewicz walczył o pierwsze miejsce z reprezentantem gospodarzy Konstantinem Wołkowem. Rosjanin okazał się jednak słabszy.

Najlepszy wynik, jaki udało mu się uzyskać, to zaliczona w trzeciej próbie wysokość 5,65 metra. Próbował dalszej rywalizacji z naszym sportowcem. Jednak Kozakiewicz skakał jak w transie; pierwszy jego nieudany skok w czasie tej walki to próba pobicia rekordu świata, który wtedy należał do Thierry’ego Vignerona (Francja). Jednak w drugiej próbie zaliczył wysokość 5,78 metra i już po raz drugi został rekordzistą świata (poprzedni rekord ustanowił 11 maja w Mediolanie – 5,72 metra, a utracił tuż przed olimpiadą na rzecz Francuza – 5,75 metra).

Doping gospodarzy

Gdy rozpoczynał rozbieg do decydującego o rekordzie skoku, stadion szalał. Kibice przegranego już Wołkowa gwizdali, wyli i na wszelkie sposoby demonstrowali niechęć do Polaka. Bezskutecznie.
Fot. Wikimedia/Klapi, lic. CCA-SA 4.0 I Fot. Wikimedia/Klapi, lic. CCA-SA 4.0 I
Po udanym skoku nasz reprezentant wyraził swoje lekceważenie dla takich form „dopingu” obraźliwym, a równocześnie triumfalnym gestem ramienia skierowanym w stronę trybun gospodarzy.

Porażka rosyjskich sportowców była tym dotkliwsza, że nie tylko utracili złoty medal, ale nawet medalem srebrnym musiał się Wołkow dzielić z Polakiem, gdyż na podium stanął wraz z Tadeuszem Ślusarskim.

Wydarzenia z 30 lipca 1980 roku na stadionie w Moskwie oglądała cała Polska w transmisji na żywo. Uniemożliwiło to ocenzurowanie relacji, a polskim widzom dostarczyło niezwykłej satysfakcji. Natomiast gazety, które nazajutrz pisały o olimpijskiej rywalizacji w skoku o tyczce, przemilczały to zdarzenie całkowicie, pisząc za to obszernie o gorącym dopingu ze strony kilkusetosobowej grupy polskich kibiców.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Leksykonu polskich powiedzeń historycznych. Pozycja autorstwa Macieja Wilamowskiego, Konrada Wnęka i Lidii A. Zyblikiewicz została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 1998 roku.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce redakcyjnej.

ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"

"Bardzo możliwe, że wystąpią". Majewski o starcie Rosjan w IO >>
Ale się ustawiła! W Rosji wrze po nowych ustaleniach ws. ulubienicy Putina >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×