W czwartek Ewa Swoboda zdobyła kolejny w karierze zloty medal mistrzostw Polski w sprincie. W Gorzowie Wielkopolskim, w trudnych warunkach, wpadła na metę z bardzo dobrym czasem (11,08 s). Tuż po biegu stanęła przed kamerą TVP Sport. Przyznała, że jest zadowolona z biegu i wyniku, ale dodała jednocześnie, że "dużo rzeczy ją rozpraszało".
Nie chciała o tym mówić na wizji, jednak wszystko wskazuje na to, że rozproszył ją Sebastian Urbaniak - lekkoatleta, który specjalizuje się w biegu na 400 metrów przez płotki, a który jednocześnie dużo namieszał w prywatnym życiu Swobody.
- Co do tego zachowania z mistrzostw Polski, to chciałem porozmawiać po tych wielu miesiącach, by wyjaśnić sobie pewne sprawy. Ewa nie chciała rozmawiać i zrobiła kolejną aferę. Oczywiście nie powiedziała w telewizji wprost, o kogo chodzi, ale przyznaję, że to chodziło o mnie. Nie mam sobie nic do zarzucenia, bo nie chciałem jej zrobić żadnej krzywdy - powiedział w rozmowie z Interia.pl.
I wprost powiedział o nieodwzajemnionych uczuciach, jakimi darzy najlepszą polską sprinterkę. - Może to jest obsesyjne uczucie do pani Swobody. Zakochałem się. Wie pan, jak to mówią: serce nie sługa. I wtedy robi się głupie rzeczy, bo myśli się sercem.
Przypomnijmy: Sebastian Urbaniak powiedział w mediach i prokuraturze, że w sylwestra, w oknie bloku, na osiedlu, gdzie mieszka, zobaczył Ewę Swobodę. A że żywił do niej uczucia, odnalazł to mieszkanie i dobijał się do niego. Drzwi otworzył inny lekkoatleta, Jakub Krzewina, doszło do bójki, w wyniku której Urbaniak miał złamaną nogę.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
- Podczas jednego ze zgrupowań, Sebastian wysłał do mnie wiadomość ze zdjęciem damskiego narządu płciowego. Zresztą dokładnie taką samą wiadomość wysłał wtedy do mojego chłopaka - mówiła w styczniu najlepsza polska sprinterka w rozmowie z WP SportoweFakty (WIĘCEJ). Do Swobody i jej partnera miało trafić znacznie więcej wiadomości, zawierających groźby i ordynarne treści.
Polski Związek Lekkiej Atletyki potraktował sprawę poważnie i ukarał Urbaniaka rocznym zawieszeniem. Ten jednak skierował do PZLA wniosek o skrócenie zawieszenia, a PZLA - pod pewnymi warunkami - spojrzał na ten wniosek przychylnie. W ten sposób mogli zobaczyć się podczas mistrzostw kraju.
Czytaj także: Kolejne złe wieści. "Ledwo co chodzę"